
Jakiś czas temu opisywaliśmy sprawę krakowskiej fotografki, która zarabia na swoich dziełach głównie poprzez copyright trolling. Schemat działania jest prosty: artystka poszukuje osób i instytucji, które wykorzystały jej zdjęcia, doszukuje się nawet najmniejszych naruszeń z zakresu prawa autorskiego i pozywa je na bardzo duże kwoty.
REKLAMA
Tak było na przykład w przypadku fotografii, którą sama podarowała. Dziennik Internautów donosi jednak, że fotografka przegrała właśnie sprawę, dotyczącą wykorzystania jednego ze zdjęć.
Artystka sądziła się z właścicielem pewnego portalu. W 2013 roku umieścił na swojej stronie artykuł, opatrzony zdjęciem Czesława Miłosza. Nie umieścił jednak podpisu i nie poprosił o zgodę na wykorzystanie fotografii. Autorka skontaktowała się z właścicielem i zaproponowała ugodę, opiewającą na kwotę ponad 12 tysięcy złotych. Byłoby to zadośćuczynienie za... 47 wyświetleń artykułu z feralnym zdjęciem. Zostało ono usunięte ze strony, ale fotografka nie odpuściła – sprawa trafiła do sądu.
Tam zażądała 6 tysięcy złotych za naruszenie praw autorskich oraz 8,4 tysiąca złotych za naruszenie praw majątkowych. Sąd Okręgowy, który zajął się sprawą, zasądził 1344 złotych odszkodowania. Wyrok uzasadnił faktem, że nie można było uznać, że brak informacji, kto jest autorem zdjęcia naruszył jej prawa osobiste w szczególnie intensywny sposób. Wzięto również pod uwagę to, że wyświetlono je tylko 47 razy.
Wyrok nie był dla niej satysfakcjonujący. Dlatego zdecydowała się iść do Sądu Apelacyjnego. Tam złożyła wniosek o zasądzenie na jej rzecz kwoty 6,1 tysiąca złotych. Sąd Apelacyjny również nie wykazał zrozumienia i oddalił jej pozew. Sędziego nie przekonały argumenty fotografki, która stwierdziła, że swoje prace ceni bardzo wysoko. Oddalając apelację, sąd przypomniał autorce, że istnieją różnice między cennikiem a wartością rynkową.
Zasądzona kwota 1344 złotych pozostaje w mocy – fotografka i tak może mówić o szczęściu, bo tyle dostanie za zaledwie 47 wyświetleń swojego zdjęcia. Pełny tekst orzeczenia znajduje się tutaj.
Napisz do autora: grzegorz.burtan@innpoland.pl
