Porządek ze starymi lodówkami, i nie tylko, postanowiła zrobić Unia Europejska, tymczasem – nieoczekiwanie – ucierpią sklepy online. Każdy z nich będzie musiał uwzględnić dodatkowe koszty działania, które mogą przekroczyć kwotę 160 tysięcy złotych. Dodatkowo, szanse na to, że polscy producenci i sprzedawcy zbiorą z rynku co czwartą stara lodówkę, są niewielkie. Ale niezebranie złomu oznacza kary. Eksperci szacują, że 30 tys. ton niezebranych elektrośmieci może kosztować firmy łącznie 54 mln złotych.
Ustawa która miała w założeniu pomagać w ściąganiu elektrośmieci, nieoczekiwanie… utrudnia firmom handel online. Pan Jan z Łomży prowadzi sklep online. Klientom z całej Polski sprzedaje elektronikę, sprzęt AGD. Myślał o tym, żeby sprzedawać też klientom zza granicy, jego syn zna niemiecki, pomoże w kontaktach z klientami. Powinien się jednak nad tym dwa razy zastanowić.
Czy faktycznie jest o co się kłócić?
Rocznie ok 500 tys. sztuk zużytych lodówek trafia do szarej strefy odpadowej, czyli np. do lasu. To 60 proc. wyrzucanego sprzętu, co ilustruje skalę zjawiska.
Skąd problem? Chodzi o dyrektywę unijną WEEE, która została wprowadzona w krajach członkowskich odrębnymi ustawami, w Polsce – ustawą z 11. września o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym, która weszła w życie w styczniu. Choć na ten temat panuje solidarnie cisza w eterze, ustawa narzuciła kilka nowych obowiązków na osoby które wprowadzają do obrotu nowy sprzęt elektroniczny RTV AGD, czyli lodówki, zmywarki, odtwarzacze czy tostery. Chodzi o to, że wprowadzający sprzęt na rynek mają obowiązek odbierać również stary sprzęt od klientów.
Tymczasem jednak rykoszetem dostali prowadzący sklepy online. I to głównie średni i drobni przedsiębiorcy, bo duzi, siłą skali, już te wymagania mogą spełniać. Każdy właściciel sklepu w sieci, który ma siedzibę w Polsce, a chce sprzedawać konsumentowi sprzęt elektroniczny za granicę, do innego kraju UE, musi wyznaczyć w tym kraju (np. w Niemczech, Irlandii, na Łotwie, w Rumunii), przedstawiciela, który w jego imieniu będzie „odpowiedzialny za wykonywanie na jego terytorium obowiązków określonych w przepisach krajowych tego państwa dotyczących sprzętu oraz zużytego sprzętu”.
Mówiąc prościej, trzeba zapewnić naszemu czeskiemu czy francuskiemu klientowi możliwość oddania starej lodówki, w miejsce nowej, którą u nas kupił przez internet.
Skontaktowałam się z dużymi sklepami internetowymi, by spytać je o to, jak sobie radzą z tą ustawą. Niestety jednak – brak doświadczeń. Kupcy korzystający z platformy Allegro nie zgłaszali firmie żadnych kłopotów z tą ustawą, ale też oni wysyłają towary głównie w granicach Polski, poinformował rzecznik Allegro, Paweł Klimiuk. Podobnie MediaExpert, zgodnie ze swiom regulaminem sprzedaje tylko w Polsce.
Mamy jednak przykład z Niemiec.
Anna Duleczus z niemieckiej izby handlowej Bundesverband Onlinehandel, wyjaśnia, że dzisiejsze regulacje to wyzwanie dla sklepów internetowych, działających na terenie Unii – i podaje przykład. Niemiecka firma sprzedawała online modele samochodów. Chciała spróbować szczęścia i wysyłać je po całej Europie. Szybko okazało się jednak, że koszty tej operacji przewyższą obrót jej firmy.
– Zdaniem właścicielki tej firmy, to renacjonalizacja. Znowu skoncentrowała się na rynku niemieckim. By zgodnie z prawem handlować z 28 krajami Unii Europejskiej, musiałaby wydać ok. 40 tys. euro – opowiada Anna Duleczus i zauważa, że dla małych i średnich firm taki ciężar jest nie do uniesienia. – Nawet testowanie nowego rynku, by sprawdzić, czy jest popyt na określone produkty, wiąże się z dużymi kosztami i wysiłkiem.
Skąd taka astronomiczna suma? Jak wyjaśnia Anna Duleczus, dyrektywa i wynikające z niej 28 ustaw w państwach członkowskich zobowiązują internetowych handlarzy sprzętem elektronicznym, by zarejestrować handel ponadgraniczny w każdym kraju członkowskim, do którego sprzedają towar, a także zameldować wprowadzone do obrotu towary. Na koniec roku mają zgłaszać ilość zebranych elektroodpadów.
W praktyce oznacza to, że firmy muszą zrobić rozpoznanie bojem 28 urzędów w 28 krajach członkowskich, jeśli chcą handlować z całą Unią Europejską. To oznacza tyleż języków i systemów prawnych. Do tego dochodzą odpowiednie opłaty urzędowe, różne dla rozmaitych kategorii sprzętów.
– Na tym nie koniec – mówi Anna Duleczus. Jeśli towar ma zostać sprzedany za granicę, dyrektywa wymaga on handlarza online własnego przedstawicielstwa tam lub filii w danym kraju. Musi on też zapewnić klientowi możliwość oddania starego sprzętu. – Handlarz musi to nie tylko zapewnić, ale też opłacić. To wyliczenie pokazuje, jak trudno jest prowadzić handel zgodnie z prawem – dodaje.
Tu warto zauważyć, że Plan Junckera przewidywał rozruszanie handlu wewnętrznego. – Dyrektywa WEEE w jej aktualnej wersji, pokrzyżowała te plany – mówi Duleczus. Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Kto tym razem? – Wielkie przedsiębiorstwa i koncerny, które mają na to zasoby ludzie i finansowe, by bez przeszkód dalej handlować i rozszerzać działalność na zagraniczne rynki – twierdzi Anna Duleczus.
Nowe prawo – nowe kary pieniężne
Kar finansowych będzie niemal osiem razy więcej. Do tej pory było osiem kar pieniężnych o wysokości od 5 tys. do 5 mln zł. Od stycznia funkcjonuje 45 administracyjnych kar pieniężnych, zmniejszono jedynie ich górny pułap, do 1 mln zł.
Za niewywiązanie się z obowiązku zebrania elektrośmieci na odpowiednim poziomie zapłacą producenci i importerzy. A są to pieniądze niemałe. – Szacujemy, że luka między tym, co powinno być zebrane, a tym, co rzeczywiście trafi do odzysku, może wynieść nawet 30 tys. ton – mówi Mirosław Baściuk, prezes Związku Pracodawców Branży Elektroodpadów „Elektro–Odzysk". – Jedna tona niezrealizowanego obowiązku to opłata produktowa w wysokości 1,8 tys. zł, co może się wobec tego przełożyć na łącznie 54 mln zł kar dla wprowadzających. Według nowej ustawy to wprowadzający sprzęt jest odpowiedzialny za realizację obowiązku zapisanego w ustawie.
Europa się skarży, a w Polsce cisza...
Przedstawiciele niemieckich sklepów online odwiedzają ostatnio Brukselę co tydzień i tłumaczą zdziwionym urzędnikom, jaki wpływ ma regulacja na szanse na międzynarodowy sukces małych firm. Negatywny, dodajmy, jak widać na powyższym przykładzie sklepu z samochodzikami. A co słychać o tym w Polsce? Nic… Edukacja konsumentów, choć wpisana do ustawy jako obowiązek i producentów sprzętu, i sklepów – nikomu nie jest na rękę, bo tylko podwyższy koszty. Dlaczego? Nowa ustawa podwyższyła obowiązek zbiórki starego sprzętu do poziomu 40 proc. To znaczy, kto wprowadza na rynek 100 pralek, musi zebrać 40 pralek lub innego sprzętu tej samej kategorii.
– Żeby to było możliwe, wprowadzono ułatwienia dla konsumentów. Elektrośmieci można oddać bezpośrednio z domu, przy odstawie sprzętu nowego – wyjaśnia Mirosław Baściuk. O tym ogromnym ułatwieniu mało kto wie. – Konsumenci niekoniecznie zdają sobie z tego sprawę, ponieważ sklepy RTV i AGD nie są zainteresowane uświadamianiem klientów o takiej możliwości. Sklepy nie uzyskują w tym zakresie zwrotu kosztów od wprowadzających, więc stanowi to dla nich dodatkowy koszt.