Co stało za dramatycznymi wydarzeniami w Ełku? Ksenofobia? Agresja po alkoholu? Tragiczne nieporozumienie? Sprawa zabójstwa młodego Polaka przez pracowników baru z kebabem była wypadkową wielu elementów. Nie zmienia to faktu, że niektóre osoby postanowiły znaleźć sobie kozła ofiarnego, odpowiedzialnego za całą sytuację. Tak jak Grzegorz Lindenberg, socjolog i założyciel gazety Super Expressu. Na swoim Facebookowym profilu winą za całą tragiczną sytuację obarczył... gry komputerowe. To wygodne podejście – w końcu medium nie może w jakikolwiek sposób odnieść się do tych oskarżeń. Ale argument, że gry powodują wzrost agresji i, w konsekwencji, przemoc, nie broni się na żadnym polu. Przede wszystkim naukowym.
Gry nie sprawiają, że jesteśmy agresywniejsi, przynajmniej w krótkim czasie, donoszą naukowcy z Uniwersytetu Stetson na Florydzie. To nie gry, ale poziom trudności i niski poziom umiejętności powoduje agresję, podają z kolei badacze z Oxfordu. Przemoc w mediach nie przekłada się na przemoc w prawdziwym życiu, a najlepiej, by rodzice komunikowali się ze swoim dzieckiem, konkludują eksperci z Massachusetts General Hospital. To tylko część badań, podważających tezę o szkodliwości gier na psychikę. Nie wszystkich to jednak przekonuje.
„To nie jest agresja specyficznie do imigrantów ani obcych. To jest agresja, która szuka rozładowania. A bierze się z kilku rzeczy z których na pierwszym miejscu postawiłbym gry komputerowe. Założę się, że jakby przepytać uczestników zamieszek w Ełku ile czasu poświęcają codziennie na takie gry to by się okazało, że wszyscy i po kilka godzin. Tam agresja jest premiowana i bezkarna. I naprawdę, jak ktoś jest agresywny przez kilka godzin dziennie codziennie to w życiu realnym będzie spokojny i pojednawczy?” – ten fragment wpisu Lindenberga wzbudził największe kontrowersje wśród internautów. Na drugim miejscu wymienił internet, gdzie agresja słowna również pozostaje, jego zdaniem, bez konsekwencji.
Autor zdecydował się usunąć post, jednak jego poglądy nasuwają pytanie: czy faktycznie gry komputerowe sprawiają, że ludzie są bardziej skorzy do przemocy? Odpowiedź jest prosta: nie. Brakuje bowiem jednoznacznych dowodów naukowych na taką korelację. Nie mówiąc o tym, że podobne argumenty były stosowane do każdego medium na przestrzeni wieków: od telewizora, przez komiksy, po muzykę włącznie.
Doktor Aleksandra Przegalińska, ekspertka od nowych technologii z Akademii Leona Koźmińskiego, tłumaczy zawiłości badań na zagadnieniem gier oraz przemocy, którą mają powodować.
– Badania nad wpływem gier na wzrost agresji owszem, są przeprowadzane, ale brakuje odpowiednich metodologii badawczych. Możemy jednak stwierdzić, że mają wpływ na takie parametry jak uwaga czy poziom koncentracji, mają zatem wpływ na naszą psychikę. Ale jeśli chodzi o generowanie przemocy, to kontrowersyjna kwestia – mówi w rozmowie z INN:Poland. – Ostatnio przeczytałam artykuł, który opisywał badanie tego zagadnienia. Autor stawiał w nim tezę, że nastawienie do młodzieży i wiek badacza mogą wpływać na obserwację. Mianowicie, im gorsze jego zdanie, tym większe prawdopodobieństwo, że jako powód do eskalacji przemocy wskaże właśnie gry komputerowe. W środowisku naukowym nie ma jednego stanowiska, które stwierdzałoby: tak, gry zwiększają poziom przemocy. Zatem taka argumentacja jest naciągana – bo na jakiej podstawie można to stwierdzić? – pyta retorycznie.
Kolejną kwestią, która porusza Przegalińska, jest kwestia cykliczności takich oskarżeń. Tłumaczy, że w latach 50. w USA przetoczyła się fala debat, czy komiksy mogą wpływać na wzrost agresji wśród młodzieży.
Pokłosiem tej sytuacji było powstanie w 1954 roku Comics Code Authority, kodeksu wydawnictw komiksowych, które regulowało, jakie treści mogą znaleźć się na łamach magazynów, a jakie nie (między innymi zakaz prezentowania przedstawicieli organów publicznych w negatywnym świetle).
Podobna rzecz miała się z grami – w 1994 roku Kanadzie i Stanach Zjednoczonych wprowadzono system ESRB, który przypisywał grę do odpowiedniej kategorii wiekowej w zależności od prezentowanych w niej treści. Natomiast w 2003 roku wprowadzono w Europie analogiczny system PEGI.
– Każde nowe medium pada ofiarą takich oskarżeń. Ta sytuacja jest o tyle kuriozalna, że przyczyn tragedii w Ełku jest wiele – autentyczne i irracjonalne lęki, wpływ mediów czy stereotypy, dotyczące grup etnicznych – wymienia. – To tutaj trzeba szukać przyczyn, nie w grach komputerowych. Bardzo łatwo jest delegować winę na medium, bo ono się przed tymi zarzutami nie obroni. Jest to zatem idealny kozioł ofiarny – konkluduje.
Tadeusz Zieliński, ekspert do spraw Public Relations z polskiego studia Flying Wild Hog, oskarżenia Lindenberga określa jako niemądre.
– Ta argumentacja jest rodem z lat 90. W międzyczasie nie raz potwierdzono, że badania, które wskazują na powiązanie gier z przemocą okazywały się źle przeprowadzone i wywoływały protesty środowisk akademickich [co opisało BBC – przyp. red.].Nie mówiąc o tym, że graczy na świecie jest kilkaset milionów – mówi w rozmowie z IN:Poland. – W tej sytuacji może zdarzyć się, że któryś z nich popełnił przestępstwo. Anders Breivik był zapalonym graczem World of Warcraft i Call of Duty – czy to znaczy że każdy użytkownik jest potencjalnym sprawcą masakry? Oczywiście, że nie. To tak, jakby oskarżać „Buszującego w zbożu” o zabójstwo Johna Lennona – tłumaczy Zieliński.
Co do jednego można być zgodnym: gry komputerowe to medium jak każde inne. Jest na tyle popularne, że może być konsumowane również przez potencjalnych kryminalistów, podkreśla Zieliński.
– Branża gier ma znacznie więcej regulacji niż na przykład filmy. A gdyby logikę tej wypowiedzi przełożyć właśnie do kinematografii, to po każdej premierze nowego filmu Tarantino obserwowalibyśmy masakry na ulicach. Dlatego nie róbmy z gier chłopca do bicia – podsumowuje Zieliński.