Wyciek danych z bazy PESEL jest groźniejszy niż mogłoby się nam wydawać. Choć sygnały o tym, że nasze dane wypływają z systemu pojawiły się już w marcu, prokuratura zainteresowała się sprawą dopiero kilka miesięcy później. Dokładne szacunki nie są jeszcze znane, ale w grę wchodzi prawdopodobnie ponad milion osób, którym skradziono dane osobiste. Jeżeli za jakiś czas nie zadzwonią do Ciebie smutni panowie w sprawie niespłaconej chwilówki, powinieneś podziękować losowi.
- Niepokoi mnie fakt, że już w marcu 2016 roku, czyli blisko pół roku temu były pierwsze sygnały o tym, że jedna z kancelarii na masową skalę dysponuje tymi danymi - powiedział mec. Roman na antenie TVN 24. Reakcja służb nastąpiła jednak dopiero teraz.
Niedawny wyciek danych z systemu Pesel, o którym donosiło radio RMF FM, może okazać się dla nas groźny w skutkach. W ręce przestępców nie wpadły bowiem tylko i wyłącznie długie rzędy cyferek, z których odczytać możemy co najwyżej datę urodzenia. – System zawiera informacje o personaliach naszych rodziców, dacie i miejscu urodzenia, wszystkich dotychczasowych adresach zameldowania. Są w niej nawet dane na temat naszych małżonków – mówi INN:Poland Tomasz Ochocki, ekspert ds. ochrony danych z ODO 24.
– Jesteśmy na etapie badania zabezpieczonego sprzętu komputerowego. Pobrano dane ponad miliona osób – tłumaczy INN:Poland Rzecznik Prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie Michał Dziekański. Jak na razie nie wiemy dokładnie kto, ani dlaczego zdecydował się na zassanie naszych danych. Zapytania do systemu wpływały z kont kancelarii komorniczych. Jak informuje RMF FM „kancelaria rekordzistka pozyskać miała dane 800 tys. osób”.
Jakie zagrożenia czekają na nas w przypadku ewentualnego wykorzystania tych informacji przez przestępców?
Wzięcie pożyczki w parabanku
Wyrobienie fałszywego dowodu osobistego bazującego na skradzionych danych to niewielki problem. Takie usługi bez większego wysiłku możemy znaleźć po kilkudziesięciu sekundach przeczesywania zakamarków wyszukiwarki. A wtedy hulaj dusza piekła nie ma. Nad wysokością oprocentowania 10 tys. złotych, które można w ten sposób pobrać, przestępca nie będzie się raczej zastanawiał. Nasz „chwilówkobiorca” nie będzie musiał się nawet fatygować do oddziału. Wystarczy, że podejdzie do jednego z ustawionych na mieście automatów.
Lepiej sytuacja wygląda w przypadku tradycyjnej pożyczki w banku. – Część instytucji objętych nadzorem KNF wprowadza dodatkową metodę uwiarygadniania. Z konta bankowego założonego na adres osoby starającej się o kredyt musi zostać dokonana symboliczna wpłata w wysokości np. 10 groszy – tłumaczy Tomasz Ochocki.
Założenie działalności gospodarczej
To już dużo cięższy kaliber. Możliwość wplątania w rolę „słupa”, to zagrożenie daleko wybiegające poza aspekt finansowy. W przypadku karuzel podatkowych w grę wchodzi zazwyczaj 5 lat więzienia.
Kupno sprzętu RTV/AGD w sprzedaży ratalnej
Pralka – 2,5 tys., lodówka – 8 tys., telewizor – 5,5. Uczucie, że zakupy robisz za nieswoje pieniądze – bezcenne. W dzisiejszych czasach wszystkie firmy oferują możliwość wzięcia sprzętu elektronicznego na kredyt. A reklamowane przez sklepy „raty 0 proc.” najczęściej okazują się być takie tylko w telewizji.
Wynajęcie pokoju w hotelu
Tylko pozornie wygląda na stosunkowo mało szkodliwą. Na dłuższą metę gustujący w luksusach złodziej nerwów nam nie zszarpie (chyba, że uzna za warte wyniesienie części wyposażenia z apartamentu), ale jednorazowy ubytek kilku tysięcy złotych z portfela może przyprawić o ból głowy. Koszt tylko jednej doby w renomowanym, nadmorskim hotelu może wiązać się z wydatkiem około 2 tys. zł. A w pokoju mamy przecież jeszcze dobrze zaopatrzony barek.
Kradzież wypożyczonego samochodu
Pół biedy jeżeli przestępca zdecyduje się na Fiata Pandę. Jeżeli skieruje swoje kroki do jednej z wypożyczalni samochodów luksusowych do wyboru będzie miał takie marki jak Porsche Cayman czy BMW M5. czyli samochody, które nawet używane potrafią kosztować w granicach 300 tys. złotych.
Wiele mówi się o tym, że nie dbamy o swoje dane osobowe. Odsłaniamy się na portalach społecznościowych, bezmyślnie udostępniamy dowody osobiste do zeskanowania wszelkim możliwym firmom. W opisywanej na początku tekstu sytuacji wszelkie nasze działania pozostają jednak bez znaczenia. Państwo od dłuższego czasu przerzuca nasze wrażliwe dane do sieci, by usprawnić swoje funkcjonowanie. Nam pozostaje tylko wierzyć, że zadba o ich bezpieczeństwo. – Można powiedzieć, że to pewien koszt związany z cyfryzacją – puentuje Tomasz Ochocki.