Wiceminister Rozwoju Tadeusz Kosiński zadeklarował, że w jego resorcie trwają prace nad wprowadzeniem e-paraganów. Dzięki nim informacje o wszystkich zarejestrowanych transakcjach znajdą się w bazie ministerstwa.
Plany ministerstwa mogą budzić u sprzedawców mieszane uczucia. Z jednej strony skończy się jeden z ich problemów – obecnie prawo nakłada na nich obowiązek przechowywania paragonów przez okres 5 lat. Przedsiębiorcy narzekali jednak na to, że druk na paragonach blaknie i po latach jego odczytanie staje się niemożliwe. Z tego punktu widzenia plany ministerstwa to dla nich z pewnością krok do przodu.
Medal ma jednak dwie strony. Jak tłumaczył w rozmowie z PAP-em Kosiński, kasy fiskalne mają być teraz połączone on-line z bazą ministerstwa finansów. – Z punktu widzenia fiskusa to bardzo ważne, bowiem będzie mógł na bieżąco analizować dane mówiące o tym, kto odprowadza podatki od sprzedaży i ile, a kto nie – wyjaśnia.
Przedsiębiorców czekają również koszty związane z wymianą kas. Te, które będą mogły przesyłać dane on-line, mają być jednak porównywalne pod względem cen z tradycyjnymi.
Z punktu widzenia klienta zmiany będą mniej drastyczne. Wciąż kupując towar dostanie papierowy paragon do ręki. – Ale jak zarejestruje swoją kartę płatniczą, to dane z paragonu trafią do bazy danych, gdzie będą dla niego przechowywane – tłumaczy wiceminister. Dzięki temu konsument będzie mógł przypomnieć sobie co, gdzie i kiedy kupił.
Ministerstwo liczy na to, że zmiany pomogą zmniejszyć straty, jakie Skarb Państwa ponosi na oszustwach VAT-owskich. Według jego szacunków, państwo traci w ten sposób rocznie od 40 do 60 mld złotych. To kwoty porównywalne z tegorocznym deficytem budżetowym.