Przez kilka następnych lat program 500 plus może spowodować, że z pracy odejdzie nawet 260 tys. osób – mówią eksperci, których przepytaliśmy. Co ciekawe, nie musi być to wcale zła informacja – mówią.
Dane te potwierdza Centrum Analiz Ekonomicznych. W okresie kilku następnych lat odejście rodziców z pracy w wyniku działania programu 500+ może wynieść 235 tys. osób – czytamy w badaniach Centrum Analiz Ekonomicznych. Rezygnować z zatrudnienia będą kobiety, osoby z niższym lub średnim wykształceniem i mieszkających w małych i średnich miastach oraz na wsi.
Wyjaśnia to ekspert rynku pracy. – 200-260 tys. pracowników może odpłynąć z rynku pracy w wyniku działania programu Rodzina 500 plus. Największe tego typu niestandardowe zachowania widzimy w firmach zatrudniających pracowników z małych miejscowości, tam gdzie są niskie wynagrodzenia i wysoka odpłatność opieki nad dzieckiem. Problem jest w tym, że dominanta zarobków wśród kobiet, bo ich dotyczą odejścia z rynku pracy, wynosi około 1800 zł. 500 czy 1000 zł, w zderzeniu z taką wysokością pensji, to duża motywacja, by nie pracować – mówi w rozmowie z INN:Poland Krzysztof Inglot z serwisu Work Service, specjalizującego się w usługach HR.
Najczęściej, zdaniem Inglota, dotyczy to branży produkcyjnej z prostym montażem, a więc wszelkich taśm produkcyjnych oraz branży handlowej, a więc wszelkich sieci handlowych, głównie stanowisk na kasach. – Szczególnie ta ostatnia branża boleśnie odczuła efekt wprowadzenia 500 plus – dodaje Inglot.
– Jeśli więc te panie mają dziecko z kimś obcym i muszą zapłacić za nianię, a mogą zarobić 500 zł mniej, bo takie są kalkulacje po odliczeniu kosztów opiekunki, to zwyczajnie wolą same zajmować się swoim dzieckiem. Do tego dochodzi koszt transport do miejsca pracy i czas na to poświęcony, szczególnie w małych miejscowościach może on być bardzo długi – zauważa ekspert Work Service.
Analityk twierdzi, że Rodzina 500 plus była jedynym narzędziem, które ma wpływać na zwiększenie dzietności w Polsce. – A nie poszły za tym kwestie dofinansowania bądź budowy żłobków czy przedszkoli, które byłyby alternatywą dla osób, które pomimo posiadania dziecka dalej chcą rozwijać swoją zawodową karierę. Oddanie dziecka gdzie indziej wiąże się też z posiadaniem samochodu, bo nie da się jeździć w mniejszej miejscowości tramwajem czy autobusem do przedszkola czy żłobka, a potem do zakładu pracy. To oznacza dwie stracone godziny. To są rzeczy, które podrażają pracę i wpisują się w oszczędności, w momencie kiedy ktoś korzysta z programu 500 plus w takiej formule, że po prostu zostaje w domu – zauważa Inglot.
Zgadza się z nim Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, zastrzegając jednak, że nie ma jeszcze szczegółowych obliczeń. – Mogę przypuszczać, że może to dotyczyć branż, w których bardzo mało się płaci i dotyczy to kobiet. Niektórzy przyznawali pracownikom podwyżki, by temu zapobiec. Podwyższała pensje Biedronka, podwyższały inne sieci handlowe. To one są najbardziej zagrożone ucieczką pracowników – mówi INN:Poland Kaźmierczak.
Prezes ZPP zwraca jednocześnie uwagę na fakt, że zjawisko zostawania kobiet w domach wcale nie musi być negatywne
– To, że kobietom nie opłaca się pracować przy 500+ za niską pensję, nie jest moim zdaniem złe. Dużo lepszy pożytek publiczny będzie z tego, jak kobieta będzie siedziała w domu z dzieckiem, a nie na kasie. Twardych danych na temat wpływu programu Rodzina 500+ na polski rynek pracy nie ma – mówi w rozmowie z INN:Poland Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Wiadomo, że program 500+ dotknął też administrację. Jak informuje Dziennik Bałtycki, Pomorski Urząd Wojewódzki w Gdańsku szuka 20 chętnych do pracy na stanowiskach operatorów numeru alarmowego 112 w Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Wymagane jest m.in. co najmniej średnie wykształcenie i znajomość języka obcego w stopniu co najmniej komunikatywnym.