Świat IT nie pozostał obojętny na powtarzające się niestety coraz częściej ataki terrorystyczne. Najszybciej zareagował Facebook, gdzie szybko można uspokoić bliskich i przyjaciół, oznaczając się jako „osoba bezpieczna”.
Oferowany przez Facebooka serwis „Wybuchy w Brukseli” publikują użytkownikom, którzy je włączyli, raporty o bezpieczeństwie. Dzięki tej aplikacji można szybko wyszukać znajomych w danym obszarze i skontaktować się z nimi, a także oznaczyć ich jako osoby bezpieczne – lub sprawdzić ich status, ewentualnie poinformować, że nie przebywa się w zagrożonym obszarze.
W ten sposób sieć społecznościowa odciąża nieco sieci komórkowe. Operatorzy komórkowi apelowali dziś po atakach w Brukseli, by chwilowo klienci raczej wysyłali smsy, zamiast dzwonienia, ponieważ przeciążone sieci mogą tego nie wytrzymać.
Co jeszcze oferuje Internet na wypadek ataków terrorystycznych?
Już pobieżne przeszukanie Google znajduje ponad trzy miliony odpowiedzi na pytanie „applications terrorist attack”. Jako pierwsza prezentuje się „Terror alert widget”, amerykański program, który pomaga monitorować bieżący stan zagrożenia terrorystycznego. Stan aktualizuje z Departamentem Narodowego Bezpieczeństwa.
Czy jest podobna aplikacja w Europie? Pod tym względem stary kontynent nie ustępuje USA. Użytkownicy sprzętu Apple w Wielkiej Brytanii mogą ściągnąć np. UK Terror Threat Level, który śledzi aktualny poziom zagrożenia terrorystycznego w Wielkiej Brytanii i wyświetla je w prostej formie (współpracuje nawet z Apple Watch).
Co najmniej od września ubiegłego roku istnieje na przykład aplikacja na smartphony G4S TravelAware. Program, który można ściągnąć ze sklepu Play. Według opisu, jest to rozwiązanie dla klientów korporacyjnych, pozwala na zintegrowane w czasie rzeczywistym zarządzanie ryzykiem, łączy podróżujących z siedzibą firmy, a także oferuje alarmy bezpieczeństwa.
Ataki są niestety chlebem powszednim w Izraelu, nie dziwi więc aplikacja "Red Alert: Israel". Ta oferuje alerty w czasie rzeczywistym, ostrzeżenia przed ostrzałem rakietowym w stronę państwa Izrael.
Osobną kategorię, nie związaną bezpośrednio z atakami terrorystycznymi, stanowią aplikacje, które prezentują mapę przestępstw oraz umożliwiają zgłaszanie przemocy i powiadamianie o zagrożeniu, jak np. „RiskAhead”, ”Safeture – Global Warnings”. W sieci wciąż można znaleźć aplikację „United we stand”, która miała pomóc ofiarom ataków z 11 września 2001 roku.
FBI kontra Apple, czyli spór o bezpieczeństwo telefonu terrorysty
Aplikacje mogą pomagać podróżnym lub osobom, które nie ze swojej winy znalazły się w polu rażenia. Po każdym ataku pojawiają się jednak także informacje o programach, których używali sami terroryści. Radykałowie, którzy w listopadzie 2015 r dokonali ataków w Paryżu, używali do komunikacji aplikacji WhatsApp i Telegram. Wybór nie był przypadkowy, zainteresowanie przyszłych morderców padło akurat na te programy, według francuskich śledczych, cytowanych przez zachodnie media, ze względu na szyfrowanie przez nie treści. Aplikacje te utrudniają dostęp do przesyłanych treści komukolwiek poza nadawcą i odbiorcą na tyle skutecznie, że szyfrowanie ma być wręcz niemożliwe do złamania.
Pomoc firm IT w walce z terroryzmem kończy się jednak tam, gdzie zaczyna się bezpieczeństwo danych osobowych użytkowników. Wciąż toczy się spór pomiędzy FBI a Apple. Amerykańscy śledczy żądają złamania zabezpieczeń taniego iPhone'a, którym posługiwali się z kolei terroryści, którzy w grudniu zastrzelili 16 osób w San Bernardino w USA. Gigant z Doliny Krzemowej oczywiście nie chce tego zrobić, ponieważ to do reszty podważyłoby zaufanie jego klientów. A pikanterii dodaje fakt, że w sporze tym poparli go właśnie… twórcy WhatsApp i Google.