Bogacze są coraz bardziej wyizolowani – wynika z badań zespołu amerykańskiego Uniwersytetu Emory. Co z tego, można zapytać. Według naukowców, jest to jedną z przyczyn coraz większej liczby nieszczęśliwych osób w społeczeństwie i może zmusić ludzi do komunikowania się przez nowe technologie.
Jak ustalili naukowcy, czas, jaki poświęca typowy przedstawiciel klasy wyższej na kontakty z towarzystwem, zmalał ostatnimi laty o 6 dni. Ucierpiały również relacje z rodziną i sąsiadami. Co ciekawe, bogaci nie unikają towarzystwa jedynie takich samych krezusów.
Według badaczy, wynika to z faktu, że rodziny i osoby z domu obok nie grają już tak dużej roli w ich życiu jak kiedyś. Jeśli trzeba zaopiekować się dzieckiem, wystarczy zadzwonić po nianię, zamiast prosić babcię. Tak samo łatwiej włączyć alarm, kiedy wyjeżdża się na urlop, zamiast poprosić sąsiada, by ten zerknął od czasu do czasu, czy koło domu nie kręci się ktoś podejrzany.
Josh Rosenblat, który brał udział w obserwowaniu życia najbardziej uprzywilejowanych, stwierdza, że raport jest tylko potwierdzeniem wcześniejszych badań, z których wynikało, że im więcej pieniędzy masz, tym bardziej izolujesz się od społeczeństwa i masz mniej sympatii dla ludzi gorzej sytuowanych. Jednym słowem, pieniądze sprawiają, że stajesz wyniosłym gburem.
Jakby tego było mało, tacy ludzie stają się też ignorantami. Odnotowano bowiem spadek w uczestniczeniu w życiu politycznym kraju (mniej osób bierze udział w wyborach), jak również nie rozmawiają ze sobą tak często o istotnych, bieżących sprawach. Izolacja społeczna jest uważana za jedną z przyczyn coraz niższego poziomu szczęśliwości dorosłych mieszkańców i ich wzrost stresu.
Rosenblat jest jednak powściągliwy w ocenianiu wyników w kategoriach dobry lub zły. Jego zdaniem, wynika to z innego sposobu komunikacji. Stwierdza, że zamiast narzekać, trzeba wypracować między sobą nowy, pasujący do współczesnych czasów, sposób interakcji.