Spora część osób, która zamawiała prezenty dla bliskich z dostawą do paczkomatu będzie mogła je położyć pod choinką, ale już po świętach. InPost nie wyrabia się z przesyłkami, a w internecie rośnie burza wściekłości. Nic dziwnego. Takiego oblężenia w polskiej branży e-commerce jeszcze nie było.
– Moja paczka jest w Warszawie od tygodnia. I dopiero przed chwilą dostałam SMS-a z wiadomością, że mogę ją odebrać. Ale najgorszy jest brak kontaktu z firmą – czekałam na infolinii ponad godzinę a efektem było to, że pani mi przeczytała dokładnie to samo, co widziałam na ekranie komputera. Że przesyłka jest w drodze do paczkomatu i mam czekać – narzeka pani Małgorzata z Warszawy. Z nieoficjalnych informacji i komentarzy internautów można wywnioskować, że pod paczkomatami firmy tworzą się spore zatory.
– Mimo że w tym roku zamontowaliśmy w całym kraju dodatkowych 600 Paczkomatów, a 400 zostało rozbudowanych, pojawiły się niewielkie zatory. Jednak dzisiaj rano dostałem potwierdzenie, że w nocy te zatory zostały rozładowane i doręczamy paczki na bieżąco, co oznacza, że poniedziałkowe paczki powinny być przed wigilią – pisze nam rzecznik InPostu, Wojciech Kądziołka. Według szacunków firmy wzrost liczby przesyłek w stosunku do zeszłorocznych świąt wynosi... 150 proc.
InPost zbiera srogie cięgi od internautów. Rozmawialiśmy z kilkoma osobami, które czekają na odbiór przesyłki w paczkomacie już od paru dni. W serwisie internetowym InPostu widzą, że przesyłka jest już w ich mieście, ale na możliwość jej odbioru czekają już kilka dni.
– W najbardziej obłożonym dniu, czyli w poniedziałek 19 grudnia, przyjęliśmy blisko 550 tys paczek, a tydzień wcześniej 12 grudnia było to 500 tysięcy. Żeby sobie uświadomić, jaka to jest ilość, to proszę sobie wyobrazić, że w tych dniach doręczaliśmy 10 paczek na sekundę i ponad 35 tys. na godzinę! Proszę mi wierzyć pracujemy bardzo szybko, żeby zdążyć dostarczyć wszystkie prezenty przed świętami – zapewnia Wojciech Kądziołka.
Oficjalnej narracji firmy przeczą tysiące komentarzy na profilu firmy na Facebooku. Sprawdzamy losowo wybrane informacje i numery paczek. Włos jeży się na głowie. Łódź – paczka od 2 grudnia jest „w doręczeniu”. Gdańsk – paczka została nadana 8 grudnia i od tej pory nigdzie nie dotarła. Inna od 4 dni ma status „gotowa do nadania”. Nie wygląda to dobrze a takich przypadków są tysiące.
Czy zdążą inni dostawcy?
Na dwoje babka wróżyła. Poczta Polska uczciwie zapowiadała, że ostatnią chwilą, która dawała pewność na dostarczenie paczki przed Świętami, był poniedziałek 20 grudnia. A jeśli to my chcieliśmy coś nadawać za granicę – 16 grudnia. Poczta przyznaje, że liczba przesyłek jest znacząco wyższa niż we wcześniejszych miesiącach. W tym roku zaś może być ona rekordowa, m.in. ze względu na systematycznie i dynamicznie rosnącą liczbę zamówień składanych przez Internet.
Ręce pełne pracy mają kurierzy. – Aby pomóc naszym klientom zaplanować i zapewnić, że przesyłki zostaną dostarczone przed świętami, wprowadziliśmy na stronie UPS.com kalkulator czasu i kosztów, który pokazuje terminy wysyłki dla poszczególnych rodzajów usług. Przesyłki wysłane do czwartku 22 grudnia dotrą do adresatów krajowych przed świętami przy wysyłce usługą ekspresową. Warto dodać, że niedawno firma UPS ogłosiła wprowadzenie usprawnień w serwisie ekspresowych przesyłek krajowych polegających na wprowadzeniu wcześniejszych godzin doręczeń dla ponad 25 tys. nowych kodów pocztowych w Polsce. Dzięki temu, przy korzystaniu z usług ekspresowych otrzymamy nasze przesyłki jeszcze wcześniej niż dotychczas – mówi w rozmowie z INN:Poland Norbert Kręcicki, Dyrektor Marketingu, UPS Polska.
Ta firma w skali globalnej w tegorocznym okresie przedświątecznego szczytu paczkowego (od Święta Dziękczynienia do Bożego Narodzenia) dostarczy ponad 700 milionów paczek na całym świecie. To o 14 proc. więcej niż w podobnym okresie 2015 roku. Tylko w tym tygodniu UPS dostarczy średnio 30 mln paczek dziennie, w porównaniu do około 18,3 mln paczek dziennie przez resztę roku.
Sklepy internetowe robią bokami
Jak sobie radzą sklepy internetowe? Opowiada nam pracownik jednego z dużych dostawców elektroniki z Warszawy. Firma zatrudnia w magazynach dodatkowe zmiany pracowników. Zwozi ich autobusami z miejscowości odległych o kilkadziesiąt kilometrów. Do tej pory praca – w tzw. normalny dzień – trwała od 8 rano do 24, jednak ok. 21 – 22 pracownicy byli już wysyłani do domów. Obecnie praca wre do 3-4 nad ranem.
Według wstępnych szacunków branży ruch w kanale e-commerce jest w okresie przedświątecznym wyższy o 30-50 proc. w porównaniu do reszty roku. Szczegółowe dane być może będą znane dopiero po świętach.
Gorzej jest z małymi sklepami internetowymi, z których część nie jest kompletnie przygotowanych na duży ruch.
– Zamówiłem przez Allegro zabawki dla dzieciaków. Normalny sklep, żadna aukcja, firma ma hurtownię i dwie placówki stacjonarne w Warszawie. Sprawdziłem nawet dane w KRS-ie i opinie. Dwa tygodnie przed świętami (czyli z zachowaniem bezpiecznego terminu) wydałem u nich kilkaset złotych i czekałem na paczkę. Po kilku dniach napisałem maila – kulturalne pytanie o przesyłkę, bo nie dostałem żadnych informacji. Kilka kolejnych dni pisania maili i wiadomości na Facebooku, dzwonienia. Co pomogło? Groźba, że mój brat pracuje w znanej gazecie i opisze ich jako oszustów – opowiada INN:Poland Jacek z Gdańska.
– Niestety z pięciu zabawek doszły dopiero dwie, ale firma zapewnia, że zdążą przed Świętami. Zobaczymy, bo mam pewne wątpliwości, ale grunt, że dzieciaki i tak będą zadowolone, bo już coś dla nich mamy – podsumowuje Jacek.
– Większa liczba zamówień przed Świętami, to więcej pracy, a dziury w etatach nie da się tak łatwo załatać. Łatwiej mają duże sklepy, które mogą ściągnąć ludzi z agencji pracy tymczasowej. Małe i średnie mogą zaangażować rodzinę czy znajomych, ewentualnie przyjąć kilka osób, ale jeśli nie umówiły się z nimi odpowiednio wcześniej, to mogą mieć problem. Marże w e-commerce nie są duże, więc i pensje dla niewykwalifikowanych pracowników mogą być mało konkurencyjne – mówi w rozmowie z INN:Poland Aleksander Damrat, specjalista e-commerce.
Jest też druga strona medalu. – Gdybyś kupił prezenty w listopadzie, miałbyś dziś spokój – mawia co roku jeden z moich znajomych.