W latach 90. bycie milionerem nie wystarczało. Marzeniem każdego było bycie miliarderem. Ale zanim właściwe proporcje naszej walucie przywróciła denominacja, na sprzedawaniu Polakom marzeń o bogactwie wyrósł Tygodnik Miliarder. Dziś o jego istnieniu nikt by już nie pamiętał, gdyby nie to, że był w naszym kraju pionierem marketingu sportowego. Można pokusić się o tezę, że bez zgrzebnego wielkopolskiego tygodnika Sebastian Mila nie strzeliłby gola Manchesterowi City, a w Legia Warszawa nie przegrałaby 3:0 w polu kukurydzy. Tygodnik Miliarder w 1993 roku wprowadził do piłkarskiej ekstraklasy (wtedy I ligi) drużynę z Pniew i tym samym sprowadził marketing sportowy pod strzechy.
Nikogo nie trzeba przekonywać, że marketing sportowy jest jednym z najlepszych sposobów na promocję marki. Puls Biznesu podaje, że wpływy UEFA przy okazji Euro 2016 wyniosą 1,9 miliarda euro. Firmy chętnie płacą za możliwość pokazania się jako mecenas niezwykle popularnej dyscypliny jaką jest piłka nożna. Fenomenem w polskiej ekstraklasie jest Termalica Bruk-bet Nieciecza z liczącej 700 mieszkańców wsi pod Tarnowem. Właścicielem drużyny jest Krzysztof Witkowski. O jego firmie produkującej kostkę dowiedziała się cała Polska. Za sprawą klubu, który w tym sezonie pokonał 3:0 zmierzającą po mistrzowski tytuł Legię Warszawa.
O Tygodniku Miliarder Pniewy było swego czasu równie głośno. Zwycięstwo 5-0 z Wisłą Kraków, taki sam rezultat z Polonią Warszawa rozpalały wyobraźnię nie tylko kibiców, ale przede wszystkim prezesów firm, którzy szukali sposobu na to, by o ich produkcie dowiedziała się cała Polska. Albo nawet Europa.
Z takiego założenia wyszedł Zbigniew Drzymała, który przez kilkanaście lat bawił się w finansowanie Groclinu Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski. Zanim sprzedał drużynę i licencję Józefowi Wojciechowskiemu, piłkarzom z Wielkopolski udało się kilka razy zagrać w europejskich pucharach. Bramka, którą Sebastian Mila strzelił Manchesterowi City była lepszą reklamą firmy Groclin w Europie niż 100 katalogów. Dziś Dyskobolia gra w okręgówce, czyli na 6-tym poziomie rozgrywkowym.
Bardzo podobną strategię wybrała Amica, producent sprzętu AGD. Klub z Wronek, podobnie jak ten z Grodziska Wielkopolskiego, zdobywał Puchar Polski, grał w europejskich pucharach i rozsławiał markę. Po fuzji z Lechem Poznań Amica zniknęła z piłkarskiej mapy Polski, choć producent AGD został jako sponsor klubu.
Śladami Groclinu chciał podążyć Henryk Konieczny, który w małej wsi w świętokrzyskim produkuje owiewki samochodowe. HEKO Czermno walczyło na zapleczu o awans do ekstraklasy. Przez chwilę nawet znajdowało się na miejscu premiowanym grą w barażach o awans do elity. I chociaż w klubie grali tacy zawodnicy jak Grzegorz Piechna (późniejszy reprezentant Polski) to jednak w Czermnie nie udało się zbudować wartości dodanej. Klub w 2011 roku rozwiązano.
Piękny sen w Niecieczy wciąż trwa. Co tydzień przez wszystkie serwisy sportowe przewija się nazwa firmy Termalica. Słoniki utrzymały się w tym sezonie w elicie, inwestuje w stojący w polu kukurydzy stadion. Ale jak uczą wcześniejsze przykłady, prędzej czy później taka forma promocji przestanie się firmie opłacać, zmieni się strategia lub po prostu prezesowi znudzi się ten sport.