Polska jest fenomenem w skali Unii Europejskiej. Przez ponad dekadę od wejścia do Unii Europejskiej i blisko trzydzieści lat od pożegnania komunizmu, Polska konsekwentnie – nie wspierała biznesu systemem ulg podatkowych za prowadzenie prac badawczo rozwojowych. Nadchodzą jednak zmiany. Coś się ruszyło w styczniu, dzięki projektowi wprowadzonemu jeszcze przez Bronisława Komorowskiego. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego zakończyło właśnie konsultacje kolejnych ulg. – Projekt MNiSW idzie w dobrym kierunku – mówi Inn:Poland Aleksy Miarkowski z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.
Polska po styczniowych zmianach i tak jest wciąż na końcu państw UE, ponieważ, na dobrą sprawę, do tego roku nie było żadnych ulg dla firm z tytułu poszukiwania innowacji. Redakcja Inn:Poland dotarła do analizy najnowszego projektu MNiSW, przygotowanej przez Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. Powstała ona w ramach konsultacji społecznych nowego systemu ulg. Zdaniem Aleksego Miarkowskiego, sam projekt ustawy wywodzi się z tzw. „planu Morawieckiego”. – MNiSW wchodzi w skład rady innowacji, w której są opracowywane poszczególne projekty – zauważa.
Innowacje? Jeśli cię stać i się nie boisz
Do stycznia 2016 r. polskie firmy rozwijały innowacje na własny koszt i ryzyko. Koszt – bo nic nie mogły odpisać i ryzyko, bo efektem było natychmiastowe zainteresowanie urzędów podatkowych.
Mimo że o konieczności ulg podatkowych mówiło się od wejścia naszego kraju do Unii Europejskiej w 2004 roku, na rozmowach się skończyło. Dopiero w styczniu Polska wprowadziła po raz pierwszy możliwość odpisania od podatku prac badawczo rozwojowych.
Wysokość ulg
Ostatecznie, projekt Bronisława Komorowskiego, który po wielu zmianach wszedł w życie w styczniu, wprowadził 30 proc. kosztów wynagrodzeń i 10 proc. dla pozostałych kosztów i rozróżnienie dla dużych i małych firm.
MNiSW proponuje dla małych i średnich firm wzrost ulgi do 50 proc. na koszty wynagrodzeń i pozostałe koszty oraz dla dużych firm – do 50 proc. na koszty wynagrodzeń i do 30 proc. na pozostałe koszty.
Redakcja Inn:Poland dotarła do analizy projektu ustawy MNiSW, którą przygotowało Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. Autor tej opinii, Aleksy Miarkowski, ekspert CAKJ ds. podatków, pozytywnie ocenia konsultowany właśnie projekt resortu, za niemal podwojenie stawki ulgi B+R oraz wprowadzenie możliwości otrzymania zwrotu gotówkowego przez start–upy.
– Rozwiązanie zaproponowane przez MNiSW zdecydowanie poprawia i zwiększa wysokość ulgi B+R– zauważył Aleksy Miarkowski i dodał od razu, że sytuacja wciąż nie jest idealna. – Na tle państw regionu nadal nie jest to rozwiązanie atrakcyjne ani dla międzynarodowych korporacji, którzy lokując swoje centra B+R często biorą pod uwagę także zachęty podatkowe, ani dla polskich przedsiębiorców, którzy muszą ponosić większe obciążenia fiskalne niż ich konkurenci za granicą – dodał.
Eksperci zauważają jednak, że dziś konsultowany pomysł ministerstwa przypomina projekt Bronisława Komorowskiego w jego pierwotnym kształcie, następnie mocno okrojony w Sejmie. Ostatecznie projekt, który wszedł w życie w styczniu, wprowadził 30 proc. kosztów wynagrodzeń i 10 proc. dla pozostałych kosztów i rozróżnienie dla dużych i małych firm.
Zdaniem ekspertów Konfederacji Lewiatan ulga ta była zbyt mała, by faktycznie zachęcać do działalności B+R. – To był efekt totalnej blokady ze strony ówczesnego ministerstwa finansów – powiedziała redakcji Inn:Poland Małgorzata Starczewska–Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan. Jej zdaniem, ta oferta nie pozwalała mniejszym firmom na poważne wejście w innowacje.
– Większe firmy, które w swoim DNA mają działalność B+R, machnęły ręką. Ale i one uważały, że „rozkręcenie” działalności badawczo–rozwojowej wymaga znacznie silniejszego impulsu – zauważyła Małgorzata Starczewska–Krzysztoszek i sięgnęła po metaforę. – To jak z pociągiem, który, aby ruszyć, potrzebuje znacznie większej siły działania, większego wsparcia. Duże firmy to taki jadący już pociąg, ale jeśli to miał być efekt zachęty dla mniejszych firm i dużych firm, które nie inwestują w B+R, a mogłyby, to jest on zbyt słaby – dodaje. Propozycję resortu nauki ekonomistka ocenia dobrze, ale zauważa, że nawet to może się okazać niewystarczające dla uruchomienia aktywności badawczo–rozwojowej.
Zwroty gotówkowe dla żółtodziobów
Zwroty gotówkowe, zaproponowane przez resort, to już wręcz innowacja na polską skalę. Na czym polega? Resort nauki chce dawać zwroty gotówkowe za prowadzenie badań bardzo młodym stażem firmom, start–upom, które na początku swojej działalności jeszcze nie mają od czego odliczyć nakładów B+R. Ten pomysł, powszechny w Europie, eksperci chwalą wręcz jednogłośnie. – Mechanizm refundacji należy pozytywnie ocenić – powiedział Aleksy Miarkowski. – Często start–upy nie mają na początku takiego dochodu, który pozwoliłby im skorzystać z tej ulgi. Żeby mieć dochód, trzeba mieć wysokie przychody, a młode na rynku podmioty na początku ponoszą straty – zauważył.
Dlaczego ulgi podatkowe na B+R zostały wprowadzone tak późno?
Tu istnieje różnica zdań. – Z publicznie dostępnych informacji wynika, że poprzedni rząd nie wprowadzał takich rozwiązań, ponieważ polska była w procedurze nadmiernego deficytu – stwierdził Aleksy Miarkowski, ekspert Klubu Jagiellońskiego. – Polska miała pewne ograniczenia, więc nie mogła wprowadzić ulg podatkowych. Z tej procedury wyszliśmy w ubiegłym roku i wtedy zaczęły się pewne działania w ministerstwie finansów i w kancelarii prezydenta, by te ulgi wprowadzić.
Z taką argumentacją nie zgadza się Małgorzata Starczewska–Krzysztoszek. – Procedura nakazywała chronić budżet i doprowadzić deficyt do poziomu nie wyższego niż 3 proc. PKB. Jeśli nie mielibyśmy żadnej ulgi związanej z innowacjami i B+R, to rozumiałabym argument o procedurze nadmiernego deficytu. Ale mieliśmy – ulgę na zakup nowych technologii!
Ulga na zakup technologii to swego rodzaju ewenement, który obowiązywał przez ostatnie 10 lat. – W wyniku ulgi na zakup technologii tak naprawdę jeszcze bardziej się cofaliśmy w innowacyjności, ponieważ ona wspierała kupowanie technologii z zewnątrz, zwykle zza granicy. Nie wspierała sa-modzielnych prac firm – tłumaczył Aleksy Miarkowski. Ekspertka Lewiatana zauważyła, że gdy przed-siębiorstwo ponosiło znacznie większe ryzyko i inwestowało w B+R, nie mogło skorzystać z ulgi podatkowej, ale gdy kupowało jakąś technologię – to już tak. – Ulga na zakup technologii też jest potrzebna, ale tu wystarczy zapewne znacznie mniejsza zachęta niż w przypadku zwiększania skłon-ności firm do inwestowania w B+R.
Rekomendacje ekspertów
Propozycja MNiSW nie rozwiązuje całego zagadnienia, zdaniem ekspertów jest - aż i jedynie - krokiem w dobrym kierunku. Jakie są ich rekomendacje na przyszłość? Aleksy Miarkowski postuluje likwidację zamkniętego katalogu kosztów kwalifikowanych. – Pozwoli to wyeliminować potencjalne spory interpretacyjne i urealnić poziom zachęty B+R do rzeczywistego poziomu ponoszonych wydatków – stwierdził. Dodałby jeszcze rezygnację z zaproponowanego mechanizmu przyrostowego (tj. wzrost ulgi dla inwestujących długo i coraz więcej) oraz możliwość dobrowolnego otrzymania opinii zabezpieczającej prawo podatnika do skorzystania z ulgi B+R. Proponuje też zwiększenie stawki ulgi B+R oraz kwoty zwrotu gotówkowego. – Pomimo propozycji MNiSW w zakresie dwukrotnego podwyższenia stawki, nadal będzie ona dwa razy niższa od podobnych zachęt w państwach naszego regionu – zauważył.
Ekspert Lewiatana dodałaby jeszcze mocniejsze dostosowanie ich do realnych potrzeb. – Należałoby umożliwić uznawanie za koszty uzyskania przychodów także koszty leasingu kupowanych do projektów B+R aktywów, m.in. aparatury badawczej – powiedziała Małgorzata Starczewska–Krzysztoszek. Nie zawsze bowiem aktywa potrzebne w realizacji jednego projektu badawczego, będą przydatne także w innym. Leasing w takich sytuacjach może okazać się nie tylko mniej kosztowny, ale także lepiej dopasowany do potrzeb realizowanych przez przedsiębiorstwa projektów B+R.
Urzędy podatkowe nie lubią innowacji
I jeszcze smaczek na koniec. Do tej pory firmy niechętnie zgłaszały administracji prowadzenie prac badawczo–rozwojowych, a przyczyna była dość nieoczekiwana.
– Do tej pory, główną przyczyną nie wykazywania oraz nie raportowania przez firmy nakładów na B+R był brak motywacji do sprawozdawania się, brak szczegółowych regulacji prawnych, jak również weryfikacja firm przez organy podatkowe z powodu niematerialnego charakteru prowadzonych prac naukowo – badawczych – napisała redakcji Inn:Poland Agnieszka Kozłowska–Korbicz, radca ministra środowiska i Koordynator GreenEvo.
Wyjaśniła, że do tej pory firmy zajmujące się innowacjami lub prowadzące badania, jeśli nie musiały (tzn nie były zobligowane przez np. rozliczenie dotacji na B+R), nie zgłaszały w sprawozdaniach takich prac, z jednej prostej przyczyny – badania rynku i prace badawczo–rozwojowe należą do obszaru ryzyka podatkowego. B+R mają częściowo charakter niematerialny, co powoduje, że organy podatkowe mogą dochodzić ustalenia faktycznej ich wartości – zauważa radca. A znalezienie się w obszarze zainteresowania urzędów skarbowego to coś, czego firmy wolą unikać.
Główną przyczyną nie wykazywania oraz nie raportowania przez firmy nakładów na B+R był brak motywacji do sprawozdawania się, brak szczegółowych regulacji prawnych, jak również weryfikacja firm przez organy podatkowe z powodu niematerialnego charakteru prowadzonych prac naukowo – badawczych.