Media rozgrzała do czerwoności informacja o tym, że NASA zaktualizował znaki zodiaku. Dlaczego jednak szanowana instytucja miałaby zajmować się tematem wykpiwanym przez świat nauki?
Polskie i zagraniczne media błyskawicznie obiegła informacja, że NASA zamierza wprowadzić zmiany przy sposobie ustalania znaków zodiaku. Jak się okazało, zamiast 12 znaków mamy teraz... 13. Gwiezdny debiutant to Wężownik, który przypada na okres od 29 listopada do 17 grudnia. I nawet nie ta informacja wzbudza zaciekawienie, tylko fakt, że podobne nowiny ogłasza tak szanowana instytucja jak NASA. Chyba że... mamy do czynienia z kaczką dziennikarską.
Na próżno szukać rewelacji na oficjalnej stronie agencji. Źródła nie podają także zagraniczne media, które rozpisują się na ten temat. Poprosiliśmy o komentarz ekspertów.
– Wie Pan to nie nasza domena. Astrologia to paranauka – słyszymy od pracownika Centrum Nauki Kopernik. Komentarz jest odpowiedzią na prośbę o ustosunkowanie się do ostatnich doniesień w sprawie znaków zodiaku.
Na rozmowę udaje nam się jednak namówić dr Marka Sendyka, pracownika Instytutu Astronomii na Uniwersytecie Zielonogórskim. Ekspert przyznaje, że jeśli informacja jest prawdziwa, to ciężko ją wytłumaczyć. – Być może NASA chciała wskazać, że podstawy, na których opiera się astrologia są fałszywe – zastanawia się.
Sendyk podkreśla, że informacje o planowanych zmianach nie są żadną nowością. Pierwsze doniesienia w tej sprawie pojawiły się już kilka lat temu. Od tego czasu temat jest regularnie odgrzewany.
– Prowadziłem kiedyś wykłady na ten temat i już wtedy podkreślałem, że astrologia posługuje się błędnymi informacjami – mówi Sendyk.
O co w tym wszystkim chodzi? Tak zwane znaki zodiaku są związane z rzeczywistymi gwiazdozbiorami, czyli układami gwiazd na niebie. Z perspektywy naszej planety słońce pozornie przesuwa się z jednego układu w drugi. Znak zodiaku, który jest nam przypisywany, to ten, w którego gwiazdozbiorze Słońce znajduje się w momencie naszego urodzenia.
Korekta, którą proponować miała NASA, nie nastąpiła jednak wczoraj. Przez tysiące lat Ziemia zmieniła swoje położenie względem Słońca. Podstawy astrologii sięgające jeszcze czasów cywilizacji w Mezopotamii, mają więc bardzo stary rodowód. Podstawy do zmiany istnieją, problem w tym, że NASA nie powiedziała o nich ani słowa.
Tzw "twarda nauka" sceptycznie odnosi się zresztą do astrologii. – Mówi, że jeżeli dwie osoby urodziły się w takim samym momencie, to będą miały taki sam los. To ewidentnie nieprawda – tłumaczy Sendyk. Jego zdaniem astrologia jest rodzajem religii. – Jeden z moich znajomych, pracownik naukowy, bawił się w astrologie zgodnie z zasadami sztuki. W pewnym momencie ludzie zaczęli się go jednak pytać, co mają robić. Przestał. Bał się, że może komuś zaszkodzić – opowiada astronom.