Yanosik to jedna z najpopularniejszych polskich aplikacji na telefony komórkowe. Umożliwia prostą komunikację między kierowcami – wzajemne informowanie się o korkach, wypadkach, robotach drogowych czy policyjnych kontrolach. Na czym zarabiają twórcy aplikacji umożliwiającej m.in. unikanie policyjnych kontroli?
Uruchamiasz aplikację i kiedy widzisz wypadek, roboty czy policję – wciskasz odpowiednią ikonę. Wszyscy kierowcy zbliżający się do tego punktu zostaną ostrzeżeni i mogą potwierdzić informację bądź ją odrzucić – w końcu każdemu zdarzają się błędy. Tak działa polska aplikacja dla użytkowników dróg w naszym kraju.
Pierwsza wersja Yanosika powstała w kwietniu 2009 roku. Pół roku później oferta została rozszerzona o usługę służącą bieżącemu zarządzaniu flotą „Flotis”, opartą na rozwiązaniach Yanosika.
Przełomem dla firmy było wprowadzenie aplikacji na urządzenia z Androidem i iOS wraz z opcją nawigacji. Nastąpiło to w roku 2012. W ten sposób producent Yanosika, firma Neptis, rozwiązała swój największy problem - zasięg. Aby kierowcy mogli skutecznie informować o zdarzeniach na drodze i być o nich informowanymi, liczba użytkowników musi być jak największa. No i sama aplikacja powinna być jak najtańsza.
– Nasza aplikacja jest całkowicie bezpłatna dla użytkowników i nie zamierzamy tego zmieniać. A jest darmowa dlatego, że zawiera reklamy – w ten sposób może na siebie zarabiać i nie obciążać kieszeni użytkowników – mówi w rozmowie z INN:Poland Joanna Susło z biura prasowego firmy.– Miesięcznie – według naszych ostatnich statystyk – z aplikacji korzysta półtora miliona użytkowników. Codziennie ok. 100 tys. z nich jest online. To są unikalni użytkownicy – którzy aplikację mają zainstalowaną i ją włączają. Średnio co 3 sekundy w systemie pojawia się nowe zgłoszenie – dodaje Susło.
Aplikacja łącząca funkcję komunikatora i nawigacji to flagowy produkt firmy. Ale nie jedyny. Wokół tej usługi zbudowano cały ekosystem, pozwalający wykorzystać różne metody zarabiania.
Jednym z nich jest usługa dla firm. Yanosik wykorzystuje system GPS, nadaje się więc do kontroli kierowców aut służbowych i zarządzania flotą. Pracownicy mobilni mogą raportować wykonane zlecenia bezpośrednio z trasy. W prosty sposób wysyłają oni GEOnotatki, czyli krótkie wiadomości ze zdjęciem. System GPS pozwala na zapisanie ich lokalizacji, dzięki czemu wiadomo, gdzie je wykonano i czy dane miejsca zostały w danym dniu odwiedzone.
Yanosik jest chyba jedną z niewielu aplikacji na świecie, dla której zbudowano dedykowane urządzenie. Na dodatek znajduje ona sporo nabywców, choć firma nie udostępnia danych o sprzedaży.
– Urządzenia Yanosik kupują głównie zawodowi kierowcy, jeżdżący często w długie trasy. Jest kilka modeli: GT, GTR i DVR. Kosztują odpowiednio 399, 449 i 499 zł plus 99 zł rocznie (w przypadku DVT jest to pół roku) za transmisję danych. Zaletą urządzenia jest fizyczne odwzorowanie funkcji aplikacji - czyli ostrzegania się o zagrożeniach na drodze. Urządzenie ma fizyczne przyciski, łatwiej się zgłasza wydarzenie, łatwiej się je odczytuje i nie trzeba w tym celu używać telefonu – mówi nam Joanna Susło.
Najbardziej zaawansowany technologicznie jest model DVR, kóry łączy w sobie nawigację GPS, funkcje Yanosika oraz wideorejestrator.
Na początku tego roku Yanosik wszedł na rynek czeski i słowacki. Polscy kierowcy wjeżdżając na teren tych krajów mogą nadal komunikować się za pomocą aplikacji bądź korzystać z zalet nawigacji Yanosika.
– Yanosik wymaga „włączonego” Internetu i pobiera dane z sieci. Ale zauważyliśmy, że ceny połączeń spadły i obecnie na Słowacji i Czechach polscy użytkownicy płacą w roamingu od 20 groszy do 1 złotówki za 1 megabajt. A aplikacja średnio wymaga pobrania ok. 4 MB na każde 100 km trasy. Nie są to więc zaporowe koszty, na pewno niższe od czeskiego mandatu czy spędzenia godziny w korku z powodu wypadku czy robót drogowych – dodaje Joanna Susło.
– Najbardziej opłaca się to po wykupieniu pakietów internetowych na roaming Internetu w UE. Dysponujemy też informacją, że w czerwcu 2017 roku stawki roamingowe mają być zrównane z cenami krajowymi, więc korzystanie z Internetu i Yanosika za granicą będzie jeszcze tańsze – dodaje Susło.
Jak na razie jedyną zagraniczną wersją aplikacji jest litewski Yanosik, wprowadzony na tamtejszy rynek przez jednego z partnerów Neptisu. Zresztą producent aplikacji chętnie wchodzi we współpracę. Na przykład za zgłaszanie zdarzeń na drodze kierowcy mogą otrzymać punkty Vitay w programie lojalnościowym Orlenu albo skalkulować koszt ubezpieczenia OC w CUK Ubezpieczenia. Firma dostarcza też informacje o zdarzeniach oraz dane analityczne do zarządów autostrad oraz systemów zarządzania ruchem w miastach.
Jest jednak pole, na którym Yanosik ma konkurencję i średnio umie sobie z nią radzić. Od 2012 roku próbuje podbić rynek carpoolingu, czyli po prostu autostopu. Na początku była to osobna aplikacja dla pasażerów. Rok później system został poprawiony – pasażer stojący przy drodze mógł „zaanonsować się” w systemie. Najnowsza – z zeszłego roku - wizualnie przypomina Blablacar, czyli globalnego lidera rynku.
– Obecnie trwają prace nad rozszerzeniem aplikacji Yanosik TLS na pozostałe kraje. W każdym razie nie myślimy o Czechach i Słowacji, czy Litwie, ale i większej części Europy. A i tak głównym kierunkiem rozwoju jest komunikacja między kierowcami. Drugim jest nawigacja, na którą w najbliższym czasie postawimy większy nacisk – podsumowuje Joanna Susło.