Nie jest rycerzem Jedi, ale w życiu prywatnym i biznesie wyznaje zasadę, by zachować spokój i optymizm w każdej sytuacji. Na wizytówce nazwał swoje stanowisko 'dyrektor pozytywności'. Joe Huff był jurorem w tegorocznym konkursie Chivas The Venture. Poznałem go w Nowym Jorku podczas globalnego finału tego konkursu firmy Pernord Ricard na firmy społecznie zaangażowane.
Na wizytówce napisał Pan „dyrektor pozytywności” w LSTN. Jaki ma Pan zakres obowiązków we własnej firmie?
Jesteśmy spółką społecznie odpowiedzialną. Utrzymywanie takiego profilu, pilnowanie wartości jest dla nas ważne. Jednocześnie musimy być biznesem zyskownym. Tylko wtedy będziemy mieli pieniądze na społeczną odpowiedzialność.
Trudno się coś zmienia z pozycji bankruta.
To przed menedżerami stawia poważne dylematy. Musimy stale pilnować naszych zasad, kultywować pamięć, że istniejemy żeby dokonać zmiany. Gdybyśmy zapomnieli, że chcemy poprzez muzykę czynić świat lepszym, to szybko jedynym tematem naszych rozmów stałyby się wyniki sprzedaży, bilanse finansowe i problemy z produktem.
My tymczasem istniejemy, żeby życie ludzi czynić lepszym. Nie możesz motywować ludzi tylko tym, że chcesz zarobić więcej pieniędzy. To już nie działa.
Jak to nie działa? W tym mieście i kraju są miliony firm które motywują ludzi pieniędzmi i tylko pieniędzmi.
Firmom zdaje się, że ludzie są w ten sposób zmotywowani. Tymczasem ludzie są nieszczęśliwi. Nie są spełnieni. 10 lat później budzą się i mówią sobie: Zarobiłem dużo pieniędzy, ale co właściwie zrobiłem w życiu? Jak wykorzystałem swój czas?
Jedyną rzeczą jaką kontrolujesz w życiu jest to jak się czujesz i jak myślisz. Cała reszta jest poza tobą. Jeśli więc tyko to możesz kontrolować, to niech to będzie dobre, niech to będzie pozytywne.
Przeczytaj więcej o Chivas The Venture
Globalny konkurs na firmy społecznie odpowiedzialne
Nie. Czasem też mam problemy z nerwami. Ale złoszczenie się jest karaniem samego siebie za coś, co złego zrobił ktoś inny. Dlaczego mam się czuć źle z powodu złego zachowania innej osoby?
Wiedziałeś to wszystko kilka lat temu gdy zakładałeś firmę, czy to przyszło z czasem?
To narastało we mnie. Tę wiedzę buduję od lat. Mam też osobiste doświadczenia. Mój ojciec długo umierał na raka. Obserwowałem go. W takim czasie możesz odczuwać różne emocje. Może ci być przykro, że odchodzi bliska osoba. Możesz czuć się zły, bezsilny.
Gdy jednak zastanowisz się głębiej, to zdajesz sobie sprawę, że coś, co dotyka ciebie, spotka również każdą inną osobę na świecie. Każdy straci swojego ojca. Niektórzy nawet nie będą znali swoich ojców. Ja tak naprawdę mam szczęście. Miałem przywilej mieć wspaniałą relację z moim tatą. Ta sytuacja uświadomiła mi, że zawsze masz wybór, w jaki sposób na coś spojrzysz. Jak przyjmiesz wydarzenia. Moim powołaniem w życiu jest zmienić świat poprzez biznes ale także zmienić sposób, w jaki ludzie patrzą na świat.
W 2012 roku zdecydowałeś że Twoja firma będzie przeznaczać część zarobku na leczenie osób niesłyszących. Zrobiłeś to dla tych prawie 400 milionów ludzi na świecie, czy dla swojego biznesu, żeby czymś wyróżnić się na rynku?
Wtedy prowadziłem już kilka innych firm, których celem było rozwiązywanie innych społecznych problemów. Pewnego dnia znajoma pokazała mi nagranie. Był to film z osobą która usłyszała dźwięk po raz pierwszy w życiu dzięki aparatowi słuchowemu. Byłem wstrząśnięty. Zacząłem pytać znajomych, czy słyszeli o kimś, kto stara się jakoś rozwiązać ten problem. Czy ktoś się w ogóle zajmuje osobami niesłyszącymi w krajach trzeciego świata.
Wtedy jeszcze w ogóle nie miałem firmy robiącej słuchawki. Nie miałem żadnego produktu.
Pierwszy był społeczny problem?
Produkt, czyli nasze słuchawki pojawił się jako próba rozwiązania społecznego problemu. Postawiliśmy przed sobą ten temat w następujący sposób: Naszym problemem nie jest to, jak będziemy sprzedawać słuchawki, ale jak będziemy pomagać ludziom. Słuchawki są sposobem rozwiązania problemu. W przyszłości być może to wcale nie będą słuchawki, jeśli okaże się, że mamy inne skuteczniejsze narzędzie.
W jaki sposób stworzyliście swój produkt? Jest dość wyjątkowy – słuchawki zbudowane z egzotycznego drewna.
Muszę przyznać, że był to szczęśliwy przypadek. Wcześniej byłem związany z wieloma firmami. W nich proces tworzenia produktu był niebywale długim i skomplikowanym przedsięwzięciem. Kolejne rundy testowania. Potrafiło minąć półtora roku zanim mieliśmy coś nadającego się do przedstawienia klientom.
W LSTN na początku powiedzieliśmy sobie: Może spróbujemy ze słuchawkami. Wtedy ani ja, ani moja biznesowa partnerka nie wiedzieliśmy za dużo o słuchawkach. Pewnie gdybyśmy wiedzieli, jak ten rynek wygląda, to w ogóle byśmy na niego nie wchodzili. W każdym razie wiedzieliśmy, że nie lubimy plastiku. Mieliśmy osobiste doświadczenia z instrumentami muzycznymi. Pianino, czy gitara są zrobione z drewna. Drewno ma naturalne właściwości akustyczne.
Znaleźliśmy fabrykę, która zgodziła się zrobić dla nas drewniane słuchawki. Gdy dostaliśmy pierwsze egzemplarze powiedzieliśmy – ojej, one nie tylko brzmią świetnie, ale też wspaniale wyglądają. Od tego zaczął się nasz rozwój. Zrobiliśmy słuchawki z wielu różnych rodzajów drewna, z różnych drewnianych odpadów typu ścinki z beczek po winie. Drewno jest wyjątkowe, bo każda para jest inna. Każda ma swoją własną osobistą historię.
W jaki dokładnie sposób pomagacie ludziom niesłyszącym?
W każdym kwartale wspieramy fundusz naszego partnera charytatywnego. To stowarzyszenie działa w ponad 100 krajach na świecie. W każdym roku dostajemy od nich mapę drogową na 12 miesięcy. Mówią na przykład: W tym roku chcemy się skupić na Filipinach. My nie tylko dajemy pieniądze, ale także pracujemy jako wolontariusze i uczestniczymy na miejscu w akcjach charytatywnych. To są niesamowite doświadczenia, gdy przy nas dzięki ufundowanym aparatom słuchowym ludzie zaczynają słyszeć po raz pierwszy w życiu. Trudno nawet opisać wyraz twarzy ludzi w takim momencie.
Są też liczne historie osób podeszłych, mających po 80, 90 a nawet 100 lat, które nie słyszą od kilkunastu lat. One żyją w małych społecznościach. Te małe społeczności są tradycyjnie uformowane wokół seniorów. To, że przywracamy im słuch odgrywa wielką kulturową rolę. Dzięki temu ponownie angażujemy seniorów do społeczności. Umożliwiamy im przekazanie swojej wiedzy i doświadczenia młodszym pokoleniom.