
Krzysztof Pyzik postanowił zarobić na ludzkiej nieufności. Przedsiębiorca dostarcza rozwiązanie, dzięki któremu właściciele firm mogą za pomocą telefonu połączonego z systemem monitoringu na bieżąco kontrolować, co porabiają ich pracownicy, a rodzice – czym właśnie zajmują się ich dzieci.
REKLAMA
– Zastanawiałem się nad aplikacją na telefon. W pewnym momencie doszedłem do wniosku, że zamiast tworzyć kolejną bezproduktywną zabawkę, stworzę program, który umożliwi ludziom oglądanie obrazu z kamer umieszczonych w ich domach – opowiada INN:Poland o początkach zerkam.pl, właściciel Krzysztof Pyzik.
Z pomysłu podglądania własnych mieszkań niewiele jak na razie wyszło. Okazało się, że Polacy domowe pielesze woleli zostawić poza wścibskim okiem kamer, a do instalacji nie skłoniła ich nawet troska o własne dzieci.
Pyzik szybko zmienił więc strategię. – Okazało się, że produktem dużo bardziej zainteresowany jest tzw. "small biznes". Właściciele firm z wieloma oddziałami w różnych miejscach nie są w stanie kontrolować jednocześnie wszystkich. A dzięki rozwiązaniu zerkam.pl jedni nagrywają kasy fiskalne, podczas gdy inni zaglądają w swoje smartfony, by dowiedzieć się, co w tym czasie robią ich pracownicy.
Na przykład czy w godzinach pracy nie siedzą na portalach społecznościowych – pytam.
– Jeżeli nakieruje Pan kamerę na komputer – to jest do zrobienia – uśmiecha się Pyzik.
– Jeżeli nakieruje Pan kamerę na komputer – to jest do zrobienia – uśmiecha się Pyzik.
Wraz z zakupem kamery klient dostaje dostęp do chmury internetowej, w której może przechowywać kilkaset godzin nagrań. – Wszystko bazuje w całości na naszym oprogramowaniu – zarzeka się przedsiębiorca. Kamery komunikują się za pomocą szyfrowanego połączenia z serwerem. – To podstawa, oferujemy przede wszystkim bezpieczeństwo danych i łatwość instalacji, do której nie jest potrzebna żadna wiedza informatyczna – opowiada.
Dzisiaj Krakowianin może pochwalić się około 500 klientami, ale początki sięgające 2013 roku nie były łatwe. Wprawdzie Zerkam.pl zrzeszone jest w Funduszu Zalążkowym KPT i swojego anioła biznesu znalazło już po roku, ale po upływie kolejnych 12 miesięcy Pyzik po raz kolejny został bez wsparcia. – Fundusze venture capital oczekują szybkich efektów. A przebicie się na rynku jest czasochłonne i wymaga dużych nakładów na marketing. Gdybym nie miał oszczędności, moje przedsięwzięcie umarłoby już ze sto razy – opowiada.
Być może historia potoczyłaby się inaczej, gdyby z produktem udało się wstrzelić odrobinę wcześniej. W 2014 roku, czyli w momencie, gdy Pyzik dopiero rozwijał skrzydła, w USA bardzo podobny projekt przechodził właśnie pod skrzydła Google Nest. – Wpadliśmy na ten sam pomysł niezależnie, w podobnym czasie. Nie miałem pojęcia, że za oceanem rozwija mi się konkurencja – twierdzi przedsiębiorca. Ostatecznie Dropcam został sprzedany za ponad pół miliarda dolarów, a kapitał internetowego giganta dał amerykańskiemu start-upowi ogromne możliwości ekspansji.
Krakowianin po niepowodzeniach związanych z próbami znalezienia inwestora postawił ostatecznie na środki unijne. – W zeszłym roku skorzystałem z programu unijnego „Narodowa Strategia Spójności · Mazowsze”. Dofinansowanie objęło konkretne rozwiązania, pozwoliło nam przygotować nowe produkty, z którymi wchodzimy właśnie na rynek – mówi właściciel zerkam.pl
Na czym polegają ów innowacje? – Te nowe produkty do dwie nowe kamery – zewnętrzna i HD oraz aplikacja niania video ( kamera będzie np. wykrywać płacz dziecka). W przyszłości mam jednak zamiar dołączyć do kamer większą ilość urządzeń. Może to być przykładowo włącznik światła łączący się za pomocą wifi z monitoringiem. W momencie w którym kamera wykrywa ruch, światło automatycznie się zapala – snuje plany Pyzik.
Napisz do autora: adam.sienko@innpoland.pl
