Konkurencja na rynku nauki języków obcych w Polsce jest ogromna. Powstają setki szkół językowych, których oferta pozornie niczym się od siebie nie różni. Pięć lat temu zmienić ten stan rzeczy postanowili Michał Żak i Michał Kelles-Krauz. Zdecydowali się działać zgodnie ze swoim mottem – „traktuj biznes jak przygodę i ciesz się podróżą”. Pod Warszawą stworzyli innowacyjną wioskę językową, w której system nauczania został odwrócony „do góry nogami”. Językiem urzędowym jest w niej angielski, a rozmowy po polsku są całkowicie zabronione. Kim są jej mieszkańcy?
Jak przekonują twórcy Angloville, dzięki systemowi językowej wioski mogą zapewnić swoim klientom doświadczenie anglojęzycznego środowiska bez konieczności wyjazdu z Polski. W rezultacie każdy z nich może poczuć się, jakby aktualnie przebywał na ulicach Londynu, Nowego Jorku czy Sydney. Flagowym produktem firmy jest program „Angielska Wioska”, który składa się z sześciu dni intensywnego wyjazdu językowego z native speakerami. Zdaniem Michała Żaka i Michała Kellesa-Krauza, daje podobne efekty, co miesięczny pobyt w Wielkiej Brytanii.
Postanowiliśmy odwzorować zachodni model nauczania – przez praktykę i kreatywną zabawę, bez książek i klasy językowej. „Zanurzenie w języku” było odpowiedzią na tradycyjny system nauczania, rodzący frustracje wśród studentów, którzy mimo regularnych zajęć w klasie językowej, nie potrafili z odpowiednią pewnością siebie komunikować się w języku angielskim w codziennych sytuacjach życiowych i biznesowych.
Innowacyjny sposób nauczania angielskiego sprawdził się w Polsce. Jak zdradzają twórcy Angloville, tylko w ubiegłym roku do wiosek zlokalizowanych na terenie naszego kraju trafiło ponad 1000 osób z ośmiu państw. W efekcie firma postanowiła rozszerzyć swój pomysł także na inne rynki. Podobny system edukacyjny wprowadziła też w Czechach, Irlandii, Rumunii oraz na Słowacji i Węgrzech.
Napisz do autora: kamil.sztandera@innpoland.pl