
Jeśli wskazać w naszym kraju osobę, która na lekarskiej fobii i niechęci do współczesnej medycyny zarobiła dobre pieniądze, zdecydowanie jest to Jerzy Zięba. Jego nazwisko padało już na naszym portalu przy okazji innych artykułów, które dotyczyły pseudonauki. To nie powinno dziwić – na Facebooku jego oficjalny profil obserwuje 145 tysięcy osób, a wykłady z nim w roli głównej są organizowane na uniwersyteckich aulach, pomimo sprzeciwów środowiska akademickiego. Paweł Jarosz, znany lekarz i opiniotwórczy bloger, postanowił przyjrzeć się ofercie sprzedawanych przez Ziębę specyfików. Jego opinia jest jednoznaczna.
1.Usuwa zanieczyszczenia organiczne i nieorganiczne.
2.Powoduje obniżenie potencjału ORP (potencjał utleniania-redukcji).
3.Podwyższa odczyn pH wody (woda alkaliczna)
strukturyzuje wodę.
4.Przywraca wodzie utraconą pamięć magnetyczną porządkując jej dipole.
5. Poprawia smak i zapach wody. Czytaj więcej
W powyższym opisie zwraca uwagę przywracanie wodzie pamięci. Chodzi tu o jedną z pseudonaukowych teorii – według niej, woda gromadzi i przechowuje w sobie informacje, które potem przenoszone są na kolejne cząsteczki. Dlaczego pseudonaukowa? Bo nie udało się potwierdzić, by woda miała jakąkolwiek pamięć. W 2000 roku wyznaczono nawet nagrodę miliona dolarów za udowodnienie, że takowa istnieje. Eksperyment odbył się podczas programu BBC Horizon. Nikomu się nie udało.
Z kolei autor bloga popularnonaukowego To Tylko Teoria zauważa, że urządzenie Zięby jest podejrzanie podobne do zwykłego filtru osmotycznego. Na portalu Alibaba kosztuje około 80 dolarów. Jedyna różnica jest taka, że strukturyzator ma podpięty impulsator do wytwarzania pola magnetycznego.
Strukturyzator? Po pierwsze, należy wziąć pod uwagę, że jego działanie nie jest udowodnione naukowo. Mało tego, to co pisze pan Zięba to brednie naukowe – proponuję zapytać dowolnego fizyka.
Poza ceną niepokoić powinny pseudobadania (Zięba pisze o Szwajcarii i nie podaje źródeł) czy pseudonaukowe słownictwo.
Czy Zięba wierzy w to, co mówi? Moim zdaniem nie wierzy. I zwyczajnie żeruje na naiwności ludzi. Też kiedyś myślałem, że sam w to wierzy ale jak przyjrzałem się mechanizmom tego biznesu to zrozumiałem, że to cwaniak. Wskazuje na to zwiększona liczba filmów na Youtube, kiedy serwis najlepiej płaci, albo totalne przepisywanie badań naukowych z zagranicznych pism o medycynie alternatywnej.
Napisz do autora: grzegorz.burtan@innpoland.pl
