Jeszcze kilkanaście lat temu pan Tadeusz z Gdańska był odnoszącym sukcesy biznesmenem z wieloma milionami na koncie. Teraz mężczyzna oskarża swoją byłą żonę i dzieci, że wykorzystując jego problemy zdrowotne, przywłaszczyły sobie dom wart 8 mln złotych – opisuje „Fakt”.
Gdańszczanin pieniędzy dorobił się w latach 70. Pracował jako technik dentystyczny w Niemczech, a po powrocie do kraju otworzył kilka własnych biznesów. Sukcesy zawodowe nie szły jednak w parze z udanym życiem prywatnym – w latach 80. pan Tadeusz rozwiódł się bowiem z żoną, z którą miał już dwójkę dzieci.
Po rozwodzie mężczyzna postanowił zainwestować w nieruchomość o powierzchni 1000 m2. W przyszłości miał zamiar prowadzić w niej hotel. Niedługo później zaczęły się jednak jego problemy. Milioner przeszedł zawał serca i zaczął wymagać stałej opieki. Jego zdaniem, zostało to wykorzystane przez rodzinę, która sprzedała dom i wprowadziła się do jego posiadłości. W 2005 roku była żona namówiła go również do przepisania nieruchomości na dzieci w ramach darowizny. – Od tego momentu przestali mi okazywać jakiekolwiek uczucia – żali się na łamach „Faktu” były biznesmen.
Rok później gdańszczanin dowiedział się od sąsiadów, że jego dom wystawiony jest na sprzedaż. Na przeszkodzie transakcji stoi jednak 6 proc. udziałów jakie sobie zachował. W 2008 roku jego była żona Teresa wyprowadziła się, oskarżając milionera o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad nią i dziećmi. Niedługo później złożyła dodatkowo wniosek o zniesieni współwłasności nieruchomości i wykup udziałów pana Tadeusza za pomocą licytacji komorniczej.
Obie strony twierdzą, że wielokrotnie rozmawiały ze sobą, starając się dojść do kompromisu. Negocjacje za każdym razem kończyły się jednak niepowodzeniem. 68-latek obawia się, że jego rodzinie chodzi tylko o to, by pozbawić go dachu nad głową. I przywłaszczyć sobie w ten sposób prawie całość jego majątku. Ostateczne rozstrzygnięcie jest teraz w rękach sądu.