Krakowski start up wymyślił, jak potwierdzać tożsamość klienta dzięki jego głosowi. Jego system biometrii głosowej odporny jest... na grypę i złodziei. Podobne rozwiązania oferuje góra sześć firm na całym świecie, zapewnia w rozmowie z INNPoland Jakub Gałka, twórca technologii.
W położonym nad Tamizą dostojnym budynku dawnej hali targowej trwa właśnie konferencja światowych innowacji technologicznych z dziedziny finansów Finovate 2016. Na scenie, obok show przedstawicieli banków, innych rekinów finansjery, staje Łukasz Dyląg. Wyciąga komórkę i pokazuje, jak można zalogować się głosem do aplikacji zdalnej: na stronę internetową i na infolinię.
Gdy Łukasz loguje się do systemu, stojący obok kolega próbuje się włamać na jego konto: mówi te same słowa, próbuje naśladować tembr głosu. Bez skutku: próba włamania się kończy się niepowodzeniem. W ten sposób VoicePIN pokazał swój autorski system biometrii głosowej, której stopień bezpieczeństwa porównywany jest z rozpoznawaniem linii papilarnych. – Dzięki naszemu systemowi użytkownicy rożnych serwisów mogą się logować za pomocą głosu, bez haseł, pinu, kodów – tłumaczy redakcji InnPoland Łukasz Dyląg, prezes VoicePiN.com.
To rozwiązanie niezmiernie przydatne jest bankom, ale też firmom ubezpieczeniowym i operatorom telefonii komórkowej i call center, czyli wszystkim, którzy potrzebują uwierzytelnienia tożsamości i gotowi są za to zapłacić. Ale czy ta technologia rodem z filmów s-f jest bezpieczna?
–Polskie banki są pionierami w zakresie biometrii – przyznaje w rozmowie z InnPoland dr Przemysław Barbrich, rzecznik prasowy Związku Banków Polskich. - Biometria naczyń krwionośnych, siatkówki oka, głosowa, to są systemy nad którymi się pracuje. Historie o tym, że ktoś komuś uciął palca i w ten sposób zalogował się do banku, można włożyć między bajki, to nie tak działa – śmieje się.
Dr Barbrich jest absolutnie przekonany co do bezpieczeństwa takich rozwiązań. Jego zdaniem można przyjąć, że skoro banki zdecydowały się na wprowadzenie jakiegoś rozwiązania, to są one bezpieczne. – W bankowości mówimy, ze potrafimy liczyć ryzyko, a na bezpieczeństwie się nie oszczędza – zapewnia.
Od call center do banków
– Na Finovate chcieliśmy uzmysłowić klientom, jak prosta w użytkowaniu jest biometria, jak prosto mogą z niej korzystać klienci – mówi Jakub Gałka, autor technologii i R&D manager w VoicePIN.com. Zanim krakowska firma zajęła się biometrią, co w końcu zaprowadziło ją na scenę konferencji w Londynie, zajmowała się systemami automatyzacji call center, które pozwalały wprawdzie na automatyczną obsługę interesantów, były jednak bardzo zależne od języka. Trudno je było sprzedać za granicę.
Co innego system biometrii głosowej, który jest niezależny od języka. – Możemy go sprzedać do krajów, które posługują się angielskim, suahili, bantu czy koreańskim – mówi Gałka. Dlatego VoicePIN.com widzi dla siebie konkurencję głównie za granicą. – Jest ok 6-7 firm, które coś znaczą – mówi Jakub Gałka.
Głos - naturalny, dostępny... tani
System rozpoznawania głosu to tylko jedna z wielu typów biometrii, obok np. odcisku palca czy tęczówki oka, każdy z tych typów ma swoje indywidualne wady i zalety, są tańsze i droższe rozwiązania. Zaletą omawianej przez nas jest bez wątpienia jej cena. – Najdroższe będą te, które wymagają dodatkowych narzędzi, jak skaner tęczówki oka czy naczyń krwionośnych – wyjaśnia nam Jakub Gałka.
Kosztuje nie tylko zakup technologii, na przykład skanerów siatkówki, ale też ich późniejsze utrzymanie. A w systemie rozpoznawania głosu wystarczy… mikrofon. – Sensor to zwykły mikrofon, który jest w każdym telefonie, czy urządzeniach AGD, wykorzystujących Internet of Things, a nawet w samochodach, w zestawach głośnomówiących. Dziś wszystko posiada mikrofon, więc sensor biometryczny jest wszechobecny, nie trzeba instalować nowych urządzeń – zauważa Gałka.
To także technologia, wobec której klienci mają najmniej oporów. Głos jest też najbardziej naturalnym sposobem komunikacji. Według naukowca z Krakowa, ludzie mają mniej barier w używaniu systemów rozpoznających ich głosy, niż np. siatkówkę oka.
Jeśli chodzi o wady pomiaru głosu w porównaniu do innych biometrii, jak np. skanu tęczówki oka czy naczyń krwionośnych, biometria głosu jest nieco słabsza, jej skuteczność jest porównywalna do biometrii odcisków palców. Wciąż wyprzedza jednak o lata świetlne wszelkie zabezpieczenia konta pinem czy hasłem.
Nie dadzą się nabrać na nagranie
A co gdy ktoś ma chrypę? Jak wyjaśnia Jakub Gałka, ich systemu nie będzie mogła używać jedynie osoba, która straciła głos. – Wciąż nie oznacza to, że system nie jest bezpieczny, to tak, jakby ktoś zgubił klucz, nie oznacza to, że drzwi są otwarte – mówi. Wyjaśnia, że dla tego systemu zupełnie nie liczy się to, co my uważamy za podobieństwo głosu, że ktoś, np. członkowie rodziny, brzmią podobnie do siebie, zwłaszcza przez telefon.
– Człowiek rozpoznaje po głosie rodzinę czy przyjaciół, ale system biometryczny używa zupełnie innych danych – mówi Gałka. – To że ktoś ma do kogoś podobny głoś, nie oznacza, że dla systemu również będą podobni. Nasz system analizuje pewne charakterystyki częstotliwości głosu, wszystkich jego elementów, nie tylko wysokość i relacje, jakie zachodzą między nimi. Nie jesteśmy w stanie powiedzieć, jaka to jest relacja, nawet ja, jako twórca tej technologii, ponieważ to wynika z uczenia się systemu, jego sztucznej inteligencji – przyznaje naukowiec.
Czy można nagrać człowieka i wykorzystać to nagranie później do potwierdzenia jego tożsamości? Również nie. – VoicePIN wykrywa nagrania i blokuje takie ataki. Nie mogę zdradzić jak tego dokonaliśmy – śmieje się autor technologii. Nie pomoże też, jeśli ktoś, kto próbuje się pod nas podszyć, użyje dokładnie tych samych słów. – Zamiast wpisywać hasło czy numer PIN i pamiętać nazwisko rodowe matki, wypowiadamy do mikrofonu hasło, które wcale nie musi być tajne. Nie treść tego zdania, ale nasze cechy biometryczne głosu są tutaj ważne – wyjaśnia Gałka.
Jak zapewniają w rozmowie z INNPoland twórcy VoicePIN, firma nie szczędzi inwestycji w swój rozwój, ale środków szuka także na zewnątrz. Krakowski start up w ubiegłym roku otrzymał np. 150 tys. zł z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR) na komercjalizację VoicePIN w Stanach Zjednoczonych. Firma dołączyła do programu akceleracyjnego Go Global prowadzonego
przez NCBiR, w ramach którego późną wiosną pojedzie do Plug and Play Tech Center w Dolinie Krzemowej. Dzięki temu programowi akceleracyjnemu, VoicePIN ma nadzieję lepiej poznać amerykański rynek, konsumentów, i nawiązać kontakty z inwestorami na tamtym rynku. Trzymamy kciuki!
VoicePIN został założony przez Łukasza Dyląga, absolwenta Wydziału Elektroniki i Telekomunikacji AGH oraz Analizy rynków finansowych i doradztwa inwestycyjnego przy Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Jakub Gałka jest dyrektorem działu badań i rozwoju VoicePIN.com. Jest też adiunktem w katedrze elektroniki AGH. Na co dzień zajmuje się rozwojem technologii biometrii głosowej w procesie autentykacji użytkownika, przetwarzaniem i rozpoznawaniem mowy.