Reklama.
Hasła i adresy e-mail zebrane przez hakera z Wisconsin w USA pochodzą z Gmaila, Yahoo czy rosyjskiego Mail.ru. Niekoniecznie zawierają klucze bezpośrednio do skrzynek poczty elektronicznej, czasem chodzi o hasła, którymi posługujemy się w połączeniu z adresem e-mail przy korzystaniu z innych usług. Zaniepokojeni mogą być zwłaszcza ci, którzy używają tego samego hasła do różnych serwisów w internecie.