Akcje crowfundingowe nie zawsze kończą się sukcesem. Przekonały się o tym osoby, które 6 lat temu postanowiły zainwestować w święcącego wówczas triumfy BestPlayera. Nowa odsłona programu nie ukazała się do tej pory, a osoby upominające się o zwrot pieniędzy są banowane przez twórcę odtwarzacza.
W czasach, gdy o wynalazkach typu Netflix nikt jeszcze nie myślał, na naszych komputerach królowały odtwarzacze multimedialne. Historia Karola Winnickiego, który podjął się podrasowania jednego z bardziej popularnych programów – BestPlayera, stanowi ostrzeżenie dla ludzi angażujących się w akcje crowfundingowe. Polak niemal 6 lat temu ogłosił zbiórkę pieniędzy, mającą na celu wsparcie jego działań.
W tym czasie zebrał ponad 25 tys. złotych – 22,5 tys. w postaci przelewów bankowych i kolejne 3,5 tys. za pomocą systemu PayPal. Efektów jego akcji nikt jednak przez ten czas nie zobaczył. W 2013 roku Winnicki przyznał się do porażki i zadeklarował, że wszystkim poszkodowanym pieniądze, rzecz jasna, odda.
Od tego czasu kolejne tłumaczenia autora coraz bardziej rozsierdzają internautów. Oburzenie wśród niedoszłych użytkowników wzbudził niedawny wpis programisty na portalu społecznościowym, w którym Winnicki zastanawia się, w jaki sposób zwrócić darczyńcom zebrane fundusze. Mężczyzna boi się bowiem, że oprócz zwrotu środków, będzie musiał jeszcze dodatkowo rozliczyć się z Urzędem Skarbowym.
– Czy Ty jesteś poważny człowieku? A kogo to obchodzi, czy i jak Ty ten podatek zapłacisz? Tu rozchodzi się o te 22,5 tys., które powinieneś oddać każdemu darczyńcy, najlepiej osobiście z przeprosinami i wyjaśnieniem "w zębach" – napisał jeden z komentujących. Po czym...został zablokowany.
Z komentarzy poszkodowanych osób przebija jednak nie tyle wściekłość, co pesymizm. Zwracają uwagę na to, że nawet jeżeli program powstanie, to już w momencie publikacji będzie przestarzały. W końcu czy ktoś z nas ogląda dzisiaj filmy zapisane na twardych dyskach swoich komputerów?