Mamy dobra wiadomość dla grafomanów. Wydanie książki nigdy nie było takie łatwe jak obecnie. Pisarze-amatorzy, którzy chcą zaistnieć w literackim światku, mają do wyboru dwa rodzaje opublikowania swojego dzieła. Pierwszym jest self publishing, a drugim vanity press. Na czym polegają i czym się od siebie różnią? Już tłumaczymy.
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem.
Samopublikowanie, bo tak można przetłumaczyć termin self-publishing, odnosi się do metody wydawania, gdzie cały koszt produkcji książki pokrywa autor. Podobnie w przypadku promocji i dystrybucji dzieła. W Polsce istnieje kilka serwisów do self-publishingu, oferujących pomoc w wydawaniu. Zaliczają się do nich między innymi takie portale jak Rozpisani czy RW2010. Ten drugi oferuje wyłącznie tworzenie formatów cyfrowych – swoje usługi wyceniają na około 300 złotych za około 220 stron.
Dla porównania, wydanie papierowej książki o tej samej objętości w serwisie Rozpisani, który działa pod egidą wydawnictwa PWN to już koszt ponad 8 tysięcy złotych, łącznie z opracowaniem i złożeniem do druku. Wszystko przy nakładzie około 200 egzemplarzy – zakładając, że będziemy dystrybuować je własnymi siłami. Jak widać, różnica jest ogromna. Czy zatem opłaca się wydawać samemu?
Tak. Przede wszystkim, pozbywamy się pośredników, nie musimy więc wypłacać prowizji za sprzedaż od każdego tytułu. Szacuje się, że można zarobić nawet od 5 do 10 raza więcej niż w przypadku korzystania z usług wydawnictw.
Jak na razie, największy sukcesy w self-publishingu odnieśli Tomek Tomczyk, czyli Jason Hunt, oraz dr Jacek Borowiak, wykładowca z Radomia. Ten pierwszy odniósł na tyle duży sukces, że założył własne wydawnictwo, a drugi sprzedał 10 tysięcy egzemplarzy swojej książki "Emerytura nie jest ci potrzebna". W czym tkwi tajemnica ich sukcesu? W obu przypadkach wydali poradniki, które w Polsce cieszą się niesłabnącą popularnością. Nie wierzysz? Wystarczy spojrzeć na bestsellery Empiku czy Matrasa. Literatura piękna ma więc utrudnione zadanie.
Wydawnictwo próżności.
Inną metodą, mylona nieraz z self-publishingiem, jest vanity press. W tym przypadku udajemy się po prostu do wydawcy, wykładamy książkę i pieniądze na stół i mówimy, że chcemy, by wydał ją pod swoją egidą. W Polsce ta metoda jest o tyle popularna, bo rynek papierowy, choć mały, dalej przebija swoją wielkością cyfrowy.
Na vanity press zarabiają głównie wydawcy. Mówi się, że papier przyjmie wszystko, więc nie mają większych obiekcji, jeżeli chodzi o wydawanie dzieł wątpliwej jakości – za odpowiednią opłatą, oczywiście.
Aby potwierdzić tę tezę, pisarz Paweł Pollak wysłał do dziesięciu wydawnictw 10 stron maszynopisu, które miały być częścią tworzonego przez niego kryminału. Pod pseudonimem stworzył pracę najeżoną błędami ortograficznymi, składniowymi i logicznymi.
Wkrótce dostał oferty dosłania całości, na podstawie której miała zostać przeprowadzona wycena jego potencjalnej publikacji. Na błędy nie zwrócono uwagi.
Wydawnictwa liczą sobie średnio od 6 do 9 tysięcy złotych za wydanie książki, obiecując jednocześnie profesjonalne usługi w postaci dystrybucji czy korekty. Na tym drugim wyłożyło się wydawnictwo Novae Res. Kiedy jedna z blogerek zrecenzowała książkę, którą wydali, zagrozili jej pozwem. Powód?
Wytknęła rażące błędy ortograficzne, które jakoś zostały przeoczone w korekcie. Portal Spisek Pisarzy opisuje to jako normalną praktykę wydawnictw zajmujących się vanity press – zawyżają ceny, by potem po taniości wydać książkę. Autor cierpi podwójnie, bo jego dzieło jest niechlujnie wydanie, a on sam dostaje około 35-40 proc. ze sprzedaży.
Autorzy książek, blogerzy i felietoniści zgadzają się co do jednego – o wiele lepiej wydać książkę własnym sumptem, niż w postaci vanity press. Polecają tę metodę, ponieważ jest pozostawia większą swobodę autorowi i pełnię kontroli nad swoim dziełem. Vanity Press cieszy się obecnie złą sławą, a tytułu przepadają na półkach – również z powodu oszczędności na dystrybucji.
Paweł Waszczyk z serwisu Rynek Książki zaznacza jednak, że polski rynek self-publishingu jest bardzo słabo zbadany. Nie przeprowadzono jeszcze profesjonalnych analiz, które powiedziałyby, jakich książek oczekuje się od niezależnych autorów, by ci odnieśli sukces.