Cała Polska wstrzymała oddech w 55 minucie meczu ze Szwajcarią. Obrońca Helwetów Fabian Schär w okolicy linii środkowej boiska skosił równo z trawą nogi Roberta Lewandowskiego. Choć w tej chwili ochraniacze są obowiązkowym wyposażeniem piłkarza nawet w B-klasie, to nie zawsze wystarczająco dobrze pochłaniają energię uderzenia. Rozwiązania zaczęli szukać polscy naukowcy.
Prof. Mikołaj Szafran z Politechniki Warszawskiej opracował specjalny rodzaj ochraniaczy, które znacznie lepiej niż dotychczas stosowane zabezpieczają piszczele zawodników. Cały sekret tkwi w zastosowaniu do ich konstrukcji cieczy, której lepkość zmienia się wraz z prędkością poruszania. Przy nagłym, szybkim ruchu, ciecz gęstnieje do tego stopnia, że przypomina twarde ciało stałe. Dzięki takiemu rozwiązaniu, dopóki zawodnik tylko biegnie, jego ochraniacz jest elastyczny. W momencie uderzenia błyskawicznie twardnieje.
Jak wyjaśnia sam konstruktor, nowy polski ochraniacz pochłania w ten sposób energię uderzenia znacznie lepiej niż te stosowane dotychczas. Dzięki temu, nogi piłkarzy są znacznie lepiej chronione. Najlepsze światowe rozwiązania pochłaniają ok. 50 procent energii uderzenia, podczas, gdy ochraniacze skonstruowane przez prof. Szafrana osiągają wynik na poziomie 77 procent.
Problemy techniczne z jakimi musieli się zmierzyć naukowcy z zespołu profesora Szafrana to nie tylko dobór odpowiedniej cieczy, ale też sposób na to, by nie spływała ona pod wpływem grawitacji z tkaniny. Dodatkowo trzeba było rozwiązać probelem mniejszej lepkości cieczy pod wpływem temperatury.
Na swój projekt projekt profesor Szafran otrzymał dofinansowanie w wysokości ponad 4 mln złotych z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Powstały już prototypowe ochraniacze, które do testów dostali piłkarze Piasta Gliwice i Podbeskidzia Bielsko-Biała. Jeśli projekt się sprawdzi w praktyce, w oparciu o opracowane rozwiązania mają powstać nałokietniki, kaski i kamizelki do uprawiania różnych innych sportów.