Cała Polska wstrzymała oddech: dziś Moody's ma zadecydować, czy zetnie nam rating. Są jednak w Polsce ludzie, których obniżenie wiarygodności gospodarki ucieszy! Dlaczego? Niższy rating to gorszy kurs złotówki. A tańsza złotówka – to złote żniwa dla eksporterów. – U nas jest Eldorado i w całej branży jest święto, bo euro jest drogie – mówi w rozmowie z INN:Poland Jakub Wójcik, wiceprezes polskiej spółki Izodom 2000.
Według Doroty Staruch, ekonomistki z Reiffeisen Bank, cytowanej przez Money.pl, obniżenie ratingu mocno wpłynie na osłabienie złotówki wobec euro oraz franka szwajcarskiego. Cena za euro może wzrosnąć z obecnych 4,44 zł do 4,5 zł. Polscy eksporterzy zacierają już ręce. Osłabienie rodzimej waluty nawet o 6 groszy spowoduje, że do ich kieszeni wpłynie znacznie więcej pieniędzy.
Inn:Poland postanowił więc dowiedzieć się, który z polskich eksporterów chłodzi właśnie szampana w oczekiwaniu na decyzję Moody's.
Jakub Wójcik, wiceprezes Izodom 2000
Jakub Wójcik, wiceprezes polskiej spółki Izodom 2000, nie kryje radości. – U nas jest Eldorado i w całej branży jest święto, bo euro jest drogie – mówi w rozmowie z INN:Poland. – Eksportuje blisko 90 proc. swojej produkcji na Zachód, nawet z Brytyjczykami rozliczamy się w euro, więc się cieszymy, tak jak większość eksporterów – dodaje. Izodom 2000 produkuje własne systemy do budowy domów energooszczędnych oraz pasywnych. Są dumni z tego, że… ich produkty są drogie.
– Nie jesteśmy tanim polskim zamiennikiem technologii szwedzkiej czy niemieckiej, jesteśmy drogim zamiennikiem niemieckiego badziewia – podkreśla Wójcik. Przy okazji, podkreśla, że jego firma, która eksportuje od 1994 roku, wielki rozwój eksportu zaliczyła dzięki… rządowemu programowi pod nazwą Green Evo. – Byliśmy w 17 różnych programach promocyjnych, ale w rozwoju eksportu najbardziej rozwinął nas Green Evo, to najlepszy program promocyjny jaki stworzył polski rząd. Firma, która eksportowała dużo, zaczęła eksportować... ogromnie dużo. Przed GreenEvo zatrudnialiśmy 12 osób, po GreenEvo – 68. Firmie czterokrotnie wzrósł też obrót. Ten program został zamknięty w tym roku.
Leszek Gierszewski, właściciel firmy Drutex
Jeśli szukamy polskich przedsiębiorców, którzy mają powody do radości, zdecydowanie trzeba wspomnieć Leszka Gierszewskiego, właściciela firmy Drutex, który jest jednym z największych dziś polskich producentów okien. Jego firma miała ostatnio dobry rok. Zwiększył przychody do rekordowych ponad 620 mln zł w 2015 r. Jest to m.in. efekt rosnącego eksportu, który w ubiegłym roku urósł o 26 proc. w stosunku do roku poprzedzającego.
Co więcej, sprzedaż za granicę osiągnęła już 70-procentowy udział w całkowitych przychodach, czyli ok 434 mln zł. Drutex sprzedaje najwięcej do Niemiec, Włoch, Francji oraz USA – czyli krajów, które rozliczają się w euro oraz dolarze. A kurs tych właśnie walut może wzrosnąć w stosunku do złotówki, jeśli agencja Moody's… zadecyduje na niekorzyść Polski.
Krzysztof Skóra, szef KGHM Polska Miedź
Kolejnym Polakiem, któremu spadająca wartość złotówki nie spędzi snu z powiek, to Krzysztof Skóra, szef KGHM Polska Miedź, który powrócił na ten fotel po 8 latach. Kierowana przez niego spółka jest jednym z największych na świecie producentów srebra i miedzi, prowadzi działalność wydobywczą na trzech kontynentach. Jeszcze w ubiegłym roku informowała, że 76 proc. produkcji sprzedaje na eksport, dodajmy, że wartość eksportu w 2014 roku wyniosła 15 696 mln zł. Obecnie musi się mierzyć z kryzysem na rynku metali. Ceny srebra i „rdzawego metalu” spadają, więc wyniki potentata za ubiegły rok nie mogły być świetne. A jednak, było lepiej, niż rynek się spodziewał gdyż… właśnie.
Spadająca cena złotówki mocno zamortyzowała wyniki. – Osłabienie polskiej waluty w stosunku do dolara korzystnie wpływa na wyniki KGHM – potwierdziła w rozmowie z nami Anna Osadczuk, rzecznik prasowy spółki. Wyjaśniła, że metale na światowych giełdach notowane są w amerykańskiej walucie i wyższy kurs PLN/USD przekłada się na wyższe wpływy ze sprzedaży, podczas gdy koszty są w dużej mierze ponoszone w polskich złotych. – W sytuacji, gdy ceny miedzi znajdują się obecnie na stosunkowo niskim poziomie, taka poduszka jest dla Spółki szczególnie mile widziana – dodała.
Maciej Witucki, prezes zarządu Work Service
Powody do radości mogą mieć też polskie firmy, które nie tylko eksportują swoją produkcję, ale też świadczą usługi na Zachodzie. Tu powody do zadowolenia może mieć Maciej Witucki, prezes zarządu Work Service. Krzysztof Inglot, rzecznik prasowy, zastrzega wprawdzie, że „to zależy”, bo spółka działa na różnych rynkach, niejednolitych pod względem walutowym. Ale źle nie jest. Jak na wahaniu kursu walut może zarabiać firma świadcząca usługi pośrednictwa pracy?
– Jeżeli firma ma fabrykę w Polsce, Czechach i Niemczech i euro staje się coraz droższe, to fabryka w Polsce dostaje coraz więcej zamówień, bo rosną przychody i polska fabryka staje się bardziej konkurencyjna. My to widzimy po tym, że mamy więcej zamówień na pracowników do polskich firm – tłumaczy Krzysztof Inglot. Droższe euro wpływa też na dochody firmy płynące z krajów zachodnich, gdy rosną dochody z marży za pracę ich pracowników.
Solange Olszewskich
Kolejna firma, która miałaby powody do radości, to świetnie wszystkim znany polski producent autobusów, czyli firma Solange Olszewskich. Przychody Solaris Bus & Coach wyniosły 1,7 mld zł w 2015 r., firma sprzedała w tym czasie ponad 1 200 autobusów i trolejbusów oraz 17 tramwajów. Za granicę trafiło 946 „solarisów”, czyli 74 proc. sprzedaży. Rosnący kurs euro daje powody do radości, ponieważ, oprócz Czech, głównego odbiorcy, wysokie miejsca w rankingu zagranicznych klientów Solarisa zajęli przewoźnicy płacący w euro, czyli z Niemiec i Włoch. W lutym prezes Andreas Strecker mówił: "Myślę, że już w najbliższych miesiącach będę mógł przedstawić więcej szczegółów na temat naszej zagranicznej ekspansji".
Mateusz Figaszewski, rzecznik prasowy Solaris Bus & Coach zauważa jednak, że firma zarówno eksportuje produkt finalny, czyli autobusy i tramwaje, jak i importuje wiele komponentów. – Żadne wahnięcia walut nie są dobre, w jedną czy w drugą stronę, zdecydowanie lepiej dla całej gospodarki jeśli jest stabilna, pozwala wtedy lepiej planować pracę – wyjaśnia