Cezary Kopiczko od urodzenia nie ma prawego przedramienia i lewej dłoni, ale nigdy nie pomyślał, by dać sobie z tego powodu taryfę ulgową. W zeszłym roku na wyścigach kierowców ciężarówek zajął 2. miejsce na świecie. Wcześniej z brakiem pracy poradził sobie, zatrudniając się samemu. – Kiedy słyszałem: „bez rąk nawet nie masz po co się za to zabierać”, mobilizowałem się jeszcze mocniej – opowiada.
– Zaraz po skończeniu szkoły szukałem miejsca, w którym mógłbym rozpocząć karierę zawodową. Czasami słyszałem nieprzychylne komentarze. Ale jeżeli widzę gościa, który przez pół godziny manewruje przyczepą żeby wycofać, co mnie samemu zajmuje dosłownie moment, pojawia się myśl: „i ja mam u niego pracować?” – opowiada Cezary Kopiczko.
25-latek z Suwałk od urodzenia nie ma prawego przedramienia i lewej dłoni. Mimo to rękoma potrafi wykonać więcej czynności niż przeciętny człowiek. – Czy z czymś mam problem? Nie potrafię jeszcze liczyć systemie szesnastkowym – śmieje się Kopiczko. – Na pianinie na dziesięciu palcach też nie zagram. Choć gdybym się zastanowić, pewnie na coś bym wpadł – zastanawia się.
Każda, nawet najprostsza czynność, to dla niego wyzwanie. Weźmy jako przykład posmarowanie bułki masłem. Przeciętne dziecko po prostu podpatruje w tym dorosłego. Kopiczko do wszystkiego musiał dość sam. Podtrzymując łokciem bułkę, brał w zgięcie ręki i przedramienia nóż. I smarował.
– Trzeba wykazać się dużą wyobraźnią przestrzenną. Pomyśleć, jak rozwiązać problem, w sposób skrojony do własnych możliwości – opowiada.
Ta ambicja, wyrażająca się nawet w najbardziej przyziemnych rzeczach, pcha mężczyznę od 25 lat do przodu. Kopiczko opowiada, że ze względu na swoją niepełnosprawność, z poszukiwaniem pracy miał lekko „pod górkę”. Przez pewien czas, na własną rękę, naprawiał więc samochody, z czasem, wzorem swojego ojca, założył firmę transportową. Dzisiaj w roli kierowcy ciężarówki zwiedził już sporą część Europy. Reakcje współuczestników drogi są najczęściej bardzo przychylne.
– Podczas jednego z postojów na stacji benzynowej wysiadłem z kabiny. Stojący obok kierowca, który był chyba z Ukrainy, zauważył, że nie ma ze mną nikogo. Podszedł i zapytał, czy może zrobić sobie ze mną zdjęcie. Twierdził, że jeżeli opowie o tym znajomym, nikt mu nie uwierzy – mówi Kopiczko.
Motoryzacja to pasja Suwalszczanina od najmłodszych lat. Jeździć nauczył się już w wieku 10 lat, później niecierpliwie czekał na możliwość zrobienia prawa jazdy. Potem wyrobił sobie jeszcze uprawnienia na motor, koparko-ładowarkę, wózek jezdniowy oraz ciężarówki z naczepami. – W tej chwili nie mogę prowadzić już chyba tylko autobusu – śmieje się.
Wyobraźnia 25-latka nie zna pod tym względem granic. W jego planach przez długi czas pozostawał udział w rajdach. Ze względu na duże wymagania finansowe – porzucił je. Dostał się również do szkoły w Dęblinie. Znając jego skuteczność i determinację, być może przymierzałby się dzisiaj do lotów w F-16. Wówczas zwyciężyło jednak przywiązanie do rodzinnych stron. Kopiczko po technikum ekonomicznym wybrał więc studia z zakresu eksploatacji i obsługi maszyn.
W zeszłym roku zajął II miejsce w krajowych eliminacjach do międzynarodowego konkursu Optifuel Challenge. Zawody polegały na tym, by jak najszybciej dojechać do mety, zużywając jak najmniej paliwa. Pokonał ponad 500 kierowców ciężarówek z całej Polski. Nagrodą był wyjazd na światowy finał imprezy w Portugalii, gdzie zdobył 8 miejsce.
Kierowcy z Suwałk zdarzają się również słabsze momenty. – Mandat, zerwana opona, awaria silnika – czasami gdy człowieka trafi taka passa, odechciewa się żyć. Wtedy o drodze, jaką przebyłem, przypominają mi listy od ludzi – opowiada Kopiczko. I przytacza jedną z takich historii.
– Napisała do mnie matka dziecka, które urodziło się bez rąk. Była załamana, dopóki nie zauważyła mnie w mediach. Powiedziała, że tchnąłem w nią nadzieję, że jej dziecko może normalnie żyć i realizować swoje marzenia – mówi 25-latek.