Jeden z najpopularniejszych w Polsce fanpage’y i stojąca za nim strona przeżywają poważny kryzys. Czy Wiedza Bezużyteczna straciła swoją wartość? I czy winny jest temu Facebook?
Fanpage Wiedza Bezużyteczna to absolutna czołówka polskiego Facebooka. Według rankingu NapoleonCat jest to ósmy najpopularniejszy polski fanpage. Wyprzedzają go Robert Lewandowski, Wojtek Szczęsny, Kuba Błaszczykowski, Play, Serce i Rozum, Radio Eska i Ewa Chodakowska. Niżej są Demotywatory, Światowe Dni Młodzieży, Łukasz Piszczek i Allegro. Bezużyteczna ma ok. 1,95 mln fanów. Problem w tym, że od kilku miesięcy zarówno ze stroną, jak i fanpagem dzieją się dziwne rzeczy.
W założeniu miał to być serwis prezentujący ciekawostki, zadziwiające fakty. – Na przykład to, że co trzeci konik morski jest homoseksualny – mówił nieco ponad 3 lata temu David Tekiela, twórca serwisu w rozmowie z NaTemat.pl.
Ostatnie posty na fanpage’u Wiedzy mają zaskakująco różne zasięgi. Jeden lubi dosłownie kilka osób, inny kilkadziesiąt, jeszcze inne – po kilka tysięcy. Dramatycznie spadły też statystyki samej strony – z ok. 15 mln do niespełna 6 mln odwiedzających w ciągu zaledwie pół roku (dane za SimilarWeb). Wszystko to może być wynikiem spadku oglądalności fanpage’a na Facebooku – generował on ok. 60 proc. oglądalności strony, teraz też wskaźnik spadł do ok. 50 proc.
– To wszystko może być wynikiem tzw. cięcia zasięgów przez Facebooka – twierdzi w rozmowie z INN:Poland osoba z branży, bezpośrednio konkurująca z Bezużyteczną.
– Mamy ten problem w zasadzie z każdym fanpage'em, który prowadzimy dla naszego klienta. Niewykluczone, że tak się również stało w przypadku Wiedzy Bezużytecznej – mówi nam Kuba Nagórski z agencji SpinDigital, ekspert social media i organizator warsztatów i szkoleń w tej dziedzinie.
O co chodzi z „cięciem zasięgów”? – Facebook bardzo mocno rezygnuje z zasięgów organicznych, czyli tych, które dostajemy za darmo dzięki temu, że zbudowaliśmy społeczność. Chce zarabiać jak najwięcej na zasięgach płatnych, czyli po prostu na reklamie. Doprowadza powoli do tego, żeby właściciele i administratorzy fanpage’y płacili za to, by docierać do jak największej liczby odbiorców – twierdzi Nagórski.
– Facebook nie obcina zasięgów, ale one faktycznie się zmniejszają – mówi nam z kolei Monika Czaplicka, właścicielka agencji Wobuzz. – Jest po prostu coraz więcej użytkowników, którzy produkują coraz więcej treści, a nasz newsfeed przyjmuje tylko jej część. Facebook zmienia też swój algorytm, w związku z czym może być tak, że w danym momencie np. filmy czy zdjęcia będą miały lepsze zasięgi. Ale wbrew temu co się twierdzi, zamierzeniem Facebooka nie jest obcinanie zasięgów, by właściciele stron płacili więcej za reklamę – ripostuje Czaplicka. – To raczej my, użytkownicy generujemy sobie ten problem niż Facebook nam.
– Od powstania wielu stron minęło już kilka lat i czasami jest tak, że ich formuła się wyczerpuje. Ludzie są bombardowani nowymi bodźcami i jeśli coś się robi w stały sposób, to może się to użytkownikom nudzić - dodaje właścicielka Wobuzz.
– Naturalną koleją rzeczy jest to, że portale tego typu funkcjonują świetnie, potem pojawia się coś nowego i zaczynają tracić. Kilka lat temu hitem były Demotywatory, potem pojawił się Kwejk i Demotywatory straciły trochę ruchu na rzecz tego nowego serwisu. A dziś Wiedzę Bezużyteczną podgryzają inne podobne portale – mówi nam osoba z konkurencji.
Problemem portalu może też być sposób podawania informacji na Facebooku. Na ogół duże zasięgi generują posty graficzne, gorzej z linkami. – Jak użytkownik widzi link i go klika, to już później nie wraca na Facebooka po to, by go polubić, udostępnić czy skomentować. Na fanpage’u nie widać więc reakcji, ale wcale nie jest powiedziane, że ten konkretny post nie zrobi ruchu na stronie, do której prowadzi. Jeśli ktoś chce go polubić czy podać dalej, to zrobi to już z poziomu strony. Jeśli zaś na Facebooku umieścimy post graficzny, to widać go od razu i użytkownik na bieżąco może wyrazić swoje emocje – stąd większe zasięgi – twierdzi Kuba Nagórski.
Czy to tłumaczy gigantyczny spadek zasięgu strony Bezuzyteczna.pl? Być może tak. Ale problemem może też być spadek jakości samego serwisu. – Mówię to bez satysfakcji, ale Bezużyteczna nie jest już ciekawa. Poza tym chyba nie inwestują zbytnio w serwis i reklamę na Facebooku. Jego twórcy uruchomili kilka innych portali, podejrzewam więc, że budżety marketingowo-reklamowe rozłożyły się na kilka podmiotów, z których Bezużyteczna jest dziś chyba najmniej przyszłościowa – twierdzi menedżer z konkurencyjnego serwisu.
Pytania dotyczące spadku zasięgu portalu zadaliśmy też jego twórcy. Niestety nie dostaliśmy odpowiedzi.
Ale Facebook wydaje się być kluczem do powolnego upadku wielu portali. – Chyba wyszli z założenia, że działa tu reguła zaangażowania, czyli że jesteśmy tak przywiązani do Facebooka, że jesteśmy gotowi płacić za właśnie za zaangażowanie naszych fanów. Zaczynamy od jakichś małych kwot, potem płacimy coraz więcej i siłą rzeczy nie rezygnujemy, bo w końcu jest to największe na świecie medium socjalne. Z jednej strony – widząc efekty – nasza gotowość do płacenia rośnie - mówi Kuba Nagórski.
– Facebook wszedł na giełdę z mocno zawyżoną wyceną, potem ceny akcji spadły. Interesy inwestorów zostały zagrożone, więc rośnie presja na wynik finansowy. Firma musiała więc poszukać i szuka nadal źródeł przychodów. Z drugiej strony Facebook wie, że firmy, które korzystają z Facebooka od paru lat, nie zrezygnują z niego jako kanału dystrybucji swoich treści sprzedaży. Uznali po prostu, że mogą nam za to kazać płacić więcej – dodaje.
– Problemem dla twórców treści może być też brak zaangażowania użytkowników. Facebook bardziej promuje te, które cieszą się dużą popularnością. Niestety łatwiej je osiągnąć tworząc posty na zasadzie "kotki, cycki i piątkowe foteczki", czy w mało skomplikowany sposób zachęcając do interakcji – kliknij, jeśli lubisz długo spać. Ale trzeba pamiętać, że zasięg na Facebooku to nie wszystko. Im mniej osób lubi nas na Facebooku, tym mniej wchodzi na naszą stronę. Tylko, że lajkiem ZUS-u nie zapłacisz, lepiej mieć mniejszą a bardziej wartościową dla reklamodawców grupę odbiorców – mówi nam Monika Czaplicka.