Pierwsza duża zmiana może dotknąć pośredników kredytowych oraz trafić rykoszetem w kieszeń przeciętnego Kowalskiego. Teraz system działa tak: klient idzie do biura takiej firmy jak np. Open Finance, Notus, Expander. Doradca sprawdza jego zdolność kredytową, pomaga wybrać najlepiej dopasowaną ofertę i sprzedaje kredyt. W zamian dostaje od banku prowizję od tej sprzedaży. Minus tej sytuacji jest jeden - doradca stara się sprzedać ten kredyt, od którego dostanie największą prowizję. Nie da się też ukryć, że doradcy wespół z bankami sprzedali wielu Polakom kredyty hipoteczne we frankach, w tym część dość toksycznych.
Końcówka roku w bankach udzielających kredytów hipotecznych była dość smutna. Z danych Biura Informacji Kredytowej wynika, że w październiku banki udzieliły 15 tys. kredytów na łączną sumę 3,4 mld zł. W listopadzie – 13,3 tys. kredytów na 3 mld zł. Są to najniższe dane od dekady. Oznacza to spadek o 15 – 20 proc. w porównaniu do końcówki 2015 roku. Co ciekawe – mimo spadku liczby kredytów, rośnie udział pośredników kredytowych w tym rynku.
W styczniu ruszył program MdM, czyli Mieszkanie dla młodych. Państwo jednorazowo dopłaca do kredytu hipotecznego. Kredytobiorcy muszą mieć mniej niż 35 lat a obiekt ich marzeń raczej niewielki i skromny. Środki z programu MdM mają to do siebie, że szybko się kończą. Rok temu pula na pierwsze półrocze wyczerpała się w marcu, na drugie – w lipcu. W tym roku może ich nie być już za tydzień lub dwa. Poza tym program jest wycofywany i ma się skończyć w przyszłym roku.
Napisz do autora: konrad.baginski@innpoland.pl