Mija już trzydziesty ósmy rok, odkąd Maciej Jaros, weterynarz z Łaziska pod Tomaszowem Mazowieckim, podjął decyzję, która zmieniła całe jego życie. Postanowił rzucić państwową posadę i zająć się pszczołami. To był strzał w dziesiątkę. Dziś jego miody pitne piją smakosze z całego świata.
Ludzie od starożytności jedli miód, jak i przerabiali go na miody pitne. To prawdopodobnie najstarszy napój alkoholowy. Pijali go już starożytni Grecy. Ale Polacy nie gęsi. Już XV-wieczny wenecki dyplomata Ambrogio Contarini opisał miłość naszych rodaków do miodu pitnego. „Nie mając wina, robią pewien napój z miodu, który upija ludzi znacznie bardziej niż wino”. I miód pitny stał się polską specjalnością. Głównie dlatego, że w Polsce nie występowały warunki do masowej uprawy winorośli.
Najświeższe dane GUS o skali produkcji tego trunku w Polsce pochodzą z 2013 roku. Wówczas było to 1,3 mln litrów rocznie. Jak mówi w rozmowie z INN:Poland Marcin Jaros, obecnie wskaźnik tek wynosi 1,5 mln litrów miodu pitnego.
Producent wie, co mówi. Na miodzie pitnym zna się doskonale. Pasieka Jaros jest firmą rodzinną, istnieje od 1978 roku. Najpierw zajmowała się hodowlą pszczół i przetwórstwem produktów pszczelarskich, od 1991 roku produkuje miody pitne, na podstawie staropolskich tradycji i receptur. To jeden z największych producentów miodu pitnego w Polsce. W latach 90. sprzedawali około 10 tys. litrów miodu rocznie. Sprzedaż rośnie z roku na rok. Dziś Pasieka Jaros sprzedaje około 38-40 tys. litrów.
– W 1978 roku ojciec zrezygnował z państwowej posady. Zajął się pszczołami. Sprzedawał miód pszczeli, miał pasiekę zarodową, produkował matki pszczele. W 1991 roku upadły spółdzielnie, a jeszcze nie powstały firmy, które handlowały miodem. Ojciec miał potężną pasiekę z 450 ulami. W radiu usłyszał, że można już wytwarzać miód pitny z alkoholem, czyli miód pszczeli zmieszany z wodą i poddany procesowi fermentacji. I tak to się zaczęło – mówi w rozmowie z INN:Poland Marcin Jaros, główny technolog w firmie Pasieka Jaros, jednym z największych w Polsce producentów miodu pitnego.
Pasieka Jaros produkuje też miody owocowe. Powstają przez zastąpienie co najmniej 30 procent wody przeznaczonej do fermentacji sokiem owocowym. Maliniak powstaje przez dodanie soku malinowego, dwójniak jabłkowy – soku jabłkowego, a półtorak gronowy przez dodanie soku z winogron.
Firma jako pierwsza w Polsce wyprodukowała miód pitny nasycony dwutlenkiem węgla. Dwójniak Lipiec Perlisty dojrzewa kilka lat. To miód gazowany. Można go pić jak szampana. Poza tym miody z Pasieki Jaros są dobrym dodatkiem do deserów, ale są kucharze, którzy polecają je do pieczeni.
W Polsce Pasieka Jaros sprzedaje miody w kilkudziesięciu sklepach z dobrymi winami i produktami pszczelimi. Swoje miody eksportują też za granicę: głównie do Luksemburgu, Włoch, a także do USA, Meksyku. Najtańszy trójniak w butelce 0,75 l. kosztuje 30 zł, ten sam napój w butelce kamionkowej jest o 10 zł droższy. Najdroższy półtorak, który leżakuje minimum 5-6 lat, kosztuje 55 zł w butelce szklanej, 65 zł – w butelce ceramicznej. Półtorak leżakuje nie krócej niż 5,6 lat. Dwójniaki wiśniak i czeremszak kosztują 100 zł, robione wyłącznie z miodu i soku owocowego. Wiśnie Pasieka Jaros ma od starszej pani, która ma w swoim sadzie stare odmiany wiśni.
Jaros co roku wysyła miody na Międzynarodowy Festiwal Miodów Pitnych do Kolorado. Regularnie przywozi z nich nagrody. Pasieka Jaros staje w szranki z ponad 800 miodami z całego świata. Ponad 400 z nich do miody z profesjonalnych miodosytni z całego świata: z RPA, USA, Australii, Kanady czy Niemiec.
Miody są produkowane metodami naturalnymi, bez konserwantów, polepszaczy, sztucznych barwinków i aromatów. – Nie bawimy się w sprowadzanie miodów pszczelich z Chin. Kupujemy miody od polskich pszczelarzy i korzystamy z naszej pasieki, by zachować tradycję. Jeśli robię miody z dodatkiem soków owocowych, korzystam z własnej tłoczni owoców. Owoce: jabłka czy maliny kupuję od lokalnych sadowników, wybieram najlepsze do soków owocowych – opowiada Jaros.
Tylko Polacy wprowadzili na świecie podział miodów pitnych na dwójniak, trójniak i półtorak. Nikt też na świecie nie produkuje tak mocnych miodów pitnych i z tak dużą ilością miodu. Zazwyczaj miody światowe nie przekraczają 11 procent alkoholu czyli tyle, ile jest w słodkich winach. A polski półtorak może mieć nawet 18 procent.
Półtorak powstaje przez zmieszanie jednej części miodu i pół części wody. Miód ma wysokie stężenie cukrów, dojrzewa po kilkuletnim okresie leżakowania. Dwójniak to pomieszanie jednej części miodu i jednej części wody, również należą do miodów słodkich, trójniak to miód półsłodki, a jego dojrzewanie trwa rok.
W jaki sposób produkuje się miód pitny metodą tradycyjną? – W zależności od tego, czy chcemy zrobić dwójniak, trójniak czy półtorak, należy w odpowiednich proporcjach wymieszać miód z wodą. Potem dodajemy drożdże, które spowodują, że cukry z miodu pszczelego zostaną przerobione na alkohol. Jak już drożdże pracują w roztworze w brzeczce miodowej, trzeba zaczekać trzy do ośmiu tygodni. Jak już mamy osiągnięte założone parametry, czyli stężenie cukru i alkoholu, przekazujemy miód do leżakowania. Trwa to od roku do kilku lat. Potem następuje butelkowanie – tłumaczy Jaros.
Dziś w firmie pracuje 16 osób. Właścicielem jest Maciej Jaros, jego syn Marcin pełni funkcję głównego technologa, działem jakości i laboratorium zajmuje się jego żona, Monika Jaros. Za dział techniczny odpowiada drugi syn właściciela, Bartłomiej.
W pierwszej odsłonie Wiedźmina Pasieka Jaros zrobiła dla CD Project RED reklamę z buteleczkami z eliksirami. W najnowszej odsłonie Wiedźmina butelki z eliksirami mają kształt trójniaka z Pasieki Jaros.