8 błędów, które popełnisz randkując i tworząc mailingi
Karolina Pałys
21 czerwca 2016, 10:07·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 21 czerwca 2016, 10:07
Bardzo dobrze pamiętam pierwszy list miłosny, który dostałam. Druga klasa podstawówki, po powrocie do domu na wycieraczce leżała biała biurowa koperta, do której życzliwy nadawca przy pomocy słusznej ilości kleju biurowego przytwierdził snickersa. W środku - koślawo nabazgrane serce i napis “Dla…”.
Reklama.
Mimo, że grafika autorstwa tajemniczego wielbiciela zdecydowanie nie była pokolorowana zgodnie z prawidłami sztuki (cały czas wyjeżdżał za linie), a wybór słodyczy dość ryzykowny (słodko-słony baton to w końcu nie mleczna czekolada), gest zdecydowanie został doceniony - następnego dnia byliśmy już “chłopakiem i dziewczyną”.
Nie wiem, jaką ścieżkę kariery obrał mój małoletni adorator, ale jeśli zajmuje się e-mail marketingiem z pewnością jest w tej dziedzinie specem. Co prawda osiągnięcie 100 proc. konwersji przy jednym odbiorcy może nie wydawać się gigantycznym wyczynem, to jednak dostarczona do mnie wiadomość spełniała wszystkie kryteria mailingu doskonałego: była zaskakująca, niesztampowa, dostosowana dokładnie do moich preferencji, dostarczona w odpowiednim czasie i skrojona na miarę potrzeb "klienta".
Analizując zawartość skrzynki mailowej, można mieć wrażenie, że większość marketerów w młodym wieku albo nie cieszyła się zbyt dużym powodzeniem u płci przeciwnej, albo z niewiadomych względów, nie wyciąga wniosków z cennych życiowych lekcji. Oto dlaczego nigdy nie umówiłabym się z tobą - nudziarzu tworzący sztampowe mailingi (czytaj: 8 powodów, dla których klienci nie otwierają twoich maili).
1. Udajesz, że się nie znamy
Zakładam, że nie poznaliśmy się na randce w ciemno, więc powinieneś mieć choćby blade pojęcie o tym, kim jestem, a nie po omacku szukać tematów do rozmowy. Być może kupiłam twój produkt, być może odwiedziłam twoją stronę internetową, w każdym razie, jako szanująca się dziewczyna, nie rozdaję swoich kontaktów na prawo i lewo. Powinieneś to docenić i pisać do mnie o czymś, co mnie interesuje. Wiesz, że kupiłam suszarkę? Łatwo domyślić się, że nie przyda mi się kolejna. Ale lokówka - już prędzej.
2. Nie pamiętasz, jak mam na imię...
...a jak pamiętasz, to nie umiesz go odmienić. Wiem, że to niesprawiedliwe i anglojęzyczni koledzy po fachu mają w tej kwestii łatwiej, ale uwierz mi na słowo, że zacieśnieniu stopnia naszej zażyłości naprawdę pomoże, jeśli nauczysz się używać wołacza - przynajmniej będę mieć pewność, że nie jesteś robotem.
3. Mówisz szyfrem
Albo raczej marketerskim slangiem. Dziewczyny tego nie lubią (chłopaki pewnie też, ale mówię za siebie). Sprawdź to! Wypróbuj już teraz! Zobacz już dziś! PROMOCJA! Pomijając fakt, że generalnie nie lubię, kiedy ktoś podnosi na mnie głos, to kalki z angielskiego, albo wyświechtane frazesy raczej do czułych słówek nie należą. Mojego serca zdecydowanie nimi nie zdobędziesz.
4. Zamiast mówić - pokazujesz
Okej, wiem, że sama na początku wychwalałam malowane serce. Trzeba jednak wziąć pewną poprawkę na to, że nie jesteśmy już w podstawówce. Jeśli twoja wiadomość zawiera tonę obrazków, to bardzo prawdopodobne, że jeśli na przykład złapiesz mnie w autobusie, komórka zamiast perfekcyjnie wystylizowanej sesji produktowej, pokaże mi kwadraciki z krzyżykami w środku. Nic nie zrozumiem, niepotrzebnie się zirytuję i kliknę “kosz”, a tego na pewno nie chcesz.
5. Traktujesz mnie jak pierwszą lepszą
Wysyłasz maile hurtowo - wiem o tym, ale w głębi serca, chciałabym myśleć, że jestem tą jedyną, jedną na milion, a nie jedną z miliona - jeśli miałaby dać ci jedną radę, brzmiałaby ona dokładnie tak. Nie pozwól mi zorientować się, że podobny mail dostał też moja koleżanka z biura, mama i babcia (która, nota bene, mawiała, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego - kolejna złota myśl godna zapamiętania).
6. Sam nie wiesz, czy jestem w twoim typie
To czy nasz związek ma przyszłość zależy od wielu czynników i choć mówią, że przeciwieństwa się przyciągają, to w przypadku mailingu, przynajmniej na początku, lepiej trzymać się podobieństw. To ty wychodzisz z inicjatywą, powinieneś więc wiedzieć, że jestem w twoim targecie. Dorota Wójcicka z Greensendera podpowiada: zadaj sobie pytanie “Do kogo skierowany jest twój produkt?”
7. Nie dbasz o status naszego związku
Status to bardzo ważna sprawa, nie tylko na facebooku. Kiedy relacja wejdzie na pewien etap, bardzo wskazana jest jego aktualizacja. W przeciwnym razie po drugiej stronie zaczną pojawiać się wątpliwości: “A może wcale nie jesteśmy tak blisko, jak mi się wydawało?”. Z mailami do klientów jest tak samo: jeśli nie sprawdzisz ich statusu i nie wiesz, czy na pewno je otrzymali, wysyłasz jasny sygnał pod tytułem: “Średnio mi na tobie zależy”.
8. Jesteś miły
Najbardziej znienawidzony, w kontekście relacji, przymiotnik. Jeśli właśnie tak można określić tytuł twojego maila, nie licz, że w niego kliknę. Jeśli nie będzie ani intrygujący, ani zabawny, tylko “poprawny”, niestety, trafi prosto do kosza. Przykład “miłego” tytułu? “Zobacz nasz nowy newsletter” - i wszystko jasne.
Najczęściej popełniany błąd podczas tworzenia mailingów to, między innymi, niewłaściwy dobór kreacji. Jeśli jest zbyt graficzna, może zostać zablokowana przez pocztę i jedyne co odbiorca zobaczy, to boxy i podejrzane kody.
Dorota Wójcicka
Specjalista ds. Afiliacji w GreenSender
Do każdej kampanii podchodzimy bardzo indywidualnie, dobór bazy zależy od wielu czynników. Te pierwsze, która odpowiadają nam na pytanie dotyczące podstawowych kryteriów targetowania tj.: płeć, wiek, geotargetowanie to branża i specyfika produktu. Kolejny etap dobierania bazy polega na jak najbardziej skutecznym dobraniu rekordów biorąc pod uwagę wszelkie zebrane infromacje o naszych użytkownikach, które wygenerowaliśmy z badań własnych oraz raportów realizowanych kampanii ( optymalizacja dniem tygodnia oraz czasem). Dane o zachowaniu naszych użytkowników, ich zainteresowaniach – preferencjach zakupowych są kluczem do osiągnięcia sukcesu w realizowanych przez nas kampaniach e-mail marketingowych. Precyzyjność doboru bazy bezpośrednio przekłada się na efektywność kampanii.
Tomasz Dziobiak
Prezes GreenSender
Badania dostarczalności, często zapominamy sprawdzić status dostarczenia czy mail faktycznie został wysłany/dostarczony, oczekuje na dostarczenie (czeka na to aby serwer odbiorcy go wpuścił) czy też został odbity. Jest to ważne aby sprawdzić co faktycznie się dzieje z naszymi wysyłkami, monitoring wysyłki jest tak samo ważny jak i monitorowanie raportów otwieralności.