Prawnicy reprezentujący Bayern Monachium nakazali polskim fanom zamknięcie strony bayern.munchen.pl, która wykorzystywała znaki towarowe Bayernu. I gdyby na tym poprzestali, wszystko byłoby ok. Na tym jednak szykany się nie kończą.
Trwa wojna prawników reprezentujących futbolowego giganta z chłopakami, którzy od wielu lat tworzą polską stronę fanów Bayernu Monachium. Tworzą ją z pasji, zarywając dni i noce, nic na tym nie zarabiając. Po prostu z miłości do ukochanego klubu. Z miłości, która zakwitła wiele lat zanim Robert Lewandowski zawitał na Saabener Strasse i przysporzył w ten sposób popularności Bayernowi nad Wisłą.
To były czasy, w których monachijski gigant, delikatnie mówiąc, jak wiele rzeczy kojarzących się z Niemcami, nie był w Polsce lubiany. A jednak chłopcy z bayern.munchen.pl podjęli tytaniczną pracę popularyzacji ukochanego klubu nad Wisłą. Zebrali sporą rzeszę fanów, którzy napisali kilkaset tysięcy postów, po nocach dyskutując o rozgrywanych przez Bayern dreszczowcach w najwyższych fazach Ligi Mistrzów. Porównując społeczność tych fanów do np. strony realmadrid.pl, ich dyskusje miały o wiele głębszy wymiar niż proste zachwyty na Cristiano Ronaldo haladzieciaków.
Z pewnością mają spory udział w popularyzacji Bayernu w Polsce, w otwarciu drzwi na ogromny, 38-milionowy rynek. Naszym zdaniem, jeśli strona zostanie definitywnie zamknięta, to choć działania na niej były nielegalne, klub może mieć trudne do ocenienia straty wizerunkowe wśród polskich fanów futbolu, wśród których dopiero nieśmiało kwitnie miłość do Bayernu, którą za kilka lat dopiero pewnie można byłoby porównać do oddania Realowi czy Barcelonie. I te straty będą o wiele większe niż wątpliwe zyski z zaprzestania używania znaków towarowych Bayernu przez polskich fanów.
Nie mówiąc już o tym, że dla tych chłopaków to cios prosto w serce. Od klubu, który wielbili i który bezinteresowanie wspierali, nie otrzymując za to ani grosza. Pewną formą kompromisu jest zapewne zmiana nazwy i zaprzestanie używania znaków towarowych Bayernu.
– W chwili obecnej po spełnieniu żądań niemieckiego Klubu, który słusznie zobowiązał nas do zwolnienia i porzucenia wszelkich rzeczy wykorzystujących zastrzeżone przez Nich znaki towarowe, trwają negocjacje aby serwis był kontynuowany pod domeną dieroten.pl – piszą fani Bayernu w swoim oświadczeniu.