Warto przemyśleć każdy zakup na jarmarku świątecznym.
Warto przemyśleć każdy zakup na jarmarku świątecznym. Fot. Robert Gorecki / Agencja Gazeta
Reklama.
Europejskie Centrum Konsumenckie postanowiło przygotować, razem z krajowymi odpowiednikami, listę najczęstszych chwytów, stosowanych przez nieuczciwych sprzedawców. Uwzględnienie na liście sąsiadów z Polski wynika z faktu, że niemieckie, czeskie czy słowackie jarmarki dalej cieszą się dużą popularnością wśród turystów nad Wisłą.
I tak w naszym kraju stosowane są dość popularne metody na naciągnięcie klienta. Nieczucciwi sprzedawcy zazwyczaj sprzedają rzeczy z terminem ważności, który niedługo minie, nie wydają paragonów przy sprzedaży, czy montują tabliczki, informujące że po odejściu od stoiska reklamacji się nie uwzględnia. To oczywista nieprawda, bo zgodnie z prawem można oddać każdy towar, pod warunkiem, że udowodni się jego wadliwość.
W Czechach natomiast można trafić na nielegalne materiały pirotechniczne (między innymi fajerwerki), które nie posiadają znaku testowego, a nawet instrukcji obsługi. Zdarza się, że korzystają z wag, które błędnie odczytują wagę karpia na swoją korzyść i nie informują o dodatkowych kosztach, takich jak patroszenie czy zabicia świątecznej ryby. Zdarza się również, że cena towaru nie zawsze ma pokrycie w rzeczywistości.
Słowaccy „kreatywni” sprzedawcy oferują natomiast produkty, których jakość jest niewspółmierna do ceny. Do tego wolą nie wydawać paragonu, pomimo takiego obowiązku, jak również nie zawsze wywieszają ceny, zastępując je krzykliwymi sloganami.
logo
Jarmarki w Niemczech cieszą się dużą popularnością wśród Polaków. Pixabay
W Niemczech natomiast na jarmarkach często pojawiają się informacje, jakoby produkty były rękodziełem lub pochodziły z tego właśnie kraju – nawet, jeśli mija się to z prawdą. Sprzedawcy wynajmują również osoby trzecie do udawania klientów, aby ich stoisko sprawiało wrażenie bardziej atrakcyjnego. Lubią też korzystać z gier psychologicznych – oferują próbki i pozwalają sprawdzić dokładnie towaru, aby kupujący nie miał odwagi odmówić później sprzedaży.
Cóż, co kraj, to obyczaj. Nawet w kwestii naciągania klientów.
Źródło: Bankier

Napisz do autora: grzegorz.burtan@innpoland.pl