– Wciskane są nam coraz to nowe wzory, modele ubrań o bardzo słabej jakości, przy założeniu, że będziemy je kupować co sezon i wyrzucać. Zdarza się, że jeden pracownik produkuje 80 par dżinsów dziennie, za 235 zł miesięcznie, albo wdycha substancje mogące powodować raka – mówi w wywiadzie dla INN:Poland Joanna Szabuńko z Fundacji Kupuj Odpowiedzialnie, która zdobywa dla nas informacje o tym, jak powstają kupowane przez nas buty, ubrania czy zabawki.
Wyślecie szpiegów do fabryk, produkujących dla 21 największych europejskich marek obuwia. Piszecie, że niemal 90 proc. butów jest produkowanych w Azji, w urągających pracownikom warunkach. Piszecie o dwunastoletnich chłopcach, którzy są narażeni na raka w wyniku wdychania toksycznych substancji...
Chcemy prześwietlić 21 czołowych europejskich marek obuwia. Akcja ma na celu zebranie informacji na temat tego, gdzie mają miejsce nadużycia. Chcemy przepytać pracowników z Azji i Europy. Wysłaliśmy też pytania do największych firm obuwniczych w Europie, by poznać opinie z drugiej strony.
Konsumenci dostaną dzięki temu informacje, w jaki sposób powstają buty. Będziemy później zachęcać firmy, by ujawniały, gdzie i w jakich warunkach produkują buty. Jeśli w ich łańcuchach dostaw pojawiają się problemy, niech przedstawiają propozycje ich rozwiązań. Niech zapewniają konsumentów, że jeśli kupują ich buty, to nie przykładają się do wyzysku pracowników, czy niszczenia środowiska naturalnego. Taki jest cel tej kampanii.
Jak będą działać szpiedzy?
Naszymi badaczami są zwykle ludzie z miejscowych organizacji pozarządowych, które mają stały kontakt z pracownikami. Mają oni do nich zaufanie. Wielu z nich bowiem bardzo boi się odpowiadać na pytania, boi się utraty pracy.
Kiedy będą znane wyniki akcji „Wyślij szpiega do fabryki”?
Pierwsze efekty naszych prac będą znane latem. Ujawnimy w nim przypadki konkretnych marek, na podstawie zarówno relacji pracowników, jak i samych firm. Chcemy na tej podstawie prowadzić z firmami dialog, natomiast na razie nie jestem w stanie powiedzieć, jakie problemy i w jakich firmach się pojawią.
Jak powszechne to zjawisko?
Przykład przemysłu odzieżowego pokazuje, że globalna produkcja to globalne problemy. Jeśli dążymy do najniższej ceny i coraz tańszych miejsc produkcji, oznacza to, że osoby, które produkują nasze ubrania czy buty, będą zarabiać coraz mniej.
Większość artykułów codziennego użytku - takich jak ubrania, obuwie, zabawki - produkowanych jest w rozwijających się krajach w Azji, gdzie przy produkcji pracują osoby bardzo słabo opłacane: zarabiają równowartość np. 235 zł miesięcznie w fabryce odzieżowej w Bangladeszu.
Natomiast ścieki są wylewane do okolicznych rzek i znów trafiają do ludzi, którzy mieszkają w okolicy. Wszyscy wiemy, że te problemy mają miejsce. Problemem jest też kwestia transparentności firm, sprawdzenie, gdzie dana firma zaopatruje się w skóry. Łańcuch produkcji nie jest ujawniany - i to jest też główny postulat naszej kampanii, by firmy informowały, skąd te wszystkie rzeczy do produkcji butów biorą. Jako konsumenci chcemy przecież wiedzieć, w jakich warunkach powstały nasze buty i czy ten chrom nie trafia na nasze stopy.
Kto i dlaczego założył fundację Kupuj Odpowiedzialnie?
To kontynuacja programu, który funkcjonował w ramach Polskiej Zielonej Sieci. Fundację tworzą osoby zaangażowane od lat w działalność organizacji pozarządowych, zajmujące się kwestiami ekologicznymi i prawami człowieka.
Co jest celem fundacji?
Celem jest zdobywanie informacji, a następnie informowanie konsumentów, w jakich warunkach powstają kupowane przez nich towary: buty, ubrania, zabawki czy owoce tropikalne, które np. mogą oni kupić w galeriach handlowych. Chcemy zachęcić ich do refleksji nad decyzjami zakupowymi, bo wpływają one potężnie na życie ludzi w bardzo odległych krajach. Chcemy pokazać drugą stronę konsumpcji i to, co możemy z tym zrobić.
Dlaczego?
Większość artykułów codziennego użytku - takich jak ubrania, obuwie, zabawki - produkowanych jest w rozwijających się krajach w Azji, gdzie przy produkcji pracują osoby bardzo słabo opłacane: zarabiają równowartość np. 235 zł miesięcznie w fabryce odzieżowej w Bangladeszu.
To nie wystarcza na podstawowe potrzeby życiowe: wyżywienie, dostęp do ochrony zdrowia, edukacji. Te głodowe pensje bezpośrednio wiążą się z niską ceną, którą płacimy w sklepach.
Tylko 1 procent ze sprzedaży trafia do pracowników, za to duża część to zysk firm. Poza tym ciężkie warunki pracy, np. wdychanie toksycznych substancji, nadgodziny, brak wyjść ewakuacyjnych w fabrykach. Czy Pan wie, że w Bangladeszu jeden pracownik produkuje 80 par dżinsów dziennie?
Wielu z nas wybiera tanie zakupy z przymusu, bo niewiele zarabiamy. Nie chcemy wiedzieć, jak produkowane są towary. Jak przekonać konsumentów do tego, by kupowali odpowiedzialnie?
Jesteśmy realistami. Nie zakładamy, że przekonamy wszystkich. Naszą rolą jest ujawnianie informacji o warunkach produkcji, wspomaganie wyzyskiwanych pracowników i informowanie o tym konsumentów. To, co oni zrobią z tą wiedzą, to ich sprawa. Jednak my próbujemy wskazywać im możliwości działania. To nie jest tak, że ludzie nie chcą wiedzieć.
Najczęściej jest tak, że chcą z tym coś zrobić, ale mają ograniczone możliwości. Możemy jednak szukać alternatyw, czyli firm, które biorą pod uwagę standardy ochrony środowiska, standardy społeczne. Możemy też brać udział w kampaniach konsumenckich, domagać się od firm informacji oraz działań poprawiających sytuację pracowników i ochronę środowiska naturalnego.
Co konsument może na tym zyskać, czyli: czy można kupować odpowiedzialnie, ale niewiele drożej?
Nie można mieć ciastka i zjeść ciastka. Zwykle rzeczy wyprodukowane przy wyższych standardach są trochę droższe. Próbujemy zbierać informacje o firmach, które produkują odpowiedzialnie. Internauci mogą je znaleźć w przewodniku „Dobre Zakupy” na stronie e-konsument.pl. To pierwsza opcja. Drugą opcją, do której gorąco zachęcamy, jest udział konsumentów w kampaniach, podczas których domagamy się informacji od firm, których produkty tak naprawdę kupujemy wszyscy.
Nie jest możliwe unikanie produktów wytwarzanych w Azji. Namawiamy więc do zmieniania firm działających w głównym nurcie. To jest możliwe tylko i wyłącznie dzięki działaniu konsumentów. Wszelkie inicjatywy w tej materii były zawsze efektem presji z ich strony. Muszą oni jednak mieć do tego narzędzia. Staramy się je tworzyć. Czyli informować o nadużyciach firm.
Gdzie one mają miejsce?
Łamanie praw pracowniczych zdarza się w branży odzieżowej, ale nie tylko: także np. elektronicznej czy przy produkcji zabawek. To globalny przemysł, uczestniczą w nim największe marki odzieżowe. Firmy, a mówimy tu o znanych, światowych markach, które produkowały w Europie, przeniosły produkcję do Azji, amerykańskie – do Ameryki Łacińskiej.
Produkcja rozwija się też w Afryce. Ta ciągła gonitwa do coraz tańszej siły roboczej jest charakterystyczna nie tylko dla producentów odzieży - została powielona również przez inne branże. Choć trzeba zauważyć, że niektóre marki - po wieloletniej presji ze strony konsumentów - podejmują działania na rzecz odpowiedzialnej produkcji.
No dobrze, a co może na tym zyskać przeciętny Kowalski, kupujący ciuchy?
To korzyści niematerialne. Warto, byśmy zastanowili się, co kupujemy, bo cały obecny przemysł odzieżowy jest zorientowany na hasło fast fashion, czyli na szybkość i na ilość. Wciskane są nam coraz to nowe wzory, modele ubrań o bardzo słabej jakości - przy założeniu, że będziemy je kupować co sezon i wyrzucać. Warto zastanowić się, czy rzeczywiście nam się to opłaca. Czy nie lepiej kupić ubrania lepszej jakości, wyprodukowane w lepszych warunkach pracy. Może to będzie oszczędność? Biednego nie stać na rzeczy słabej jakości.
A jak Pani ocenia świadomość konsumentów w Polsce?
Bardzo się zmienia. Coraz częściej interesują się odpowiedzialnym kupowaniem.
Naprawdę myśli pani, że przeciętny konsument zwraca na to uwagę?
Nie, nie myślę tak. Nie uważam, by ta świadomość była powszechna. Nie wszyscy klienci sklepów interesują się tymi sprawami. Oczywiście, są wśród nas tacy, którzy mało zarabiają, nie mogą więc dokonywać alternatywnych wyborów, kupować drożej. Ale jest przy tym ogromna grupa konsumentów, która wydaje wielkie pieniądze na ubrania czy buty. A produkty topowych marek wcale nie są tańsze niż odpowiedzialne społecznie.
Czy widzi Pani jeszcze jakieś bariery?
Kupujemy wciąż produkty niższej jakości, które szybciej się zużywają. Gdybyśmy zapłacili więcej za produkty lepszej jakości - opłaciłoby nam się to. Wciąż jest jeszcze w Polsce mało odpowiedzialnych firm. W większości można takie produkty kupić przez internet, ale nie ma wielu takich sklepów. W Anglii czy Holandii działa dużo więcej firm, które zwracają uwagę, w jakich warunkach produkują. I nawet reklamują się, informując konsumentów o swojej zrównoważonej produkcji, która nie godzi w interesy pracowników.
U nas rynek etycznie produkowanych towarów jest słabo rozwinięty. W galeriach handlowych nie ma w ogóle alternatywnych produktów, są raczej tylko w małych sklepach sprzedających produkty firm produkujących w sposób zrównoważony. Największym problemem jest brak transparentności firm, które nie informują gdzie, i w jakich warunkach, produkują. Ale piłka jest tu też po stronie konsumentów. Dopóki nie będą się tych informacji od firm domagać, dopóty firmy nie będą ich udzielać.
Donosiliście o jegginsach w sieci Lidl, które są bardzo tanie i udają jeansy, a tak naprawdę są legginsami. To powszechny proceder?
Tak, sieci handlowe oferują nam coraz to nowe produkty i wzory. Oczywiście, walcząc ceną. Coraz niższa cena ma przyciągać konsumentów. Tylko że ta cena przekłada się często na głodowe pensje i wyzysk pracowników w krajach rozwijających się. Bardzo często ci ludzie nie są w stanie nawet zarobić na równowartość produktów, które wytwarzają.
Tego typu firmy często przedstawiają się jako te, które dbają o prawa pracowników.
To problem tzw. green washingu, kiedy firmy znajdujące się na celowniku kampanii konsumenckich próbują jakoś na to odpowiedzieć. Często są to tylko puste slogany PR, za którymi nic nie idzie. Pokazuje to jednak, że głos konsumentów jest ważny - na tyle, że firmy czują się w obowiązku jakoś na to zareagować, organizując np. akcje, mające na celu poprawienie standardów pracowniczych. Następny krok to powiedzieć „sprawdzam”.
Co to znaczy „sprawdzam”?
Próbujemy monitorować warunki zatrudnienia pracownika. Działamy w sieci Clean Clothes Campaign, w kilkunastu krajach europejskich. CCC współpracuje z ponad 250 organizacjami pozarządowymi w krajach producenckich. Docieramy do pracowników i pytamy ich o warunki. Bardzo często zdarza się, ze pracują w nadgodzinach, w fatalnych warunkach, za skandalicznie niskie płace, są prześladowani.
Czy dzieje się to również w Polsce?
Przemysł odzieżowy, niestety, wszędzie działa na tych samych zasadach. Dotyczy to cięć kosztów kosztem pracowników. Zarówno pracownicy w Bangladeszu, jak i w Polsce, zarabiają często minimalne stawki.