Mateusz Kijowski brał pieniądze za usługi na rzecz Komitetu Obrony Demokracji. Co więcej z oświadczenia na Facebooku jego byłego współpracownika, Jacka Parola wynika, że w rzeczywistości wykonywał je jego przyjaciel Jerzy Pogorzelski. I robił to całkowicie za darmo. – Człowiek zasuwał przez rok, a okazało się, że kto inny brał za to pieniądze – potwierdza w rozmowie z INN:Poland Parol.
Mateusz Kijowski jest twarzą Komitetu Obrony Demokracji. Twarzą, na której z czasem pojawia się coraz więcej rys. Zaczęło się od oskarżeń o to, że lider KOD-u zalega z płatnością alimentów na 80 tys. złotych. Z perspektywy czasu tamta afera zaczyna wydawać się jednak dość błaha.
Rzeczpospolita dotarła do faktur, które MKM Studio, firma Mateusza Kijowskiego i jego żony, wystawiła Komitetowi Obrony Demokracji za usługi informatyczne. Według ustaleń 40-latek wystawił Komitetowi sześć faktur – każdą na kwotę 15 tys. 190 zł brutto. Kijowski przed stworzeniem Komitetu pracował jako informatyk, sama informacja nie byłaby więc szokująca, gdyby nie to, że sam wcześniej twierdził, że nie wziął z konta ani złotówki. Krytycy zauważają jednak, że bez względu na szczegóły, lider KOD przez swój brak transparentności w działaniach pogrążył ową "społeczną inicjatywę", Warto bowiem pamiętać, że środki Komitetu pochodziły m.in. z publicznych zbiórek.
Na pierwszy plan w całej historii wysuwa się jednak oświadczenie współzałożyciela KOD-u Jacka Parola, który twierdzi, że opiekę nad stroną zajmował się jego przyjaciel Jerzy Pogorzelski. I robił to całkowicie za darmo. – Człowiek zasuwał przed rok, a okazało się, że kto inny brał za to pieniądze - mówi INN:Poland Parol. Mężczyzna zauważa, że Kijowski przez wiele pierwszych miesięcy był tak zajęty, że nie miał nawet czasu na zarząd, a tym bardziej na zajmowanie się informatycznymi zagadnieniami. Z informacji Parola wynika, że podobnie sprawy miały się po jego odejściu z KOD-u.
– Człowiek, któremu należy się w tej sytuacji ukłon i uwaga to Jurek Pogorzelski. To on założył tę stronę i przez ponad rok pracował nad nią nie biorąc za to ani złotówki. Nie mam pojęcia jak się mają do tego kwoty podane przez Mateusza Kijowskiego w fakturach. Być może była to jakaś praca równoległa? - zastanawia się.
Nawet gdyby Kijowski rzeczywiście świadczył usługi informatyczne na rzecz Komitetu, przytaczane przez Rzeczpospolitą sumy, które widnieją na fakturach, całkowicie go pogrążają.
– Pozycje i kwoty podawane na fakturach wyglądają abstrakcyjnie. Średni roczny koszt domeny to 100 zł, tymczasem na dokumentach to miesięcznie 250 zł. Dodatkowo część pozycji nie ma sensu. Na czym ma polegać odzyskiwanie danych hostingu po włamaniu – zauważa cytowany przez dziennik anonimowy specjalista.
Bardziej szczegółowego podsumowania zdecydował się dokonać twitterowy „Demaskator”. Twórca profilu porównał kwoty z faktur Kijowskiego z cenami portalu home.pl. Okazało się m.in., że utrzymanie systemu poczty elektronicznej, za które lider KOD wziął niemal 5 tys. złotych za 3 miesiące na home.pl można dostać już za 370 zł rocznie.
Abstrakcyjnie wygląda również pozycja „przygotowanie nowych serwisów oraz opracowanie treści”, która widnieje na fakturze z czerwca o wartości 7 tys. zł. Oficjalna strona KOD-u działa bowiem na darmowej platformie blogowej Wordpress i jak zauważyli komentatorzy – wykorzystuje motyw ColorMag. Ten dostępny jest w dwóch wersjach – bezpłatnej i za 69 dolarów.
Abstrahując więc od politycznych konsekwencji zachowania Mateusza Kijowskiego, wygląda na to, że lider KOD-u wykorzystał stworzony przez siebie ruch do zarobienia pieniędzy. Choć on sam temu zaprzecza.
– Moja spółka zaczęła świadczyć usługi na rzecz ruchu. Nigdy nie była to pensja, co najwyżej zwrot kosztów części ponoszonej pracy. Jestem w stanie rozliczyć się z każdej złotówki i każdej godziny poświęconej dla KOD-u – napisał w oświadczeniu. Kijowski całe zamieszanie wokół własnej osoby zrzuca na brak „doświadczenia i ostrożności”. – Zaręczam że nie ma w tej sprawie nieuczciwości. Błędem było pewnie połączenie ról lidera i usługodawcy dla KOD. Ale z każdej z tych ról wywiązałem się uczciwie – twierdzi.