Filip Springer deklaruje, że należne mu pieniądze przekaże na rozwój bibliotek
Filip Springer deklaruje, że należne mu pieniądze przekaże na rozwój bibliotek wikipedia.org
REKLAMA
To się musiało stać. Polska dostosowując swoje prawodawstwo do unijnych wymogów, znowelizowała prawo autorskie. Umożliwia to pisarzom zarabianie na swoich dziełach, które wypożyczane są z bibliotek. Do końca sierpnia twórcy książek, mają czas na to, by zarejestrować się na specjalnej platformie internetowej i złożyć wymagane oświadczenie.
– Uważam że ten pomysł jest nietrafiony – mówi Filip Springer. Zdaniem reportażysty dużo korzystniej byłoby przeznaczyć te pieniądze na wyposażenie miejskich bibliotek i pensje dla ich pracowników.
– Jeżdżę dużo po Polsce i wiem ile zarabiają bibliotekarze. To są śmieszne pieniądze. Wspieranie czytelnictwa powinno iść raczej w tę stronę. Autorzy sobie jakoś poradzą – tłumaczy autor „13 pięter”.

Do kogo skierowana jest oferta? – Z platformy powinni skorzystać autorzy książek w języku polskim (a także tłumaczeń na język polski), w tym również podręczników, komiksów, książek dla dzieci, których książki mogą znajdować się w bibliotekach publicznych. Istotne jest, by wciąż podlegały ochronie prawa autorskiego - powiedział w rozmowie z PAP Karol Kościński z MKiDN. Wynagrodzenie przysługuje więc również spadkobiercom autora do 70 lat po jego śmierci. Potrzebne na to środki zagwarantuje Fundusz Promocji Kultury.
Springer nie wierzy jednak, że pieniądze z tytułu wypożyczeń zmienią czyjąkolwiek sytuację finansową. Maksymalna wypłata dla jednego autora sięgnąć może 20 tys. złotych, czyli 5-krotność przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia. – Ja sam mam zamiar wybrać bibliotekę w okolicy i przekazać jej pieniądze – deklaruje pisarz.