Polskie firmy chcą konkurować na rynkach globalnych. Ale żeby to robić potrzebują innowacji. Skąd je wziąć? Czy są zastrzeżone wyłącznie dla największych graczy? Które modele wprowadzania innowacji w firmach zyskują na popularności?
Jestem przedsiębiorcą, chcę by moja firma była bardziej innowacyjna, co mam zrobić?
Adam Kostrzewa: Jeśli firma nie powstała miesiąc temu, to znaczy, że w jakiś sposób jest innowacyjna. Przynajmniej w tym sensie, że utrzymuje się na rynku, działa, ma klientów. Natomiast w pewnym momencie rezerwy wewnętrznego działu B+R faktycznie mogą zacząć się wyczerpywać. I wtedy naturalnym wydawałoby się rozwiązaniem jest współpraca z uczelniami. Bo mają przecież naukowców, a ci pracują nad rozmaitymi technologiami.
Czyli mamy rozwiązanie: poszukać wydziałów, o profilu zbliżonym do mojej działalności i zacząć działać.
Adam Kostrzewa: Niestety nie jest to takie proste. Uczelnie mają bazę wynalazków i patentów, ale najczęściej są one stare lub powstają w oderwaniu od tego, czego firmy potrzebują.
Jędrzej Iwaszkiewicz: Zamiast patrzeć na to czego potrzebuje rynek, wśród wielu polskich naukowców wciąż dominuje myślenie: mam wynalazek, spróbuję znaleźć na niego nabywców. Jest coraz więcej narzędzi, które umożliwiają lepsze zrozumienie potrzeb biznesu. Ważne by z nich korzystać, bo inaczej powstają rozwiązania oderwane od tego, czego szukają firmy.
Jacek Czech: Jest jeszcze jeden problem, na który chciałbym zwrócić uwagę. Tym problemem jest brak ambicji. Na wielu uczelniach mamy do czynienia z naukowcami, którzy bardziej od tego, by pracować nad innowacjami zainteresowani są tym, by trwać. Tak im wygodnie, więc nie chcą się wychylać, tym bardziej, że system jaki panuje na uczelniach wcale nie zachęca do tego, by się wychylać i działać.Adam Kostrzewa: Zgadzam się. Obawiam się, że trudno rozpatrywać modele bez zmian, które stymulowałyby innowacje z poziomu makro. To trwa długo, nie jest proste, ale trzeba to robić. Trochę takiego myślenia jest w programach Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBR), jednak kuleje to mocno na uczelniach. Brak tam strategicznego myślenia systemowego, a na uczelniach może z 20% osób faktycznie zajmuje się innowacjami, a reszta nie tyle śpi, co robi badania, bez pomysłu jak wyjść z nimi na zewnątrz.
Co zatem robić?
Adam Kostrzewa: Szukać tych, którym się chce. Gdybym był właścicielem średniej wielkości firmy, poszedłbym do kilku uczelni, które zajmują się moją branżą, ale rozmawiałbym nie z rektorem, czy z miejscowym centrum transferu technologii, które często wie niewiele, tylko poszedłbym na kilka wykładów z mojej dyscypliny, porozmawiałbym, spróbowałbym znaleźć ludzi, którzy zajmują się tym, czego potrzebuję. Zaprosiłbym ich do swojej firmy, opowiedział co robimy, pokazałbym produkty, zadał proste pytanie: co można poprawić w tym co robimy
I co ważne, nie szukałbym wielkiej przełomowej innowacji i wielkiego boom, tylko raczej drobnych usprawnień, które relatywnie łatwo wdrożyć i które nie są drogie. Czasem nie potrzeba wydawać dwudziestu milionów, wystarczy 20 tysięcy złotych, by usprawnić procesy w firmach.
Mówimy o szukaniu pomysłów na zewnątrz, a co z szukaniem innowacji wewnątrz firmy. Jak zmotywować pracowników by myśleli na temat innowacyjnych rozwiązań, zamiast wyłącznie nad konkretnymi zadaniami związanymi z ich rolą?
Jacek Czech: To niełatwe zadanie. I to niezależnie od tego, czy są to firmy małe czy duże, bo w polskich firmach awans pionowy jest rzadkością. Nie jest tak jak choćby w modelu japońskim, gdzie pracownik pnie się po szczeblach hierarchii firmowej. W związku z tym osoby pracujące w polskich firmach mają niewielką motywację, by wyjść poza podstawowe zadania związane z wykonywaną przez nie rolą.
Załóżmy, że jednak innowacyjne rozwiązania czasem się pojawiają w polskich firmach. Co robić, gdy taki pomysł się pojawi?
Jędrzej Iwaszkiewicz: Można wziąć przykład z izraelskiej firmy RAD. Rynek izraelski rządzi się innymi uwarunkowaniami niż polski, ale mówię tu o samym modelu zarządzania innowacjami. RAD była firmą rodzinną, która rozrosła się z 10 do 150 pracowników. Aż w końcu natrafili na moment, gdy pojawiła się blokada w procesie tworzenia innowacji. Zarząd postanowił, że wprowadzony będzie system zarządzania pomysłami pracowników. Pierwsza ścieżka – gdy pojawiał się zły pomysł, projektu nie podejmowano, druga – gdy pomysł oceniano jako bardzo dobry, rozwijano go wewnątrz firmy, gdy pomysł był świetny – zachęcano by wyjść z firmy a firma matka zainwestuje w jej rozwój i będzie zaangażowana udziałowo.
Dlaczego?
Jędrzej Iwaszkiewicz: Bo takie pomysły wymagały największego zaangażowania. Ale dzięki temu powstawały ciekawe i dochodowe firmy powiązane z RAD. I w ten sposób powstało aż 128 spin-offów, z których wiele jest globalnymi firmami o waluacji wyższej niż spółka-matka.
Model, o którym zakłada wypychanie firm na zewnątrz, ale coraz popularniejszy staje się model odwortny czyli corporate venture capital (CVC), czyli wspierania startupów przez duże firmy.
Jędrzej Iwaszkiewicz: Faktycznie, największe spółki na świecie takie jak General Electric, Visa, General Motors czy Google posiadają swoje CVC.
Skąd rosnąca popularność CVC?
Jędrzej Iwaszkiewicz: Innowacje to ryzykowny obszar. Jeżeli jesteśmy dużą firmą publiczną firmą łatwiej I bezpieczniej jest łatwiej jest testować nowe przełomowe rozwiąza poprzez fundusz który jest niezależną spółką. Jest to również model na sukcesywny wzrost I dostosowanie się do rynku który się bardzo dynamicznie zmienia. Bezpieczniejszym rozwiązaniem jest inwestowanie w małe, ambitne firmy i przejmowanie tych rozwiązań, które się sprawdzają. W Polsce faktycznie, coraz więcej się o tym mówi, a teraz także robi, jak widać po przykładzie Enei, która ostatnio otworzyła swój fundusz. Mam nadzieję że będzie powstawać takich coraz więcej.
Jacek Czech: To bardzo dobry model. Jakiś czas temu miałem przyjemność rozmawiać z jednym z członków zarządu Solarisa. Bardzo mi się podobało, że takie firmy jak ich zaczynają szukać, zaczynają patrzeć na mniejsze firmy i są aktywni. Dobrze widzieć polskie firmy wspierające innych mniejszych graczy.
W debacie udział wzięli:
Jacek Czech - zastępca sekretarza generalnego Krajowej Izby Gospodarczej. Od 2010 do 2013 r. Dyrektor Biura ds. Innowacyjnej Gospodarki oraz Zastępca Sekretarza Generalnego KIG. Od 2013 r. Prezes Krajowej Izby Gospodarki Cyfrowej, DigiCom. Wcześniej m.in. w Telekomunikacji Polskiej.
Adam Kostrzewa - partner w MDDP Nauka i Innowacje, firmie doradczej zajmującej się komercjalizacją badań naukowych. Wcześniej związany m.in. z TPA Horwath, Ernst & Young oraz Fundacją na Rzecz Nauki Polskiej.
Jędrzej Iwaszkiewicz - współzałożyciel oraz dyrektor ds. rozwoju biznesu w D-RAFT, powstałej w 2014 spółce, która łączy startupy z korporacjami.