"Kawa jest dobra na serce. Miłośnicy małej czarnej rzadziej trafiają do szpitala z powodu zaburzeń rytmu serca", czytam z ulgą kończąc czwartą filiżankę. "Badacze ostrzegają: kawa powoduje zawały", dowiaduje się kilka stron czasopisma dalej. Jakim cudem w świecie nanotechnologii i protez bionicznych wciąż nie ustalono: kawa szkodzi czy pomaga?
"Amerykańscy naukowcy dowiedli, że poniedziałek nie jest najbardziej znienawidzonym dniem tygodnia". "Amerykańscy naukowcy wymyślili, co zrobić, by pieczarki nie brązowiały ". "Podobno amerykańscy naukowcy udowodnili, że ludzie uwierzą we wszystko, co jest poprzedzone wstępem „amerykańscy naukowcy udowodnili”. Od takich nagłówków aż się roi w internecie. Nie brakuje też badań naukowych o bardziej poważnym zacięciu.
Czy w ogóle można im wierzyć? Niekoniecznie. No chyba, że w grę wchodzą badania przeprowadzone kilkanaście lat temu. Prawda bowiem jest taka, że zweryfikować ustalenia naukowców może jedynie czas.
Rok 2009. Paolo Zamboni, włoski doktor i badacz informuje media o przełomie w badaniach nad stwardnieniem rozsianym. Mianowicie, udało mu się zatrzymać rozwój choroby u jego żony. Ta historia była gotowym materiałem na film: zdesperowany naukowiec szuka leku dla swojej ciężko chorej ukochanej. W końcu go wynajduje, ratuje ją i daje nadzieję na normalne życie ponad dwóm milionom pacjentom na świecie.
Życie okazało się jednak brutalnie prozaiczne. Badanie Zamboniego zostało sprawdzone przez innych naukowców i okazało się, że Włoch źle je zaprojektował i przeprowadził na zbyt małej próbce. Chorzy padli ofiarą internetowego szału, na tyle dużego, że medyczny portal BioMed Central opublikował artykuł na temat tego, jak media społecznościowe wpływają na komunikację między opinią publiczną a środowiskiem naukowym.
Co zawiodło?
Podstawową rzeczą, na której wykładają się naukowcy, jest właśnie planowanie badań oraz metodologia. Wystarczy złe ustalenie jednego elementu, by wynik badań był błędny. Przykładowo, według statystyk portalu Evidence Based Nursing, na 50 tysięcy artykułów naukowych, tylko 3 tysiące są uznawane za wystarczające dobre, by lekarze mogli z nich czerpać wiedzę na temat opieki nad pacjentem. To zaledwie 6 proc.
Granty zostały już wydane, badania pojawiły się w sieci i media podchwycą kolejne wiadomości ze świata nauki. W efekcie czytelnik zderza się ze sprzecznymi informacjami. Żeby pokazać skalę nawzajem wykluczających się wyników, naukowcy wybrali 50 losowych składników, których najczęściej używamy. Efekt? Mleko, kawa, kukurydza czy czerwone wino mają po kilka lub kilkanaście opracowań, z których wynika, że mogą hamować lub powodować rozwój nowotworów w organizmie.
Czy w takim razie odwrócić się od nauki i skierować ku medycynie alternatywnej, która oferuje proste i skuteczne, zdaniem jej piewców, rozwiązania? W żadnym razie. Dziennikarze prasowi i naukowcy podkreślają, że mogą się mylić, bo w obiegu jest coraz więcej informacji, także tych nieprawdziwych. Co możemy zrobić jako laicy? Powstrzymać swój entuzjazm i być bardziej sceptyczni, radzą. Trzeba pamiętać, że w nauce przełomowe odkrycie jest mitem – do wszystkiego dochodzi się tam latami, po seriach nieudanych prób, błędnych założeń i ostrej krytyce w środowisku akademickim.
Jak żyć? Tak zwany hype (popularność) medialny szkodzi wiarygodności badań, uważają naukowcy. Młodzi badacze widząc, że takie wieści szybko się roznoszą, przyśpieszają swoje eksperymenty, czasem ograniczając się tylko do szkicu ich projektów w postaci abstraktów, a nie pełnych artykułów. Jeśli kolejne „cudowne” odkrycie poniesie się po Internecie, mogą liczyć na szybsze dotacje od sponsorów i uczelniane granty, kosztem reputacji całego środowiska.
Co robić? Następnym razem, gdy trafisz na cudowne odkrycie amerykańskich naukowców, potraktuj to jako jedną z hipotez, a nie prawdę objawioną.
Co roku na na badania naukowe wydajemy 200 miliardów dolarów. Aż 85 proc. tych pieniędzy jest marnowane na zbędne lub źle zaprojektowane eksperymenty.
Naomi Oreskes, Harvard
Jest ogromna rożnica między tym, jak dziennikarze postrzegają newsy, a jak naukowcy. Dla pierwszej grupy jest to coś nowego, więc faworyzują poszukiwanie ciągle świeżych tematów. Dla mnie to coś, co nie zostało jeszcze sprawdzone i najpewniej okaże się błędne.Czytaj więcej