W Polsce w gry komputerowe gra prawie 15 milionów osób, czyli 72 procent ludzi korzystających w naszym kraju z Internetu. Ponad 30 proc. to ludzie w wieku od 25 do 34 lat – wynika z badań agencji IQS dla serwis u Gry Online. A gracze to sentymentalna grupa odbiorców – lubi wspominać czasy, kiedy produkcje nie były trójwymiarowe, a kupowane były na kartridżach dostępnych na bazarach – symbolu przemian gospodarczy Polski końca XX wieku.
Materiał o konsoli Pegasus – jednym z syboli polskiego rynku gier komputerowych
Gaming to jeden z wiodących nurtów na polskim YouTubie – wielu popularnych twórców w tej kategorii spokojnie przekroczyło ponad 1 mln subskrybentów. I taka popularność kanałów gamingowych to w zasadzie nic dziwnego. Gry już od czasów Amigi były bardzo popularne, zwłaszcza wśród młodzieży. W erze internetu i social mediów ta powszechność gier jedynie uwypukliła się. Kiedyś chodziliśmy do znajomych i graliśmy razem z nimi lub obserwowaliśmy, jak grają oni, a dziś gramy ze sobą w sieci i oglądamy let’s playe na YouTube.
Chcielibyśmy spróbować udowodnić, że przy odrobinie chęci można tworzyć materiały audiowizualne nieodbiegające jakością od serwisów „zachodnich”. Nawet najwięksi polscy gracze branżowi unikają pewnych rodzajów mediów jak ognia. Cierpi na tym głównie forma przekazu jaką jest wideo. Popyt na wysokiej klasy treść wideo jest duża, a podaż niestety niemal zerowa. Nie dlatego, że jest to dziedzina szczególnie trudna, a dlatego, że współcześni autorzy zapominają chyba, że praca nie polega na zgraniu kilku godzin rozgrywki z gry na PC, obsługa kamery nie kończy się na wciśnięciu „Record” w ciemnym jak piwnica pokoju, a „rozpakowanie” to coś więcej niż trzymanie kamery w zębach i otwieranie pudełka stopą.
Nie uważamy się za profesjonalistów. Każdy nasz materiał wideo przygotowywany jest jednak z należytym szacunkiem do widza. W myśl prostej zasady: „jeśli robić, to robić dobrze”.
Zarabianie na oglądaniu, czyli ile kosztuje reklama w filmiku na Youtube – teoria i praktyka
Ekspozycja sponsora w pierwszych sekundach trwania filmu to obok zawarcia jego nazwy w tytule jeden z najskuteczniejszych sposobów dotarcia do widzów konkretnego filmu na YouTube, gdyż w tym okresie liczba oglądających jest zwykle największa, a ich uwaga skupia się wtedy w całości na prezentowanej marce. Twórca kanału posiadający ponad 160 tys. subskrypcji oraz 1,5 miliona wyświetleń miesięcznie może liczyć nawet na 1-2,5 tys. zł za pojedynczą reklamę marki na początku odcinka oraz w opisie filmu. Zwykle w tej cenie zawiera się również publikacja na Facebooku wpisu z linkiem do filmu. Jeśli współpraca obejmuje cykliczne wyświetlanie reklamy w trakcie kilku filmów, koszt jednostkowy może się zmniejszyć.
napisz do autora: grzegorz.burtan@innpoland.pl