Po każdej decyzji personalnej w Programie Trzecim Polskiego Radia na zarząd wylewane są kubły pomyj. Część słuchaczy jest wściekła na to, że ich radio opuszczą kolejni wyraziści i ulubieni dziennikarze, a facebookowy fanpage "Ratujmy Trójkę" dobija już do 60 tys. fanów. Mimo to w wynikach słuchalności stacja trzyma się mocno.
Jerzy Sosnowski, Tomasz Ławnicki, Grażyna Mędrzycka-Gęsicka, Marcin Zaborski – to tylko część nazwisk osób, które odeszły w ostatnim czasie z Programu Trzeciego Polskiego Radia. Za każdym razem, gdy z tego popularnego publicznego medium znika kolejne ważne dla słuchaczy nazwisko, w środowisku internautów wybucha burza. Ostatnia z nich miała miejsce, kiedy decyzję o „dobrowolnym” odejściu ogłosił Michał Nogaś, który ze stacją związany był od 2000 roku.
Protesty nie robią wrażenia na władzach stacji, ale jak pokazują wyniki jej słuchalności, również słuchacze pozostają niewzruszeni. Wprawdzie od 2015 roku procent udziału w rynku spadł PR3 z 7,9 do 7 proc., ale obecny wynik jest porównywalny np. z latami 2013 i 2014. A w niektórych miastach, jak w Poznaniu, w ciągu ostatnich 12 miesięcy wręcz się zwiększył.
– To nie może trwać długo – twierdzi jednak Wiesław Godzic, medioznawca z Uniwersytetu SWPS. Jego zdaniem obecne niezadowolenie ma „kolosalne” znaczenie w kontekście przyszłych wyników stacji.
– W końcu nastąpi jakieś przesilenie albo bunt. Niezadowolenie ludzi może oczywiście zostać również przykryte jakimś wydarzeniem, ale słuchalność będzie stale spadała – opowiada.
Godzic zauważa, że szansa na to, aby w radiu dokonała się wymiana odbiorców, jest znikoma. Gdy grupa wiernych, słuchających „Trójki” od lat fanów odejdzie, w ich miejsce nie wskoczą „młodzi gniewni”.
– Dzisiaj zachęcić do swojego radia jest bardzo trudno. Gdy pytam studentów, czego słuchają, słyszę: „Spotify”. A to jest miejsce, w stosunku do którego nie musimy być lojalni. Nie ma tam ludzi, z którymi można by się identyfikować. Tylko martwe playlisty – tłumaczy. Zdaniem profesora po odejściu dotychczasowej grupy słuchaczy, radio zacznie obumierać.
Inną teorię na ten temat ma Rafał Baran z 4funMedia. Według niego trudno ocenić rzeczywiste wyniki stacji. – To kwestia sposobu badania słuchalności radiowej. Ma ona charakter deklaratywny. Zdarza się, że ankietowany, słysząc pytanie w słuchawce: „Jakiego radia Pan wczoraj słuchał?” podaje nazwę stacji, która przychodzi mu w danym momencie do głowy – opowiada ekspert.
Oznacza to, że badania mówią nam więcej o rozpoznawalności danego medium niż o liczbie sympatyków. – Jeżeli dużo się o marce mówi, niezależnie czy w złym, czy w dobrym kontekście, to ma to wpływ na podniesienie świadomości ludzi. Trójka to jedna z bardziej rozpoznawalnych stacji radiowych, ankietowani wskazują ją więc odruchowo. Baran dodaje jednak, że nie zdziwiłaby go informacja o tym, że Program Trzeci zachował duży udział w rynku. – Skala tych protestów, w moim odczuciu, choć widoczna, może nie być istotna statystycznie – twierdzi.
Ekspert zauważa ponadto, że ludzie wybierają radio także ze względu na repertuar muzyczny, który jest niezależny od sytuacji politycznej. – "Trójka" ma swój autorski format. Dopóki ludzie, którzy go obecnie tworzą, zostaną na swoich miejscach, część słuchaczy z pewnością przy Programie Trzecim zostanie – tłumaczy.
O tym, że wymiana kadr jednak odbije się negatywnie w statystykach, przekonany jest Wiesław Godzic. Profesor SWPS mówi, że od dzisiejszego formatu „Trójki” odstrasza go aktualna publicystyka.
– Jest z zupełnie innego świata. Wracamy do koncepcji PRL-owskiej, w której dziennikarz, aby pracować w publicznym medium, musiał mieć określoną orientację polityczną. A kiedyś to było radio drążące, w takim inteligenckim stylu – wspomina.