Reklama.
Najwyższa Izby Kontroli odkryła, że gminne komisje rozwiązywania problemów alkoholowych przetwarzały dane zgłoszonych osób. Wśród zbieranych informacji znalazł się m.in. stan zdrowia, nałogi i mandaty karne. Sęk w tym, że komisje nie miały do tego prawa. Problem dotyczyć może nawet kilkuset tysięcy ludzi.
– Osoba, której dane wykorzystano bez podstawy prawnej, może wystąpić o ochronę dóbr osobistych i zadośćuczynienie – powiedział dr Arwid Mednis z Wydziału Prawa i Administracji UW w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną”. Zdaniem eksperta poszkodowane osoby mogą liczyć na rekompensatę od kilku do kilkunastu tysięcy złotych.
Komisje działają w oparciu o ustawę o wychowaniu w trzeźwości. Funkcjonujące od 1982 roku przepisy zobowiązują je do podejmowania działań przeciwdziałających alkoholizmowi. W 1997 roku pojawiła się jednak ustawa o ochronie danych osobowych, w której kwestia gromadzenia informacji o osobach wysyłanych na odwyk, nie została uwzględniona.
W swoim raporcie NIK zastrzega, że w świetle istniejących przepisów osoby, które przetwarzają dane, muszą mieć upoważnienie nadane przez administratora. Kontrola wykazała, że tego obowiązku zaniedbało 54,8 proc. skontrolowanych komisji. Informacja o nieprawidłowościach dotarła już do Ministerstwa Zdrowia. Resort zapowiedział pilną nowelizację ustawy.
źródło: gazetaprawna.pl
Napisz do autora: adam.sienko@innpoland.pl