Dobre wieści, millenialsi! Bezrobocie jest w Polsce najniższe od 25 lat – w lipcu wyniosło tylko 8,6 proc. Ze znalezieniem pracy nie ma w takim razie problemu. Złe wieści – zapomnijcie o awansach. Pokolenie X, które na rynek weszło w latach 90. i w pierwszej dekadzie XXI wieku skutecznie zabetonowało stanowiska kierownicze i menadżerskie. Dla tych, którzy planują iść w dyrektory za granicą – powodzenia, średnia wieku jest znacznie wyższa niż w przypadku rodzimej kadry kierowniczej.
Ryszard [prawdziwe imię do wiadomości redakcji – przyp. red.] urodził się na początku lat 90. Na brak ambicji nie narzekał – studia w Warszawie, wyjazd na wymianę do Australii, później rok studiów w Europie Zachodniej, do tego podróże po Dalekim Wschodzie. Słowem, młody człowiek obyty ze światem. Co można zrobić z takim imponującym jak na ten wiek dorobkiem?
W jego przypadku odbywać płatny staż w jednym ze szklanych biurowców w Warszawie. Zapytany o to, co robi, odpowiada lakonicznie: klepię tabelki w Excelu dla międzynarodowej korporacji. Sam mówi, że jego praca ma dwa plusy: darmowy bar kawowy i płatne nadgodziny.
A tych wyrobił już sporo: w biurze spędza średnio 11 godzin. Jego osobisty rekord to wyjście z domu o 7 rano i powrót z pracy po 23. Ale cóż, projekt musi być dopięty na czas. Jak sam mówi, niedługo się kończy i wynosi się stamtąd. Dokąd? Tego jeszcze nie wie, ale nie chce zostawać dłużej w miejscu, gdzie perspektywy rozwoju, o awansie nie mówiąc, są marne.
Ryszard jest millenialsem. Jego sytuacja go nie zachwyca, by nie powiedzieć frustruje. Niestety, nie on jeden jest w podobnej sytuacji – 11 milionów „igreków” boryka się z podobnymi do jego problemami. Jak wynika z raportu EY, aż 74 proc. millenialsów zmienia pracodawców ze względu na nikłe szanse na awans.
Dlaczego igrek odchodzi?
Niski wzrost płac – 76% Brak szans na awans – 74% Brak atmosfery sprzyjającej pracy w grupach – 71% Nadgodziny – 71% Przełożony nie pozwala na elastyczne warunki pracy – 69% Czytaj więcej
Andrzej Kubisiak z portalu Work Service potwierdza niestety smutną dla młodych ludzi diagnozę. – Rynek w Polsce zaczyna się betonować – podkreśla Andrzej Kubisiak z Work Service w rozmowie z INN:Poland. – Pokolenie X, które weszło wcześniej na rynek pracy i obsadziło wyższe stanowiska miało znacznie szybsze ścieżki awansu, o które dziś jest dużo trudniej – twierdzi.
Statystyki w tej kwestii są bezlitosne. W Polsce średni wiek menadżera wynosi 40 lat. Zanim millenials doczłapie się odpowiedniego doświadczenia, by objąć stanowisko kierownicze, będzie u progu emerytury, bo pokolenie X dalej będzie znajdować się w wieku produkcyjnym. Sytuacja lepiej wygląda na Zachodzie. Tam średnio wieku na wyższych stanowiskach to aż 55 lat, więc awans jest w zasięgu trwania kariery zawodowej. Wyjątkiem jest Dolina Krzemowa ze swoim kultem młodości – Mark Zuckerberg czy Travis Kalanick to starzy wyjadacze, chociaż pierwszy ma 32, a drugi 40 lat.
Nie taki millenials straszny, jak go malują
Firmy w Polsce dopiero uczą się współpracy z millenialsami, tłumaczy ekspert. Jak podkreśla Kubisiak, mają oni inny system wartości, skupiony przede wszystkim na równoważeniu pracy i życia osobistego. Uważa jednak, że ich chęć do pracy zdalnej i w elastycznych godzinach to korzyści również dla pracodawcy – skoro część pracowników woli pracować zdalnie, większe biura nie są potrzebne, a to wiąże się z niższymi kosztami. A jeśli to ich nie przekona, zmusi do tego postępujący niż demograficzny, kiedy w przyszłości pracowników na rynku będzie coraz mniej.
Michał Filipkiewicz, ekspert portalu Praca.pl, jest jednak nastawiony bardziej krytycznie do igreków. – Mamy najniższe bezrobocie od ćwierćwiecza i młodzi nie mają na co narzekać – mówi w rozmowie z INN:Poland. – Rząd cywilizuje ten rynek, coraz częściej podpisywane są umowy o pracę, pracodawcy biorą pod uwagę preferencje millenialsów. Jeśli ktoś jest nieelastyczny, to oni – uważa.
Dlaczego? Zdaniem Filipkiewicza, problemem jest dobór studiów. – Młodzi ludzie idą na dany kierunek, bo ten sam wybrali ich koledzy lub uznali, że jak byli dobrzy z danego przedmiotu w liceum, to sprawdzą się na podobnych studiach – wyjaśnia. – A nie patrzą, jakie wykształcenie jest potrzebne na rynku pracy. I potem zostają kulturoznawcami lub socjologami, narzekającymi, że nie mają gdzie pracować. Edukacja niestety nie idzie w ogóle w parze z rynkiem – konkluduje.
Badania niestety potwierdzają opinie Filipkiewicza. Według nich, 30 proc. młodych ludzi z wyższym wykształceniem chciałoby zmienić swój zawód, bo praca w wyuczonym i często wymarzonym sektorze nie przynosi niestety przewidywanych kokosów czy satysfakcji.