Faks to skrzyżowanie telefonu i emaila. Żeby wysłać dokument trzeba go było najpierw wydrukować, a potem przefaksować do adresata. Jego maszyna wypluwała mu nasz wydruk w obniżonej jakości. Czasem tak fatalnej, że trzeba było słać jeszcze raz. I jeszcze raz. A w dobrym tonie było zadzwonić, by upewnić się, że faks doszedł. Kolejnym problemem było to, że co chwila kończyła się rolka z papierem termicznym, na którym urządzenie drukowało.
Rafał Plutecki, szef Google Campus, opowiadał podczas otwarcia centrum, że kiedy w latach 90. poszedł z propozycją założenia mu maila do prezesa dużej firmy, ten odparł, że to zbędny wydatek, bo właśnie zakupił kilka nowych faksów.