Jeszcze nie widziałem, aby prezes wielkiej giełdowej firmy po kumpelsku przybijał piątkę ze swoimi wiceprezesami. A tak cieszył się ze swojego pierwszego publicznego wystąpienia Tobias Solorz. Syn jednego z najbogatszych Polaków wystąpił pierwszy raz publicznie jako prezes Polsatu Cyfrowego i złożył poważne obietnice: – Polkomtel będzie nadal miał najlepszy internet LTE, a Polsat będzie największym dostawcą usług do domów Polaków – powiedział.
Kiedy jesienią 2014 roku Dominik Libicki rzucił papierami i po 14 latach pracy odszedł z Polsatu Cyfrowego, spółka straciła na giełdowej wycenie miliard złotych. Na tyle był wyceniany prezes jako składnik jej majątku. Jednocześnie w mediach ironizowano, że syn Solorza to malowany menedżer, mający zbyt mało doświadczenia, aby ogarnąć tak wielką spółkę. 36-letni Tobias Solorz właśnie rozwiewa wszelkie wątpliwości.
Milion iPhonów za złotówkę?
Ogłasza newsa o przejęciu 66 proc. akcji i wezwaniu do sprzedaży reszty walorów spółki Midas – dysponuje cennymi częstotliwościami, w oparciu o które Plus może dalej rozwijać szybki internet LTE. Polsat ma w kieszeni licencję na pokazywanie Euro2016 akurat teraz, gdy do finałów zakwalifikowali się Polacy, czyli będzie oglądalność i dobrze płatne reklamy. Wymyśla z Tomaszem Szelągiem jak zaoszczędzić 2 mld złotych na kredytach i obligacjach, za które przed laty kupiono Polkomtela. I banki na to przystają!
– Co byście zrobili na moim miejscu mając zaoszczędzone 2 miliardy złotych? Słucham propozycji? Moglibyśmy rozdać milion iPhonów za złotówkę, albo czy ja wiem, odbudować Titanica i wypłynąć w rejs. My jednak zainwestujemy te pieniądze w rozbudowę sieci LTE, tak by nadal było pewne, że Plus ma najlepszy jakościowo, szybki internet – mówi Tobias Solorz podczas prezentacji wyników firmy.
Widząc ostatnio nieco przygaszone światła w salonach Plusa, a fanfary w Play o tym, ilu klientów przechodzi do ich sieci od konkurencji wydawało się, że Solorzowi pozostanie machanie biało-czerwoną flagą i odwołanie do patriotyzmu zakupowego rodaków. Plus to jedyny telekom z polskim kapitałem, a sam miliarder kilkakrotnie narzekał, że konkurenci zawiązują sojusze przeciwko niemu.
Okazuje się, że chociaż pod względem liczby klientów Polkomtel spadł na czwarte miejsce, to sam biznes trzyma się świetnie. To, na czym mocno zyskuje cała Grupa Polsatu, to łączenie oferty i sprzedaż kolejnych coraz tańszych usług klientom. Telewizja z Polsatu, telefon z Plusa, do tego internet, w dalszej kolejności prąd i usługi bankowe również od "spółek z grupy". W ten sposób kasy tych biznesów stale zasila 5,9 mln klientów. Pisaliśmy o tym jak Zygmunt Solorz Żak łapie Polaków w pajęczynę swoich usług. Teraz z jednego klienta grupa ma 87 zł dochodu miesięcznie.
Po tym jak jesienią 2015 roku telekomy wystrzelały się z miliardów licytując w aukcji o częstotliwości 800 MHz okazuje się, że akurat Tobias Solorz najmądrzej gospodarował złotówkami. Zapowiada, że wydając zaledwie miliard dostosuje część posiadanych już częstotliwości do standardu LTE (tzw. refarming). Tymczasem...
– Orange wydał 3 mld, inni po 2 mld, nie będzie już agresywnej wojny cenowej w telefonii komórkowej. Telekomy zapłaciły za nowe pasmo najwyższe stawki w Europie, a muszą jeszcze zainwestować z rozbudowę sieci. Oni bardzo długo będą czekać na zwrot z tej inwestycji. Być może nigdy go nie będzie – podsumował Solorz dodając, że Grupa Polsat nie tylko spłaci z naddatkiem zobowiązania na Midasa oraz Polkomtela, ale w 2017 roku zamierza wypłacić dywidendę akcjonariuszom. Po tych wszystkich dobrych wiadomościach było widać, jak Tobias pyta Tomasza Szeląga: "Dobrze było?". Ten przytaknął po czym obaj spontanicznie przybili piątkę.
Na początku spotkania syn miliardera przeprosił, że po latach nauki i pracy w Niemczech oraz Szwajcarii mówi z lekkim akcentem. Choć już w 2014 roku Zygmunt Solorz-Zak przekazał władzę w Polkomtelu synowi, ten trzymał się z dala od dziennikarzy i nie udzielał wywiadów. – Zastanawiałem się czy nie nagrać filmu i nie odtworzyć podczas prezentacji. Ale dość już tego ukrywania się – żartował podczas konferencji.
– Jak jest jest być prezesem biznesów, których właścicielem jest ojciec. Uzgadniacie strategię wspólnie? – pytamy.
– Potwierdzam, że się znamy – żartuje dalej Tobias. – Trudno, aby było inaczej. Pracując obok ojca, który w biznesie przepracował chyba ze 40 lat, pytam go o wiele rzeczy. W wielu dziedzinach działam jednak samodzielnie – dodaje.
Saga rodu Solorzów
Tobias podkreśla, że w biznesie telekomunikacyjnym jest od 2008, kiedy został członkiem zarządu Sferii (dostawca internetu w Warszawie). – Była to stosunkowo niewielka firma, w której mogłem zdobywać doświadczenie – mówi. Wcześniej pracował jako menedżer ds. promocji w Cyfrowym Polsacie. A jeszcze wcześniej jako asystent zarządu Polsatu. – Skończyłem szkołę średnią i przyjechałem do Polski, natychmiast zainteresowała się mną Wojskowa Komenda Uzupełnień. Dostałem pismo o przydzieleniu do wojsk łączności. Uniknąłem munduru idąc na studia na Uniwersytecie Warszawskim – wspomina.
W 2011 roku syn miliardera zostaje członkiem zarządu spółki Polkomtel, ale wcześniej wraz z ojcem przygotowuje skomplikowaną transakcję zakupu telekomu dzięki olbrzymiemu kredytowi, którego udziela kilkunastu europejskich banków. Bierze udział w negocjacjach z podmiotami, które odsprzedają udziały operatora telefonii. Trzy lata później Zygmunt Solorz-Żak ogłasza, że syn jest gotowy do przejęcia sterów w spółce. Przypomnijmy, że w tym samym czasie także w drugim klanie polskich miliarderów – u Kulczyków Sebastian, syn "doktora Jana" został włączony do zarządu rodzinnego holdingu. Co ciekawe obaj młodzi menedżerowie potwierdzili, że znają się osobiście a niekiedy nawet spotykają na imprezach.