W 1996 roku Jennifer Wood zapadła na ciężką chorobę popromienną. Wszelkiego rodzaju promieniowanie było groźne dla jej zdrowia. W 2011 roku przeprowadziła się do miejsca, gdzie nie dociera żaden nadajnik. Jej historię, a także wielu innych postaci związanych z internetem, opisuje Werner Herzog w swoim najnowszym filmie LO I STAŁO SIĘ. ZADUMA NAD ŚWIATEM W SIECI, którego premiera odbędzie się już 2 września.
Reżyser zaczyna podróż od samych źródeł cyfrowej rewolucji, czyli 1969 roku, kiedy w pokoju na Uniwersytecie Kalifornijskim w został wysłany pierwszy mail.
Herzog prowadzi widzów poprzez szereg prowokacyjnych rozmów, które pokazują, w jaki sposób internet przekształcił praktycznie wszystkie elementy realnego świata - od biznesu, przez edukację, podróże kosmiczne, po opiekę zdrowotną i w końcu osobiste relacje.
Twórca nie boi się też spojrzeć na ciemną stronę internetu. Poznaje osoby, którym internetoholizm zniszczył życie czy rodzinę nękaną przez internetowych trolli. Dociera także do ludzi, których nadwrażliwość na ciągle rozrastające się pola elektryczne wytwarzane przez bezprzewodowe wieże zmusza do życia poza siecią. Reżyser daje się wciągnąć mrocznej stronie wszechobecnego zasięgu i hakerskiego półświatka, a także stawia pytania o wciąż nieokreśloną przyszłość Internetu.
Film ma stworzyć bazę do dyskusji nad poruszanymi w nim ważkimi tematami i zachęcać do gruntowniejszego badania tematu. Jak mówi jego producent wykonawczy Jim McNiel z NetScout, chodziło o stworzenie elementarza świata w sieci.
– Chcieliśmy zbadać początki i rozwój świata w sieci, jak również pokazać niesamowite osiągnięcia, które on umożliwia – mówi. – Można film potraktować jako swoistą reklamę społeczną. Lubię mówić, że to ‘Niewygodna prawda’ Internetu. Aby projekt się udał, potrzebny był mistrz fabuły, a Werner Herzog jest jednym z najlepszych – podkreśla.
Zapowiedź filmu
Początkowo McNiel nie miał świadomości, że w temacie cyberprzestrzeni Werner Herzog jest całkowitym neofitą. – Werner jest turystą w świecie technologii – mówi producent. – Jakby pochodził z innej planety. Nie ma nawet telefonu komórkowego. W tym sensie, jego ‘nieskalane spojrzenie’ na świat w sieci przyniosło niezwykle interesujące rezultaty.
Reżyser stwierdził natomiast, że z chęcią zanurzy się jeszcze głębiej w odmętach świata w sieci.
– To, czego się dowiedziałem, tworząc film, bardzo mnie zaskoczyło. Przystąpiłem do pracy pchany ciekawością, podziwem i fascynacją, a im głębiej brnąłem w temat, tym bardziej zaskakujący i fascynujący mi się on wydawał – tłumaczy. – Myślę, że w filmie to widać. Wciąż jest wiele aspektów internetu, które mnie fascynują. Być może film ten jest pierwszą spójną podróżą ku jego horyzontom, ale zostało jeszcze wiele do powiedzenia – wyjaśnia.