
Zanim zacząłem pracować w marketingu przychodzącym, zarabiałem 50 tys. dolarów miesięcznie za spamowanie Google'a – wyznaje na blogu Jeff Deutsch. Były specjalista od "czarnego SEO" chwali się, że w tym czasie nie pracował więcej niż 2 godziny dziennie.
REKLAMA
Chwyty związane z tzw. „czarnego SEO” mogą być bardzo dochodowe, o czym świadczy wyznanie Jeff'a Deutscha. Mężczyzna zajmował się oszukiwaniem algorytmu wyszukiwarki i pozornym zwiększaniem reputacji witryn internetowych, tak by te były wyświetlane jak najwyżej w wynikach wyświetlanych przez Google. Autor w długim blogowym wpisie przyznaje, że zaśmiecał Google Index 45 tys. słów dziennie. W tym celu zaprogramował nawet automat do spamowania, który zapewniał stronom jego klientów wysokie pozycjonowanie.
– Potrafiłem sprawić, by dowolna strona znalazła się na pierwszym miejscu w wynikach wyszukiwania w ciągu 5 minut – przekonuje.
W rekordowym okresie wartość sprzedaży jego usług sięgała 150 tys. dolarów miesięcznie. Przy marży oscylującej w granicach 70-80 proc. i równym podziale zysków ze wspólnikiem, Deutsch w szybkim tempie stał się naprawdę bogaty. Mężczyzna kupił m.in. dwa apartamenty na jednej z chińskich wysp z panoramicznym widokiem na zatokę Sanya.
Jednocześnie pracował stosunkowo niewiele. Deutsch przekonuje, że w ciągu tygodnia nie poświęcał swojemu zajęciu więcej niż 10 godzin.
Dostatnie, wygodne życie i mnóstwo wolnego czasu spowodowało, że zaczął odczuwać wewnętrzną pustkę. – Zachowywałem się jak zatwardziały spamer. Dla świata prawdziwego marketingu byłem wyrzutkiem – opowiada.
Długotrwała depresja sprawiła, że Deutsch porzucił dotychczasową pracę i znalazł zajęcie w marketingu przychodzącym w azjatyckim start-upie Ptengine. Obecnie pracuje natomiast dla Multi Bank Exchange Group – jednej z największych instytucji finansowych na świecie.
– Chciałem Wam coś powiedzieć z głębi serca. Nigdy, przenigdy nie idźcie w moje ślady – przestrzega swoich potencjalnych naśladowców.
źródło: readthink.com
Napisz do autora: adam.sienko@innpoland.pl
