Wybierasz się nad polskie morze? Przykro nam, ale może być za późno. Polscy turyści boją się jechać do Egiptu czy Tunezji z powodu politycznej destabilizacji w tamtych rejonach. Masowo ruszyli więc w kierunku Bałtyku.
Szykuje się rekordowy sezon, prawie wszędzie, gdzie zadzwoniliśmy, panuje praktycznie pełne obłożenie. Oczywiście, oznacza to potężne zyski dla branży turystycznej. Jakie? O tym w naszym tekście.
Apartament: 95 tys. zł
Na potężne zarobki mogą liczyć właściciele apartamentów. Czy to rzeczywiście rekordowy sezon? – O tak, kompletnie nie ma już miejsc. Jakiekolwiek wolne mamy po 21 sierpnia. Lipiec mamy już pełny. Są u nas cztery apartamenty. Średnia cena u nas to 300-380 zł za 3-4 osobowy apartament – dowiadujemy się w Apartamentach Karo w Juracie. Jeśli więc przyjąć, że apartamenty będą miały pełne obłożenie do końca wakacji, właściciele zarobią za wynajem pokoi 95 tys. zł.
Kemping: 309 tys. zł
Kemping Aga znajduje się w Chłapowie koło Jastrzębiej Góry. – O kochany. Jeśli wybiera się pan nad polskie morze, to życzę powodzenia. Proszę się dobrze rozglądać, bo może mieć pan wielki kłopot. U nas kompletnie nie ma już miejsc w sezonie. Proszę rozmawiać z żoną, to może pana gdzieś wciśnie. – mówi w rozmowie z INN:Poland właściciel kempingu Aga. I tak: łącznie zmieści się na kempingu 16 przyczep. Średnia cena za jedną to 15 zł. Za same przyczepy Kemping Aga zarobi w sezonie 16,8 tys. zł. Do tego 35 namiotów, średnio 25 zł od jednego. Wychodzi 61 tys. zł za sezon. Jeśli dodamy do tego 15 domków, ze średnią opłatą 200 zł za dobę, wyjdzie kolejne 210 tys. za sezon. Dodajmy jeszcze 60 samochodów – 5 zł opłat – to kolejne 21 tys. zł. Łącznie w sezonie kemping Aga zarobi prawie 309 tys. zł.
Hotel: 3,5 mln zł
W kołobrzeskim hotelu Diune niedaleko plaży znajduje się 250 pokoi. Średnia cena za nocleg od osoby to 350 zł. – Są dni w sezonie, na które w ogóle nie ma już wolnych miejsc. Ale są i takie, w których obłożenie to 50 proc – mówi nam pracowniczka Diune. Jeśli więc bardzo pesymistycznie przyjąć, że przez cały sezon zajętych będzie tylko 60 proc. miejsc, dzienny przychód hotelu wyniesie 52,5 tys. zł. W całym sezonie hotel zarobi więc na gościach ponad 3,5 mln zł.
Restauracja na bulwarze: 1 milion zł
Na brak gotówki nie narzekają też z pewnością właściciele nadmorskich lokali gastronomicznych. Restauracja Pergola na kołobrzeskim bulwarze potrafi przyjąć w sezonie dziennie nawet 2,5 tys. osób dziennie. – Trudno powiedzieć dokładnie ile, ale w sezonie jest to średnio nawet tysiąc osób. Raz przyjdzie 100, raz ponad 2 tysiące – mówi nam anonimowo jeden z pracowników Pergoli. Jeśli przyjmiemy, że jedna osoba zostawi średnio 30 zł, a dziennie odwiedzi Pergolę tylko 500 osób, dzienny przychód wyniesie około 15 tys. zł, to w całym sezonie wyjdzie ponad milion zł.
Kościół: 5 razy więcej niż zwykle
Pięć razy więcej niż poza sezonem może zarobić nadmorski Kościół. Przykładowo, w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej jest 850 tys. katolików. 26,6 proc. z nich uczestniczy we mszach świętych. W gminie Mielno jest zameldowanych 5 tys. osób. – Choć liczba osób przebywających w sezonie w gminie Mielno jest trudna do oszacowania, to przyjmuje się, że jest to co najmniej 5 razy więcej niż poza nim. Co najmniej, bo niektóre nieprecyzyjne szacunki mogą wskazywać na nawet 100 tysięcy mieszkańców – mówi nam urzędniczka z gminy Mielno.
A Polacy dają na tacę średnio od 500 zł do 4 tys. za jedną mszę, wynika z szacunków Katolickiej Agencji Informacyjnej. Więc mozna, że podczas wakacji kościół w gminie Mielno może zarobić odpowiednio pięć razy więcej, czyli od 2500 zł do nawet 20 tys. zł za jedną mszę. Co ma wiatrak do piernika, a wpływy kościołów do nadmorskich wakacji? Księża bardzo dobrze wyczuwają trend: podczas wakacji w wielu nadmorskich miejscowościach są organizowane dodatkowe msze święte.