
REKLAMA
Każdy z nas ma taką piosenkę, której nie cierpi. Wystarczy jednak, że usłyszymy ją chociaż przez chwilę w radiu i cały dzień będziemy nucić jej melodię pod nosem. Takie utwory określane są jako earworm – gdy raz zagnieżdża się w naszym uchu, przez długi czas nic nie pomoże nam, by wyrzucić je z głowy.
I nad tym zagadnieniem pochylili się ostatnio naukowcy z Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychologicznego. Wykorzystali oni badania z lat 2012-2013. 3 tysięcy respondentów jako najbardziej zapadającą w pamięć piosenkę wybrało “Bad Romance” Lady Gagi (w pierwszej dziesiątce znalazły się również “Alejandro” i “Poker Face” artystki).
Badacze porównali pierwszą setkę wybranych numerów z drugą setką tytułów, które nie zostały określone mianem earworm, ale należały do tego samego gatunku muzycznego i osiągnęły podobny stopień popularności. Później rozłożyli piosenki na czynniki pierwsze, porównali melodie i oraz ich refreny.
Następnie przeanalizowali numery pod kątem 82 różnych komponentów, między innymi tempa, przejrzystości dźwięku i rozpiętości między wysokimi i niskimi tonami. Naukowcy ustalili, że piosenki z kategorii earworm są zazwyczaj szybsze od swoich mniej chwytliwych konkurentów, mają nietypowe interwały oraz są zbudowane w ramach pewnych muzycznych schematów, na których opiera się muzyka pop. Co istotne, zazwyczaj pojawiają się również w radiu i telewizji.
Odkrycie jest o tyle istotne, że może zostać wykorzystane przez początkujących twórców lub copywriterów. Dzięki tym wytycznym, mogą bowiem tworzyć piosenki lub reklamowe dżingle, które nie wylecą drugim uchem, ale będą nucone pod nosem słuchaczy jakiś czas po usłyszeniu. Oto wybrane earworm z zagranicy i jeden, wybrany przez nas, znad Wisły. A wy? Macie piosenki, od których nie możecie się uwolnić?
Napisz do autora: grzegorz.burtan@innpoland.pl
