Na pierwszy ogień poszedł smartfon iPhone SE. Telefon nie jest bezpośrednim następcą modelu 6S – jest skierowany do mniej zamożnych klientów. Ma mniejszy, czterocalowy ekran, rozmiarem nawiązuje więc do starszych modeli i odwraca trend, kiedy każdy model był większy od poprzedniego.
Podczas konferencji podkreślono, że nowy-stary model ma znacznie wyższe parametry od bliźniaczo podobnego modelu 5S. Przykładowo, grafika ma być generowany trzykrotnie szybciej niż w przypadku telefonów piątej generacji. Wyposażony jest również w aparat o rozdzielczości 12 megapikseli. Model podstawowy, z pamięcią 16 gigabajtów, ma kosztować 399 dolarów, (w Polsce 2149 złotych), natomiast za wersję z pamięcią 64 gigabajtów trzeba będzie zapłacić 499 dolarów (cena w Polsce to 2649 złotych).
Następnym zaprezentowanym produktem był tablet iPad Pro. Urządzenie ma mniejszą przekątną ekranu niż poprzednie wersje – dokładnie 9,7 cala. Podobnie jak iPhone 5SE, iPad Pro będzie miał aparat o rozdzielczości 12 megapikseli. Najtańsza wersja, z wbudowaną pamięcią 32 gigabajtów, ma kosztować 599 dolarów (ok. 2300 złotych). Wersja z pamięcią 128 gigabajtów to koszt 749 dolarów (ok. 2800 złotych), a za 256 gigabajtów – 899 dolarów (ok. 3400 złotych).
Na koniec konferencji Tim Cook, CEO Apple, pożegnał uczestników podkreślając, że jest to ostatnia prezentacja Apple Town Hall w Cupertino. Kolejne prezentacje będą odbywać się w nowym budynku – Apple SpaceShip, futurystycznej siedzibie głównej firmy.
Nad Apple unoszą się ostatnio czarne chmury. Pierwszy kwartał 2016 roku ma przynieść około 50 miliardów dolarów przychodów – to znacznie poniżej oczekiwań analityków, oraz pierwszy od 2003 roku kwartalny spadek. Inwestorzy obawiają się nie tyle spadku sprzedaży, ale wolniejszej niż planowano dynamice jej wzrostu.