Kobieta, grupa wiekowa 30+, z dużego miasta. Dwójka dzieci, stała praca, chęć urwania się na kilka godzin z koleżankami na babski wieczór. Jedna z placówek kinowej sieci organizuje seansy specjalnie dla takich pań. Bilet już kupiony, niania zamówiona do konkretnej godziny, bo wiadomo, ile film będzie trwać.
Wypad skutecznie psuje marketingowa otoczka. W jej skład wchodzą skaczące na trampolinie dziewczyny o nienagannej figurze, ulotki reklamujące terenowe auto, wszystko okraszone konferansjerką prezentera, który wypowiadając słowo podpaska (prezent rozdawany zresztą każdej uczestniczce) śmieje się pod nosem.
Taki ponury obraz marketingu skierowanego do kobiet wyłania się z opisu jednej z blogerek. Zniesmaczona tą sytuacją, postanowiła napisać list otwarty do firmy zarządzającej placówką. I choć reklamy i pokazy sponsorów można wybaczyć, to jednak razi fatalne zrozumienie swojej publiki. Czy Polskim marketingiem dalej rządzą ludzie, którzy nie mają pojęcia, jak trafić swoim przekazem do kobiet?
Natalia Hatalska, ekspertka oraz analityczka sektora reklamowego w rozmowie z INN:Poland tłumaczy, że podobne sytuacje nie są w Polsce normą, ale nie są też rzadkością. – W Polsce powstaje mnóstwo bardzo dobrze zrealizowanych kampanii. Dużym problemem jest jednak przedstawianie kobiet i dotyczy to zresztą nie tylko naszego kraju – tłumaczy. – Badania pokazują, że 80 proc. dyrektorów kreatywnych agencji reklamowych to mężczyźni. Nic dziwnego, że kobiety w reklamie często prezentowane są w stereotypowy sposób, a to z kolei ma negatywny wpływ na to, jak kobiety postrzegają same siebie. Na szczęście widać, że kobiety mają dość takiej sytuacji i stawiania im standardów i warunków nierealnych do spełnienia – podkreśla.
Taką sytuację można porównać do problemu znanego w kinematografii: pisania ról żeńskich przez męskich twórców. Niestety, zrozumienie płci przeciwnej nie jest najmocniejszą stroną scenarzystów, którzy zamiast zniuansowania postaci, przedstawiają ją jako damę w opałach lub zimnokrwistą manipulantkę.
Podobny problem niestety obecny również w marketingu – zwłaszcza polskim, gdzie kobieta stoi na straży ogniska domowego, ewentualnie jest szeregową pracownicą korporacji, której problemem są wzdęcia lub nieświeży oddech. Ten sektor niestety jest dalej jednym z najmniej wyemancypowanych na rynku pracy i to widać w tworzonych przez niego przekazach.
Jak w takim razie można stworzyć kampanię, która nie uprzedmiotawia lub nie skazuje kobiety na bycie tłem? Wystarczą dwa pierwsze przykłady z brzegu – marki sportowej Everlast oraz kosmetycznej Always. Pierwsza pokazuje, że w sporcie płeć piękna może osiągać, a nawet przewyższać, wyniki mężczyzn, druga natomiast obraca krzywdzące określenie „robić coś jak kobieta” na plus – udowadnia, że to zaleta, a nie wada.
Taka forma przekazu medialnego jest o wiele bardziej adekwatna do grupy kobiet, która wybiera się wspólne do kina na film o wyemancypowanej przedstawicielce swojej płci.