Miasto Łódź stało się właścicielem niechcianych kóz, podał Dziennik Łódzki. Chce się ich pozbyć, ale na razie nie ma chętnych. Pomóc mają m.in. rolnicy.
Kozy trafiły pod opiekę urzędników, gdyż ich poprzednia właścicielka, którą była starsza pani, nie radziła sobie z opieką nad zwierzętami. Zwierzęta trafiły pod opiekę Urzędu Miasta chore.
Według informacji Dziennika Łódzkiego, miesięczny koszt utrzymania jednej kozy to jedynie 150 zł, pytamy więc, dlaczego Urząd Miasta chce pozbyć się zwierząt. – Nie mamy w swoich zadaniach hodowli kóz, zostały one przejęte, ponieważ znajdowały się w złych warunkach a właścicielka zrzekła się ich dobrowolnie, bo nie miała środków ani możliwości żeby się nimi dalej zajmować. Zwierzęta trafiły do tzw. gospodarstwa przejściowego, gdzie czekają na nowego właściciela. Sytuacja jest analogiczna jak psów czy kotów, które trafiają do schroniska i również szukamy im nowych domów – mówi nam Grzegorz Gawlik z biura prasowego urzędu miasta Łodzi.
Pytamy również, czym karmione są kozy i co składa się na koszty ich utrzymania. – Oprócz odpowiedniej paszy i pożywienia składa się na to również opieka weterynaryjna, koszty leczenia i utrzymania. Kiedy trafiły do gospodarstwa przejściowego, ich stan zdrowia i utrzymania był zły – informuje enigmatycznie Gawlik.
Pytamy w urzędzie, jakie są szanse, że kozy znajdą nowych właścicieli i czy to prawda, że obecnie informacje o możliwości ich przygarnięcia są podawane w ogłoszeniach parafialnych.
– Informacje na ten temat trafiły na stronę internetową urzędu, pracownicy Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa rozpowszechniali je również wśród rolników na imprezie dożynkowej. Tą drogą informacja trafiła do ogłoszeń parafialnych. O pomoc w dotarciu do rolników poprosiliśmy również Izbę Rolniczą w Łodzi. Te działania odniosły skutek ponieważ jedna z kóz, z dwoma młodymi, znalazła już nowego właściciela.
Życzymy Urzędowi Miasta Łódź powodzenia w znalezieniu nowych właścicieli kóz.