Lubicie sztukę konceptualną?
Lubicie sztukę konceptualną? Piktochart

Przecież mój pięcioletni siostrzeniec mógłby zrobić to samo – tak zareagowała jedna z moich znajomych na widok obrazu Romana Opałki. – Kupujący miał nie gorszego świra niż autor – dodał drugi. „Detal 3 065 461 - 3 083 581” został sprzedany za 2,3 miliona złotych, bijąc cenowy rekord za dzieło polskiej sztuki nowoczesnej. O tym, dlaczego kawałek płótna potrafi kosztować więcej niż dom w podwarszawskim Konstancinie, opowiada INN:Poland Agata Szkup, Dyrektor Działu Sprzedaży domu aukcyjnego Desa Unicum, w którym padł rekord.

REKLAMA
Ponad 2 miliony złotych – to sporo jak na obraz, który dla przeciętnego odbiorcy jest pomalowanym na szaro płótnem.
Przy bliższym kontakcie przekonujemy się, że to wcale nie jest szary kwadrat. To białe płótno, pokryte ciągami szarych cyfr. Jest to obraz wchodzący w jeden z najbardziej znanych cykli artystycznych polskiej sztuki współczesnej, „1965/1-nieskończoności” Romana Opałki. Artysta ten większość swego życia, również twórczego, spędził we Francji i szczyci się międzynarodową renomą. Jego sztuka wpisuje się w nurt konceptualizmu. W tym momencie to najdrożej sprzedany obraz polskiego artysty współczesnego na aukcji w Polsce.
logo
1965/1-nieskończoności, Roman Opałka, 1965 r. Desa Unicum
Co w takim razie determinuje wartość sztuki?
O wartości jednostkowego obiektu na pewno decyduje nazwisko samego artysty i jego rozpoznawalność. Obecnie najwyższe ceny osiągają te nazwiska, które wpisują się w nurt sztuki międzynarodowej m. in. Abakanowicz, Szapocznikow, Opałka, Stażewski.
Oczywiście pojawią się inne składowe: technika, wielkość, dostępność na rynku. Na pewno istotna jest historia, która stoi za danym obrazem – z jakiego okresu twórczości pochodzi. Ważne jest, czy jest uznawana za jego opus magnum. Istotne jest również to, czy artysta żyje, czy nie.
Trochę jak z muzykami. W końcu Nirvana święciła największe triumfy, kiedy Kurt Cobain popełnił samobójstwo.
Podobnie, ale w muzyce to jest kwestia medialnego rozgłosu. Jeśli chodzi o sztukę, należy patrzeć przez prosty pryzmat finansowy – napływ kolejnych dzieł artysty zostaje wstrzymany. Więcej obrazów na rynku już się nie pojawi. Podaż maleje, więc automatycznie zwiększa się cena.
A co, poza samym artystą, wpływa na cenę obrazu?
Przede wszystkim jego rozpoznawalność – czy był wystawiany, czy pojawia się w monograficznych bądź tematycznych opracowaniach. Im więcej, tym lepiej. Długa historia wystawiennicza przekłada się na cenę.
Pojawiają się jednak głosy, że prawdziwą sztuką jest Kossak czy Rembrandt, a współczesne obrazy to albo jednokolorowe płaszczyzny, albo bohomazy. Jak można przekonać osobę z takim podejściem, że jest inaczej?
Na rynku sztuki obowiązują mody. Do niedawna najlepiej sprzedawała się u nas tak zwana sztuka dawna – przedstawieniowa. Ostatnie pięć lat to już dynamiczny rozwój rynku sztuki nowoczesnej. I tak jak na sztukę dawną patrzymy przez pryzmat kunsztu danego artysty, tak w powojennej sztuce polskiej zaczęła być istotna własna koncepcja artystyczna, tworzenie własnego, charakterystycznego stylu, który byłby rozpoznawalny na tle innych twórców. Liczy się pomysł.
logo
Roman Opałka. Agencja Gazeta/MM 2132
Czy da się przewidzieć, co będzie kolejnym trendem na rynku sztuki?
Zagraniczni kolekcjonerzy dopiero odkrywają polską sztukę powojenną. Nasz rynek wychodzi z izolacji. Obecnie bardzo popularnymi twórcami są Wojciech Fangor, Roman Opałka, bardzo popularny staje się również Ryszard Winiarski.
Grono krajowych kolekcjonerów również się powiększa – wzrasta ich świadomość sztuki współczesnej. Sądzę, że sztuka powojenna w ciągu najbliższych lat będzie rozwijać się najdynamiczniej.
Polscy twórcy mogą liczyć na coraz większą popularność na świecie?
Dokładnie. Coraz częściej ich dzieła pojawiają się na zagranicznych wystawach. Wzrasta popularność Andrzeja Wróblewskiego, którego obrazy były wystawiane w Madrycie. Ekspozycja zebrała bardzo dobre recenzje.
logo
Andrzej Wróblewski, "Rozstrzelanie surrealistyczne" Culture.pl
Skoro ludzie są skorzy wydać tyle na obraz, sztuka to nadal dobra inwestycja?
Tak, wręcz genialną, jak pokazują wzrosty. Przykładowo, za obraz Wojciecha Fangora, który siedem lat temu był warty 100 tysięcy złotych, obecnie trzeba zapłacić około 700 tysięcy złotych. To pokazuje, że sztuka jest dobrą inwestycją.
Czy ustalony niedawno rekord zostanie pobity w bliskiej przyszłości?
Dynamizm polskiego rynku sztuki pokazuje, że tak. Coraz więcej kolekcjonerów sztuki, z Polski i zagranicznych poszukują tych najlepszych prac, z najwyższej półki cenowej. Należy pamiętać, że dla tych drugi ceny w naszym kraju są bardzo przystępne. To daje nadzieje na dalsze wzrosty i nowe rekordy.

Napisz do autora: grzegorz.burtan@innpoland.pl